Wylecieć z boiska też trzeba umieć. Nie potrafi tego na pewno Julius Randle, który za swoje zachowanie musiał opuścić boisko. Złośliwi mówią jednak, że jak już robisz zamieszanie, wszczynasz bójkę, to niech da ona energię twojej drużynie – nie żebyś miał krzywdzić rywala, ale żebyś wysłał wiadomość do swoich kolegów – WALCZYMY! Tymczasem jakieś szturchnięcie gracza Knicks sprawiło tylko, że to Phoenix Suns złapali wiatr w żagle, a Randle wyleciał z boiska.
Dla New York Knicks nie była to najbardziej udana noc. Pomimo prowadzenia 14-punktami na początku czwartej kwarty ekipa z Wielkiego Jabłka przegrała z Phoenix Suns po zwycięskim rzucie Camerona Johnsona na równi z syreną. Problemy pojawił się już w trzeciej odsłonie, kiedy to do szatni odesłany został Julius Randle.
Skrzydłowy NYK walczył z Johnsonem o dobre ustawienie pod koszem. Podczas walki wyraźnie zaiskrzyło, co doprowadziło do bezpośredniego starcia obu zawodników. To jednak nie koniec. Po rozdzieleniu przez sędziego Randle nie dał za wygraną, przedarł się do Johnsona i ponownie go popchnął. Sędziowie nie mieli zamiaru tolerować takiego zachowania i wyrzucili 27-latka z gry.
Przed przymusowym opuszczeniem parkietu Randle był motorem napędowym Knicks. W 28 minut skrzydłowy zdobył 25 punktów, 7 zbiórek i 4 asysty, trafiając 9 z 18 rzutów z gry. Pod jego nieobecność Knicks roztrwonili przewagę i przegrali swój siódmy mecz z rzędu. Na ten moment ekipa z Wielkiego Jabłka plasuje się dopiero na 12. miejscu w tabeli konferencji zachodniej z bilansem 25-38.
W tym sezonie Randle’owi daleko do formy z poprzednich rozgrywek. W 61 rozegranych spotkaniach notuje on średnio 19,8 punktu, 10 zbiórek oraz 5,2 asysty na mecz, trafiając 41,7% wszystkich rzutów z gry, w tym 30,1% za trzy.