Ligowe parkiety płonęły od emocji poprzedniej nocy, bo do rywalizacji stanęło aż 26 drużyn. Wielkie występy dla swoich zespołów zanotowali Joel Embiid, Luka Doncić oraz Nikola Jokić. Ten ostatni miał najtrudniej, bo Nuggets pokonali Clippers dopiero po dogrywce. Kyle Kuzma spudłował rzut na zwycięstwo przeciwko Nets, a Heat musieli sobie radzić bez Kyle’a Lowry’ego, Tylera Herro i częściowo bez Jimmy’ego Butlera. Serię porażek przerwali Bulls po dobrej końcówce czwartej kwarty. Kolejne triple-double dopisał Dejounte Murray, a Jazz zanotowali trzecią domową porażkę z rzędu. Natomiast gracze Franka Vogela znów nie stanęli na wysokości zadania w czwartej kwarcie.
PHILADELPHIA 76ERS – ORLANDO MAGIC 123:110
- Joel Embiid wyrównał swój rekord kariery i poprowadził Philadelphię 76ers do kolejnego zwycięstwa. Wysoki sprawia, że musimy uwzględnić jego nazwisko w rozmowach o MVP sezonu regularnego, bowiem prezentuje w ostatnim czasie wybitną formę. Gdy jest zdrowy i złapie odpowiedni kontakt z kolegami w drużynie, to jego grę ogląda się z naprawdę dużą przyjemnością.
- Jego 50 punktów jest tym bardziej imponujące, że na parkiecie spędził “zaledwie” 27 minut. W czwartej kwarcie zagrał 58 sekund, bo w gruncie rzeczy nie było potrzeby, by nadwyrężać go mocniej. Kameruńczyk zapewne myślał o śrubowaniu swojego rekordu, ale trener Doc Rivers bardzo szybko sprowadził go na ziemię przypominając, co jest najważniejsze.
- Co ciekawe, w przerwie Sixers przegrywali 47:57 i kibice w Filadelfii zaczęli na swoich zawodników buczeć. Jednak w trakcie pierwszych pięciu minut trzeciej kwarty odrobili całą stratę runem 17:6. Potem lejce przejął Embiid porywając tłumy. Zdobywał punkty na wiele różnych sposobów i prowadzenie Szóstek urosło do dwunastu oczek (92:80) tuż przed końcem kwarty.
- W samej trzeciej kwarcie rzucił 23 punkty ze swoich 50 (17/23 FG, 15/17 FT) i dołożył do tego 12 zbiórek oraz 3 bloki. Dla Szóstek to dziewiąta wygrana w ostatnich jedenastu meczach. Kolejnych 21 punktów, 4 zbiórki, 4 asysty i 2 przechwyty Tobiasa Harrisa. W obozie Orlando Magic 32 punkty i znakomite 7/8 za trzy Mo Bamby. Kolejne 14 oczek, 9 zbiórek i 5 asyst debiutanta Jalena Suggsa.
WASHINGTON WIZARDS – BROOKLYN NETS 118:119
- Nowojorczycy przez większą część meczu byli na prowadzeniu i nic nie zapowiadało, że goście zwycięża tylko jednym punktem. Podopieczni Steve’a Nasha już po pierwszej połowie wypracowali 12 punktową przewagę (74:62). W drugiej połowie Nets utrzymywali różnicę ponad 10 punktów i po pierwszych 36 minutach na tablicy widniał wynik 97:86.
- Czwartą kwartę zwyciężyli koszykarze z DC, wygrywając ją 10 punktami (32:22), ale nie wystarczyło to w odniesieniu zwycięstwa przez podopiecznych Wesa Unselda Juniora. Na 36,6 sekundy przed końcem, Kyle Kuzma trafił bardzo ważny rzut zza linii 7,24 i przewaga Brooklynu wynosiła zaledwie 1 punkt (119:118). W następnej akcji zza łuku spudłował Irving, ale zebrał piłkę po niecelnym rzucie. Kolejny rzut oddawał Harden, ale został on zablokowany przez Harrella i w posiadaniu byli Wizards.
- Koszykarze Waszyngtonu mieli 16 sekund na odwrócenie losów spotkania, ale nie wykorzystali wielkiej szansy. Najpierw za trzy spudłował Kuzma, piłkę zebrał Harrell, a następnie nie trafił Dinwiddie. W ten sposób Wizards odnieśli swoją 22. porażkę w sezonie.
- Bohaterem spotkania został Kyrie Irving, który 22 z 30 zdobytych punktów zaliczył już w pierwszej połowie. Pod nieobecność Duranta Irving wyrasta na lidera zespołu. Rozgrywający Brooklynu trafił 13 z 23 rzutów (57%) i miał 7 asyst. Drugim najlepszym strzelcem był LaMarcus Aldridge, autor 27 punktów. Silny skrzydłowy Nets trafił 11 z 15 rzutów z gry (73%) i miał 6 zbiórek.
- 18 punktów, 8 zbiórek, 9 asyst, ale też i 8 strat uzyskał James Harden. Obrońcy Nets wyraźnie dzisiaj nie wpadała piłka do kosza. 9-krotny All-Star trafił zaledwie 7 z 21 rzutów (33%), w tym pudłując wszystkie pięć prób za trzy punkty. Na wyróżnienie zasługuje także Patty Mills, który trafił 5 z 7 trójek (71%) najwięcej w zespole, zdobywając w sumie 17 oczek.
- Po stronie Wizards najwięcej punktów zdobył Bradley Beal (23). Lider Czarodziejów trafił 7 z 18 rzutów (39%) i miał 9 asyst. 16 punktów i 6 zbiórek dodał Kyle Kuzma. Po 14 uzyskali Rui Hachimura i Montrezl Harrell. 13 oczek i 5 zbiórek zapisał na swoje konto Deni Avdija.
Mateusz Malinowski
ATLANTA HAWKS – MINNESOTA TIMBERWOLVES 134:122
- Od początku spotkania to Minnesota Timberwolves byli stroną przeważającą. Punkty Anthony’ego Edwardsa i D’Angelo Russella pozwoliły przyjezdnym zakończyć pierwszą kwartę z 16-punktowym prowadzeniem. W drugiej odsłonie solidną grę kontynuował Kevin Huerter. Przebudził się też Danilo Gallinari, ale do przerwy Wilki wciąż cieszyły się komfortową przewagą (61:73).
- W trzeciej kwarcie sprawy w swoje ręce wziął jednak Trae Young. Rozgrywający Jastrzębi w niespełna 12 minut zdobył aż 23 punkty i poprowadził powrót Hawks. Atlanta po zaledwie kilku minutach nie tylko zniwelowała straty, ale i odskoczyła również na 13 oczek (103:90).
- To nie był jednak jedyny problem gości z Minneapolis. W trzeciej odsłonie po jednej z akcji Anthony Edwards w dosadny sposób dał do zrozumienia, że nie zgadza się z decyzją arbitra. Sędzia nie miał jednak zamiaru tolerować zachowania 20-latka i wyrzucił go z gry. – Byłem tym sfrustrowany. Frustrował mnie też styl naszej gry. Ciągle powtarzałem, że zostało wystarczająco dużo czasu, by wrócić do meczu, ale nie byliśmy w stanie zatrzymać ich w obronie – komentował po meczu Chris Finch, trener Wilków.
- Hawks rozpoczęli ostatnią część gry od serii 11:0, która w dużej mierze przesądziła o losach spotkania. O pozytywny rezultat walczyli jeszcze D’Angelo Russell i Malik Beasley, ale fatalna skuteczność zza łuku (3/18) uniemożliwiła przyjezdnym nawiązanie kontaktu z rywalem.
- Trae Young był tej nocy niekwestionowanym liderem Atlanty, kończąc mecz z dorobkiem 37 punktów i 14 asyst. Świetne zawody rozegrał też De’Andre Hunter, zdobywca 22 punktów. Double-double w postaci 17 oczek i 12 zbiórek zanotował John Collins. Również 17 punktów dołożył Onyeka Okongwu.
- – Musimy kontynuować to, co robimy i podchodzić do każdego spotkania pojedynczo, nie patrząc zbyt daleko w przyszłość – mówił po meczu Trae Young. – Masz nadzieję, że Twój zespół właśnie w ten sposób odpowie na wyzwanie – dodał Nate McMillan, szkoleniowiec Jastrzębi.
- Po stronie Timberwolves wyróżniał się przede wszystkim D’Angelo Russell, autor 31 punktów i 5 asyst. Przed opuszczeniem parkietu dobrze radził sobie również Anthony Edwards, który był na dobrej drodze do skompletowania triple-double (17 punktów, 10 zbiórek, 7 asyst). Nieco mniej aktywny był Karl-Anthony Towns, który dołożył 20 punktów i 5 zbiórek. Wchodzący z ławki Malik Beasley dorzucił z kolei 16 oczek.
Krzysztof Dziadek
BOSTON CELTICS – CHARLOTTE HORNETS 102:111
- Podopieczni Jamesa Borrego przejęli spotkanie już w drugiej kwarcie i po 24 minutach prowadzili 8 punktami (56:48). W kolejnej kwarcie Szerszenie jeszcze bardziej pogłębili swoją przewagę i po 36 minutach przewaga urosła do 12 punktów (86:74). Ostatnia kwarta to już kontrolowanie wydarzeń na parkiecie, tym razem lepsi okazali się Celtics, wygrywając czwartą kwartę trzema oczkami (28:25), ale zwycięstwo należało do Charlotte Hotnets.
- Graczem spotkania został Terry Rozier, autor 28 punktów i 10 asyst. – Żeby być najlepszym, musisz pokonać najlepszych – powiedział Rozier. – Chcemy iść dalej. Nie jesteśmy usatysfakcjonowani. Musimy zachować pokorę i dalej się bawić grą. To najważniejsze – dodał. Dobre spotkanie rozegrał Miles Bridges, który uzyskał 22 punkty i 7 zbiórek. Z kolei triple-double zanotował LaMelo Ball, zdobywca 15 punktów, 10 zbiórek i 10 asyst, ale też 8 strat. 18 oczek dołożył Kelly Oubre.
- Po stronie Celtics kolejny raz wyróżniał się Dennis Schroder, autor 24 punktów, 7 zbiórek i 5 asyst. 21 oczek dołożył Jaylen Brown, który miał też 6 zbiórek i 6 asyst. Double-double (13 punktów i 10 zbiórek) dodał Al Horford. Słabiutkie spotkanie rozegrał Jayson Tatum. Lider Bostonu trafił zaledwie 5 z 19 rzutów (26%).
Mateusz Malinowski
MIAMI HEAT – PORTLAND TRAIL BLAZERS 104:92
- Tuż przed rozpoczęciem meczu Miami Heat dostali wieści, że Kyle Lowry opuści spotkanie z powodów osobistych, a Tyler Herro został oddelegowany na kwarantannę. Nie najlepiej, ale ekipa z Florydy wychodziła w tym sezonie z większych opresji. Koniec końców kluczowa była postawa podopiecznych Erika Spoelstry w defensywie, zwłaszcza w czwartej kwarcie.
- W trakcie ostatnich trzynastu minut spotkania Portland Trail Blazers trafili 5/26 z gry, całkowicie załamując się pod naciskiem obrony Blazers. Na dwie minuty przed końcem meczu Max Struss trafił za trzy dając Heat 10-punktowe prowadzenie. W międzyczasie gospodarze stracili jeszcze Jimmy’ego Butlera, który został wyrzucony przez sędziów z parkietu po dwóch szybkich przewinieniach technicznych za dyskusję. Sytuacja miała miejsce pod koniec pierwszej połowy.
- Heat zakończyli mecz runem 17:5. Z bardzo dobrej strony pokazał się Caleb Martin. W 32 minuty zdobył 26 punktów, 8 zbiórek i 2 asysty wychodząc z ławki rezerwowych. Z 20 oczkami, 11 zbiórkami, 4 asystami, 5 przechwytami i 3 blokami mecz skończył Bam Adebayo. Dla Blazers 27 oczek i 7 asyst – wykorzystującego absencje Damiana Lillarda – Anferneego Simonsa. Kolejne 24 oczka C.J.-a McColluma. Z double-double 18 punktów, 14 zbiórek mecz skończył Jusuf Nurkić.
CHICAGO BULLS – CLEVELAND CAVALIERS 117:104
- W ostatnim czasie Chicago Bulls mieli swoje problemy. Na domiar złego przez uraz kolana stracili Zacha LaVine’a, który odpocznie kilka tygodni. Zwycięstwa potrzebowali jak tlenu. Te nie przyszło łatwym kosztem, bo w samej końcówce Cleveland Cavaliers podjęli rękawicę. Mimo to, spotkanie gracze Billy’ego Donovana zakończyli przekonującą serią.
- Pierwszą połowę meczu Bulls skończyli runem 10:0, który dał im prowadzenie 58:49. W czwartej kwarcie Cavs niemalże stratę udało się zamknąć po rzutach wolnych Isaaca Okoro i trójce Lauriego Markkanena. Na tablicy wyników było 103:102 dla zespołu z Chicago i wtedy Bulls wrzucili drugi bieg na dobre rywalowi odjeżdżając. Ayo Dosunmu trafił za trzy, a potem dwie trójki i lay-up dołożył Nikola Vucević tworząc przewagę nie do odrobienia.
- Dla Cavs porażka oznacza przerwanie ich najdłużej w tym sezonie 5-meczowej zwycięskiej serii. Markkanen skończył mecz z 28 punktami (9/14 FG, 5/9 3PT) i 7 zbiórkami próbując się odgryźć swojej byłej drużynie. 20 oczek i 12 asyst dołożył Darius Garland. Dla Bulls 30 punktów i 7 asyst DeMara DeRozana, 24 oczka i 12 zbiórek Vucevicia. Kolejnych 18 punktów i 8 asyst pierwszoroczniaka Dosunmu.
MILWAUKEE BUCKS – MEMPHIS GRIZZLIES 126:114
- To była wielka noc liderów obu ekip. Od pierwszych minut Ja Morant i Giannis Antetokounmpo napędzali ofensywy swoich zespołów, zdobywając łącznie 26 punktów w pierwszej kwarcie. W drugiej odsłonie kluczowa okazała się jednak skuteczność. Memphis Grizzlies trafili jedynie 7 z 24 rzutów z gry, w tym 1 z 9 za trzy, dzięki czemu Milwaukee Bucks powiększyli prowadzenie do nawet 17 oczek (53:36).
- Po przerwie przez długi czas przewaga Kozłów oscylowała w granicy 10-16 punktów. Dopiero w czwartej „ćwiartce”, na 2:32 przed końcową syreną, po serii trafień m.in. Moranta, Brandona Clarke’a i Jarena Jacksona Jr’a przyjezdni zmniejszyli stratę do zaledwie trzech oczek (114:111). Czujny był jednak Giannis, który momentalnie odpowiedział sześcioma punktami swojego autorstwa. Grizzlies po raz kolejny zawiodła wówczas skuteczność zza łuku, przez co nie byli już w stanie nawiązać walki z rywalem.
- Dla Antetokounmpo był to 12. występ z rzędu z dorobkiem co najmniej 25 punktów. Tym razem Grek zdobył 33 oczka, 15 zbiórek, 7 asyst i 2 przechwyty. Khris Middleton dołożył równie imponujące 27 punktów, 7 zbiórek i 7 asyst. Duet ten wspierali przede wszystkim Bobby Portis, George Hill (po 14 pkt) i Pat Connaughton (13 pkt). W meczu nie wystąpił Jrue Holiday.
- Po stronie Grizzlies prym wiódł z kolei Ja Morant, autor 33 punktów, 14 asyst i 8 zbiórek. Kluczową rolę odegrał również Jaren Jackson Jr, który dołożył 29 oczek, 9 zbiórek i 4 bloki. Steven Adams, który jako jedyny zawodnik wyjściowej piątki gości miał dodatni wskaźnik +/- (+5), skompletował jedynie 4 punkty i 11 zbiórek. Wchodzący z ławki Brandon Clarke dorzucił 14 punktów.
- Dla Bucks jest to dopiero 3. zwycięstwo w 9 ostatnich występach. Podopieczni Mike’a Budenholzera walczą o utrzymanie 4. pozycji w tabeli konferencji wschodniej, ale tuż za ich plecami czyhają Philadelphia 76ers i Cleveland Cavaliers. Grizzlies z kolei utrzymują 3. miejsce zachodu przed Utah Jazz.
Krzysztof Dziadek
DALLAS MAVERICKS – TORONTO RAPTORS 102:98
- Luka Doncić czuł się bardzo dobrze i absolutnie nic mu tej nocy nie doskwierało. To idealne warunki do tego, by gnębić obronę przeciwnika. W efekcie rozegrał jeden z najlepszych meczów w sezonie prowadząc Dallas Mavericks do ważnego zwycięstwa. To czwarta wygrana z rzędu i dziesiąta w ostatnich jedenastu meczach podopiecznych trenera Jasona Kidda.
- Natomiast dla Toronto Raptors to czwarta przegrana z rzędu. Ta niefortunna seria spadła na ekipę z Kanady zaraz po serii sześciu zwycięstw, więc trener Nick Nurse ma o czym myśleć. Poprzedniej nocy zagrało tylko siedmiu zawodników rotacji Raptors. Na 2 minuty przed końcem Fred VanVleet dał swojej drużynie prowadzenie 96:95, ale 10 sekund później Doncić odzyskał przewagę dla Mavs po akcji skończonej lay-upem.
- Chwilę później Słoweniec dołożył trafienie za trzy i było już 100:96 dla Mavericks. Raptors mieli okazję wyjść na prowadzenie przy stanie 100:98, ale rzut Chrisa Bouchera odbił się od obręczy. Mecz zamknął na linii rzutów wolnych Kristaps Porzingis. Doncić zanotował 41 oczek, 14 zbiórek i 7 asyst. Kolejnych 18 punktów Porzingisa. Najlepsi w obozie Raptors byli VanVleet – 18 punktów, 12 asyst i Pascal Siakam – 20 oczek, 8 zbiórek, 3 asysty i 3 przechwyty.
SAN ANTONIO SPURS – OKLAHOMA CITY THUNDER 118:96
UTAH JAZZ – HOUSTON ROCKETS 111:116
- To był przede wszystkim pokaz umiejętności strzeleckich. Houston Rockets w całym meczu trafili 22 z 45 trójek i byli w stanie sprawić niespodziankę, bo w takiej kategorii musimy traktować ich zwycięstwo z Utah Jazz. To w gruncie rzeczy trzecie zwycięstwo w ostatnich czterech meczach podopiecznych Stephana Silasa, więc po raz kolejny w tym sezonie złapali serię.
- Jazz natomiast mają swoje problemy. Przegrali trzeci raz z rzędu na własnym parkiecie i pewne rzeczy nie funkcjonują tak, jak powinny. Całą czwartą kwartę rywala gonili, ale po rzutach wolnych Bogdana Bogdanovicia było tylko -2 (109:111) na 42 sekundy przed końcem. Wtedy jednak w kolejnym posiadaniu Kevin Porter Jr trafił za trzy i przypieczętował zwycięstwo swojego zespołu.
- W trzeciej kwarcie Jazz prowadzili różnicą 13 punktów, ale ta została zmiażdżona runem 18:1 Rockets. Miało to decydujące znaczenie dla ostatecznego rezultatu. 23 punkty i 5/9 za trzy Garrisona Mathewsa, kolejnych 18 punktów Je’Seana Tate’a i 13 oczek, 14 zbiórek Christiana Wooda. Dla Jazz 29 oczek z 27 rzutów Bogdanovicia i 23 oczka, 9 zbiórek, 4 asysty Rudy’ego Goberta.
DENVER NUGGETS – LOS ANGELES CLIPPERS 130:128 OT
- Zdecydowanie jeden z najbardziej emocjonujących meczów spośród wszystkich, które zostały rozegrane poprzedniej nocy. Los Angeles Clippers na początku trzeciej kwarty prowadzili 70:55 i korzystali z tego, że Denver Nuggets nie potrafili poskładać swojej gry w jedną zgrabną całość po obu stronach parkietu. Za chwilę jednak run 19:3 gospodarzy sprawił, że zaczynaliśmy mecz od początku.
- Na 4 minuty przed końcem czwartej kwarty Brandon Boston Jr trafił za trzy przywracając LAC na 8-punktowe prowadzenie (108:100). Na to jednak Nuggets odpowiedzieli runem 8:0 i znów mieliśmy remis na tablicy wyników. Na 26 sekund przed końcem czwartej kwarty Will Barton odpowiedział na trafienie Reggiego Jacksona, było 114:114.
- W kolejnym posiadaniu LAC nie zmieścili się w czasie i oddali ostatnia piłkę czwartej kwarty rywalowi. Joker nie wykorzystał jednak swojej szansy pudłując z półdystansu. To oznaczało, że zwycięzcę tego spotkania wyłoni dogrywka. W niej ekipy nadal wymieniały się ciosami. Clippers parę razy wychodzili na 3-punktowe prowadzenie, ale najważniejszy cios wyprowadził Aaron Gordon.
- Skrzydłowy Nuggets trafił trójkę na 2,2 sekundy przed końcem dając swojej drużynie zwycięskie punkty. Reggie Jackson miał jeszcze próbę na zwycięstwo, ale spudłował. Joker skończył mecz z dorobkiem 49 punktów, 14 zbiórek i 10 asyst. 28 punktów i 4/7 za trzy Gordona i 19 oczek, 9 zbiórek oraz 9 asyst Monte Morrisa. Po stronie Clippers 32 punkty, 10 zbiórek i 3 asysty Ivicy Zubaca oraz 28 punktów i 12 asyst Reggiego Jacksona.
SACRAMENTO KINGS – DETROIT PISTONS 131:133
LOS ANGELES LAKERS – INDIANA PACERS 104:111
- Nic nie wskazywało na to, że w czwartej kwarcie Los Angeles Lakers postanowią się przed Indianą Pacers rozstąpić. Grający na własnym parkiecie podopieczni Franka Vogela mieli szansę, by dopisać do swojego dorobku zwycięstwo przeciwko relatywnie średniemu rywalowi. Już pod koniec pierwszej kwarty udało im się wyjść na dwucyfrowe prowadzenie.
- Pacers małymi kroczkami zamykali jednak stratę i w trzeciej kwarcie wyszli na pierwsze prowadzenie (67:66) po trójce Justina Holidaya. Finałowe 12 minut to Lakers zaczynali z 4-punktowym prowadzeniem, ale run 10:0 rywala na starcie tej części meczu pozwolił mu zbudować przewagę, której już Pacers nie oddali. Lakers po raz kolejny przegrali mecz głównie przez brak konsekwencji w defensywie.
- Dla ekipy z LA to czwarta porażka w ostatnich pięciu meczach, z kolei Pacers przerwali swoją serię czterech porażek z rzędu. 30 punktów, 8 zbiórek zanotował Caris LeVert. Z triple-double 20 oczek, 12 zbiórek i 10 asyst mecz skończył Domantas Sabonis. Lakers próbował ciągnąć LeBron James z 30 punktami, 12 zbiórkami i 5 asystami. 14 oczek i 5/17 FG Russella Westbrooka. Z ławki 20 punktów i 7 asyst Talena Hortona-Tuckera.