Każda sytuacja ma swoje plusy i minusy, ale okres gry Memphis Grizzlies bez Ja Moranta dał sztabowi szkoleniowemu sporo do myślenia w kontekście przyszłości. Okazuje się bowiem, że zespół radzi sobie naprawdę dobrze, a wiele z tego jest zasługą znakomitej defensywy.
Ja Morant jest poza grą z powodu kontuzji kolana, jakiej doznał w listopadzie. Sztab medyczny zdiagnozował u zawodnika skręcenie stawu kolanowego, co oznaczało kilka tygodni bez koszykówki. Na domiar złego, Ja został niedawno objęty protokołem COVID-19. Wiele wskazywało na to, że Memphis Grizzlies bez swojego lidera będą mieli problem ze stworzeniem przewagi, zwłaszcza po atakowanej stronie parkietu. Tymczasem wygrywają mecz za meczem.
Grizz wygrali sześć z ostatnich siedmiu spotkań. W tym czasie dysponowali najlepszą defensywą w lidze. Zatrzymywali rywala na średnio 94,6 punktach na sto posiadań. Ta liczba skacze do 117,2 punktów na sto posiadań, gdy uwzględnimy grę z Morantem. Różnica jest znaczącą i odrobinę niepokojąca. Morant jest w ataku zjawiskowy. W tym sezonie notuje średnio 24,1 punktu, 5,6 zbiórki i 6,8 asysty trafiając 47,6 FG% oraz 35,6 3PT%.
Teraz przed trenerem Taylorem Jenkinsem nie lada wyzwanie. Morant prędzej czy później wróci do gry i ciężko będzie ograniczyć jego produktywność. Swoją grą w ataku nadrabia to, co zespół traci z nim w obronie, jednak obecna dyspozycja Grizzlies powinna samemu Ja dać sporo do myślenia, co do jego postawy w defensywie. Połączenie eksplozywnego Moranta w ataku z optymalną formą zespołu w obronie może być dla ekipy z Tennessee kluczem do walki z ligową czołówką.
Zespół z bilansem 15-11 zajmuje 4. miejsce w tabeli zachodu. Nie wiemy, jak długo potrwa jeszcze przerwa Moranta. Uraz kolana zmusza Grizzlies do ostrożnego podejścia, zwłaszcza teraz, gdy sytuacja w tabeli jest dla Grizz całkiem komfortowa.