Za nami kolejna noc z NBA. W niekwestionowanym hicie Golden State Warriors za sprawą 33 punktów Stephena Curry’ego pokonali Los Angeles Clippers. Milawukee Bucks bez większych problemów okazali się lepsi od Indiany Pacers, Boston Celtics wygrali z osłabionymi Toronto Raptors, a Sacramento King zostali zmieceni przez Memphis Grizzlies. Na deser otrzymaliśmy spotkanie Los Angeles Lakers, którzy wymęczyli zwycięstwo z Detroit Pistons.
Los Angeles Clippers – Golden State Warriors 90:105
- Mimo wczesnej godziny rozpoczęcia spotkania (12:30 czasu miejscowego) obie drużyny już od pierwszych minut zaprezentowały nam intensywność godną hitu dnia. Za nią nie poszła jednak skuteczność i jakość, co zaowocowało łącznie 23 stratami w pierwszej połowie. Od początku trzeciej kwarty tradycyjnie już Warriors wcisnęli pedał gazu, zaliczając serię 11-2 i nie oglądali się więcej za siebie. Wystarczy powiedzieć, że przewaga Wojowników w decydującej odsłonie dochodziła nawet do 21 punktów.
- Show skradł niesamowicie naładowany dziś energią Stephen Curry. Gwiazdor gości zanotował 33 punkty na skuteczności 12-22 z gry i 7-13 zza łuku, dokładając do tego 6 asyst, 5 zbiórek i rekordowe w tym sezonie 6 odbiorów. Świetne spotkanie rozegrał także wchodzący z ławki Otto Porter Jr., który uzbierał 18 „oczek”. Po nieudanej pierwszej połowie do żywych powrócił także Jordan Poole, który w samej tylko trzeciej odsłonie trafił cztery „trójki”, kończąc zawody z 17 punktami.
- Emocji nie zabrakło zwłaszcza na początku czwartej kwarty, po tym, jak w kontrze Steph starł się z Terrancem Mannem. Domagając się przewinienia niesportowego, Curry ruszył w kierunku sędziego, za co sam ukarany został faulem technicznym. Jeszcze bardziej go to jednak zmotywowało. Po tej sytuacji w przeciągu kilku minut rozgrywający rzucił trzy kolejne „trójki”.
- Wśród pokonanych kolejny warty zapamiętania mecz Paula George’a – autora 30 punktów, 5 asyst i 5 zbiórek. Swoje dołożyli także Marcus Morris oraz Eric Bledsoe, którzy zapisali na swoje konta po 13 „oczek”. Zdecydowanie zabrakło dziś Reggiego Jackson, który przebywając na parkiecie ponad 21 minut, zaliczył tzw. pusty przebieg punktowy.
- Stephen Curry pobił właśnie swój własny rekord w ilości meczów potrzebnych do rzucenia 100 „trójek” w sezonie. W obecnych rozgrywkach ta sztuka zajęła 33-latkowi 19 spotkań.
- Warriors odnieśli 8. zwycięstwo z rzędu, a już w nocy z wtorku na środę czeka ich pasjonująco zapowiadająca się konfrontacja z niepokonanymi od 16 spotkań Phoenix Suns.
- We wtorek o godz. 9:00 kończy się duża wyprzedaż w oficjalnym sklepie Nike – sprawdź nasz artykuł opisujący tę promocję.
- W poniedziałek o godz. 23:59 kończy się inna, wielka wyprzedaż butów i ubrań Nike – zachęcam do sprawdzenia tego artykułu.
Indiana Pacers – Milwaukee Bucks 100:118
- Spotkanie za wyrównane uważać mogliśmy jedynie do 5. minuty trzeciej kwarty. Od tego momentu Bucks zaczęli sukcesywnie powiększać swoją przewagę, która potrafiła dochodzić nawet do 22 punktów. Pacers zgnieceni wręcz zostali w „pomalowanym”, skąd przy 36 zdobytych punktach stracili aż 62. – Nie mieliśmy wystarczająco dużo paliwa w zbiorniku – przyznał po spotkaniu trener Rick Carlisle. – Mieliśmy po prostu bardzo trudną noc.
- Bucks tymczasem po mało udanym rozpoczęciu sezonu mają już bilans 13-8. Wraz z powrotem kolejnych zawodników do składu ekipa z Milwaukee wydaje się odzyskiwać charakter, który pokazała w zeszłorocznych Play-offach. Cieszyć może zwłaszcza równa dyspozycja Jrue Holiday’a, który w ostatnich czterech zwycięstwach swojej drużyny notuje średnio prawie 20 punktów. Dziś uzbierał ich 23, dokładając do tego 9 asyst i 7 zbiórek. Czołową postawią na parkiecie w Indianapolis był tej nocy jednak Giannis Antetokounmpo, który bez większych problemów zapisał na swoje konto 26 punktów i 13 zbiórek.
- Mimo dostępności wszystkich podstawowych graczy Pacers nie pokazali dziś wystarczającej woli walki i jako zespół zostali daleko w tyle za doskonale poukładanymi Bucks. Indywidualnie tymczasem niezły mecz zaliczył Caris LeVert – autor 23 punktów. Ogrom defensywnych obowiązków odbił się na dyspozycji po atakowanej stronie parkietu Domantasa Sabonisa, który zdobył tej nocy jedynie 4 „oczka” i zanotował 10 zbiórek.
Toronto Raptors – Boston Celtics 97:109
- Trudne spotkanie dla mających poważne problemy kadrowe Raptors. Mimo że na parkiecie nie zobaczyliśmy między innymi Gary’ego Trenta Jr.’a, Khema Bircha, Gorana Dragicia, czy OG Anunoby’ego, ekipa z Toronto pokazała duże zaangażowanie i zorganizowanie, rzadko charakteryzujące tak młodą drużynę. – Zabrakło nam w pewnych momentach defensywy, ale jestem naprawdę dumny z chłopaków za wolę walki, jaką pokazali – powiedział po spotkaniu trener Nick Nurse.
- Celtics tymczasem w obliczu słabszej rzutowej nocy Jaysona Taytuma pokazali, że ich gra niemusi być podporządkowana jedynie jednemu zawodnikowi. Skrzydłowy trafił tej nocy jedynie 2 z 16 oddanych rzutów, co pozwoliło mu na zdobycie 8 punktów. Grę Celtów ciągnęli tymczasem Marcus Smart oraz Al Horford, którzy zanotowali odpowiednio 21 i 17 punktów. Dobry powrót go gry po chorobie zaliczył także Josh Richardson, który wchodząc z ławki „przytulił” dziś 18 „oczek”.
- W ekipie Raptors zabrakło zwłaszcza zdobyczy zmienników, którzy kolektywnie zanotowali jedynie 13 punktów. Liderem drużyny był tradycyjnie już Fred VanVleet – autor 27 punktów, 6 zbiórek i 3 asyst. Świetne spotkanie zaliczył także harujący po obu stronach parkietu Scottie Barnes, który zdobył dziś 21 „oczek”.
- Raptors rozpoczęli właśnie 7-meczową serię meczów przed własną publicznością. Do końca kalendarzowego roku ekipa z Kanady aż 12 z 15 konfrontacji rozegra na swoim parkiecie.
Memphis Grizzlies – Sacramento Kings 128:101
- Mecz bez większej historii. Wystarczy powiedzieć, że Sacramento Kings ani razu tej nocy nie wyszli na prowadzenie, w skrajnym momencie mając nawet 37 punktów straty do przeciwników. Ekipa z Sac Town zaliczyła dziś kolektywnie jedynie 34% skuteczności z gry, w tym 21% zza łuku, co w połączeniu z przegraną na deskach (49-68) i gorszym dzieleniu się piłką (17-30 w asystach) nie dało im nawet na chwilę podstaw do marzeń o wygranej.
- –Myślę, że to był idealny mecz, na którym budować możemy naszą grę w najbliższych dniach – przyznał po ostatnim gwizdku De’Anthony Melton. Prowadzenie 76-52 na koniec 2. kwarty było dla ekipy z Memphis najbardziej okazałym w obecnym sezonie na tym etapie spotkania. W wyniku absencji Ja Moranta indywidualnie brylowali Dillon Brooks oraz Desmond Bane, którzy zaliczyli odpowiednio 21 i 18 „oczek”. Na 14 zawodników, którzy w koszulkach Grizzlies wybiegli tej nocy na parkiet, aż 13 punktowało.
- W szeregach pokonanych warto wspomnieć o grającym swój drugi sezon w NBA 22-letnim Louisie Kingu. Skrzydłowy, który zanotował 12 punktów i 4 zbiórki, był tej nocy jednym z niewielu promyków nadziei w grze Kings. Zdecydowanie poniżej oczekiwań zagrali De’Aaron Fox (12 „oczek”) oraz Buddy Hield (14 punktów, 5-17 z gry).
Los Angeles Lakers – Detroit Pistons 110:106
- Lakers po raz kolejny mogli przegrać wygrany już mecz. Na 3:22 minuty do końca regulaminowego czasu gry Jeziorowcy prowadzili 11 punkami, aby ostatecznie dać się „dojść” na cztery „oczka” i do końca drżeć o końcowy rezultat. Głównym powodem porażki Pistons był prawie 5-minutowy przestój w trzeciej kwarcie, w którego trakcie drużyna z Motor City nie zaliczyła ani jednej skutecznej akcji.
- Mimo imponującej 50% skuteczności z gry Lakers zaliczyli tej nocy jedynie 28% zza łuku. Indywidualnie świetny występ zaliczył LeBron James, który przebywając na parkiecie ponad 37 minut, zanotował 33 punkty oraz 9 asyst. Swoje dołożyli także autorzy odpowiednio 24 i 25 punktów Anthony Davis oraz Russell Westbrook. Tragicznie zagrał natomiast Carmelo Anthony, przez 20 minut pudłując wszystkie 7 rzutów z gry.
- W ekipie z Detroit prym wiódł Jerami Grant, który zapisał na własne konto 32 punkty, trafiając 11 z 20 oddanych rzutów. Warto zwrócić uwagę także na niezły występ 1. tegorocznego draftu – Cade’a Cunninghama (15 punktów, 11 zbiórek), który powoli odnajduje się w ligowych realiach. Godnym podziwu z pewnością może być fakt, że ławka gości zdobyła dziś kolektywnie 42 punkty.
- We wtorek o godz. 9:00 kończy się duża wyprzedaż w oficjalnym sklepie Nike – sprawdź nasz artykuł opisujący tę promocję.
- W poniedziałek o godz. 23:59 kończy się inna, wielka wyprzedaż butów i ubrań Nike – zachęcam do sprawdzenia tego artykułu.
Czy widziałeś już najnowszy podcast PROBASKET Live?
- We wtorek o godz. 9:00 kończy się duża wyprzedaż w oficjalnym sklepie Nike – sprawdź nasz artykuł opisujący tę promocję.
- W poniedziałek o godz. 23:59 kończy się inna, wielka wyprzedaż butów i ubrań Nike – zachęcam do sprawdzenia tego artykułu.