Sam Cassell zapewne uśmiechnął się pod nosem, ale LeBron James kary mógł się spodziewać. Lider Los Angeles Lakers kilka nocy temu pomógł swojej drużynie pokonać Indianę Pacers. Problem polega na tym, że swoją radość okazał w sposób, którego liga nie toleruje.
Tamten mecz Los Angeles Lakers wygrali po dogrywce. Tuż przed tym, gdy LeBron James zadał decydujące ciosy, wyrzucił z areny dwóch kibiców, którzy czynili w jego stronę niepochlebne komentarze. Tym samym James naraził się całej arenie. Ta wybuczała zawodnika za jego zachowanie. James mógł w tej sytuacji zrobić tylko jedną rzecz – wziąć na swoje barki odpowiedzialność i wygrać dla Lakers mecz.
Tak też zrobił, lecz po jednym z wielkich rzutów w dogrywce, postanowił okazać swoją radość w sposób, który liga nagradza automatyczną karą. Mowa o tzw. tańcu Sama Cassella, czyli słynnym pokazaniu lub chwyceniu “cojones” zaraz po wielkim rzucie. Dla NBA była to czysta formalność. Oficjalnie LeBron James został ukarany za wulgarny gest pokazany w trakcie meczu. Będzie to zawodnika Lakers kosztować dokładnie 15 tys. dolarów.
Jakiś czas temu za dokładnie ten sam wybryk ukarany zosał Fred VanVleet z Toronto Raptors. James otrzymał od ligi także ostrzeżenie za komentarze, jakie poczynił po tamtym meczu w odniesieniu do zawieszenia za sytuację z Isaiah Stewartem. Spytany o zdanie James stwierdził, że decyzja ligi to “bulls***”. Takiej serii LBJ w swojej karierze nie miał. W międzyczasie zawodnik stara się usprawnić grę swoich Lakers, którzy poprzedniej nocy przegrali 63-minutowy thriller z Sacramento Kings.