Przed rozpoczęciem sezonu 2021/22, NBA zmieniła przepisy dotyczące gwizdków w sytuacjach, w których zawodnicy ofensywni bardziej niż rzutem zainteresowani są wymuszeniem faulu i w sposób nienaturalny wpadają prosto w przeciwnika. Sędziowie bardzo szybko dostosowali się do zmiany.
Zmiana przepisów była wycelowana m.in. w Jamesa Hardena, Trae Younga czy Lukę Doncicia, którzy wykorzystywali sprzyjające im okoliczności, by w sposób nienaturalny wymuszać faule. Liga zauważyła niepokojący trend i chciała go wymazać, by kolejne generacje graczy nie brały ze starszych kolegów takiego przykładu. W efekcie… obserwujemy początek sezonu, w trakcie którego średnia rzutów z linii wolnych jest najniższa w historii!
W trakcie pierwszych sześciu dni sezonu regularnego 2021/22, zespoły średnio oddawał 19/20 rzutów wolnych w meczu. Nigdy ta liczba nie była tak niska, więc możemy założyć, że nowe przepisy dotyczące gwizdków działają i dobrze wpływają na tempo gry. Musimy jednak pozostać ostrożni w wydawaniu werdyktu. To tylko sześć dni, więc próba jest mała. Zawodnicy prędzej czy później dostosują się do zmian i liczba rzutów wolnych wróci zapewne do standardowej średniej.
Z innych obserwacji – nadal rośnie średnia rzutów za trzy. W pierwszym tygodniu sezonu drużyny oddawały średnio 36,3 rzuty z dystansu w porównaniu do 34,3 z zeszłego sezonu. Możemy się jednak spodziewać, że po zmianie przepisów sędziowie rzadziej będą gwizdać faule po rzutach z dystansu. Przed nami zatem kolejna ewolucja koszykówki. Generalnie jednak powinniśmy być zadowoleni z faktu, że liga utrudniła zawodnikom łapanie fauli.