Field of Dreams – pomysł, na który wpadła liga MLB (Major League Baseball) na rozegranie meczu w… szczerym polu, okazał się strzałem w dziesiątkę. New York Yankees oraz Chicago White Sox spotkali się w tych niecodziennych okolicznościach dając konkretne show!
To było coś naprawdę wyjątkowego – zarówno dla zawodników obu zespołów, jak i fanów, którzy przyjechali, by ze specjalnie stworzonych na tę okazję trybun oglądać mecz w szczerym kukurydzianym polu pomiędzy topowymi zawodnikami MLB. Pojawił się pomysł, by w ślady ligi baseballowej poszła NBA i rozegrała mecz np. na… Rucker Parku lub Venice Beach, czyli owianych dużą sławą boiskach streetballowych.
Evan Wasch – wiceprezes departamentu strategii i analityki NBA opowiedział o tym w podcaście “The Crossover”. – Asfalt narażałby zawodników na kontuzję, z kolei na parkiet z drewna może wpłynąć wilgotność i każdy płyn, jaki mógłby się na niego dostać. Musimy też pamiętać o deszczu, więc wszystko powinniśmy wziąć pod uwagę – przyznał. MLB jest przyzwyczajona do gry na świeżym powietrzu, NBA dotąd takich inicjatyw nie organizowało.
– Rozmawiamy o tym i będziemy nadal rozważać. “Field of Dreams” było ogromnym sukcesem – mówi dalej Wasch. – Dlatego ludzie zaczęli rozmawiać i na pewno warto to wziąć pod uwagę. Jednak logistycznie gra w koszykówkę na świeżym powietrzu jest nieco trudniejsza niż gra w baseball – dodaje i ma rację, ale NBA na pewno tak łatwo się nie podda, by zainteresować swoim produktem potencjalnych partnerów oraz kibiców.
Zdarzało się jednak zespołom z NBA grać na świeżym powietrzu. Phoenix Suns w latach 2008-2010 trzykrotnie grali mecze przedsezonowe na kortach Indian Wells. Pokazali, że to da się zrobić, nawet pomimo wszelkich utrudnień, które NBA może spotkać na swojej drodze.