Niebagatelną stawkę miał mecz w Stargardzie, gdzie miejscowa Spójnia zmierzyła się z KSK Notecią Inowrocław. Zwycięzca starcia poważnie zbliżyłby się do pewnego utrzymania w lidze. Bezsprzecznie lepsi okazali się gospodarze i to oni nie muszą już drżeć o ligowy byt.
Spójnia Stargard bardzo szybko ruszyła do zdecydowanego ataku na co odpowiedzieć nie był w stanie KSK Noteć. Pierwsza kwarta wygrana aż 36:14 dała trenerowi Krzysztofowi Koziorowiczowi spory komfort. Inowrocławianie tydzień wcześniej znaleźli się w podobnej sytuacji grając przeciwko Zniczowi Basket Pruszków we własnej hali. Tam niemal udało się dogonić rywala, ale w Stargardzie strata okazała się być zbyt duża. Ostatecznie gospodarze zwyciężyli 87:71. Seria dziewięciu porażek z rzędu, jaką swego czasu zaliczyli stargardzianie, nie zepchnęła ich do fazy play-out, władze klubu wraz z trenerem mogą odetchnąć z ulgą.
– Każdy chciał te zawody wygrać, nie ulega wątpliwości, że był to mecz o wszystko. Ćwiczyliśmy, przygotowywaliśmy się przez cały tydzień, aby ten mecz wygrać. Zafunkcjonował u nas po raz pierwszy od dłuższego czasu rzut za trzy. Cieszy mnie to, że potrafimy wygrywać ważne spotkania, to jest nadrzędne, bo tzw. „mecze o czapkę śliwek” gra się łatwo. To dla mnie istotna odpowiedź, kto potrafi grać w ważnych momentach. Gratuluję całemu zespołowi zwycięstwa – podsumował spotkanie trener Krzysztof Koziorowicz.
Porażka oznacza dla KSK Noteci Inowrocław konieczność gry w fazie play-out, gdzie nie jest jeszcze pewny posiadania przewagi własnego boiska. Spójnia natomiast prawdopodobnie zakończy sezon 3 kwietnia, wraz z rozegraniem 30 kolejki sezonu zasadniczego, choć ma jeszcze szansę na awans do play – off. Aby zagrać w najlepszej ósemce, Spójnia musi wygrać na wyjeździe z GTK Gliwice oraz liczyć na porażki grającej u siebie ACK UTH Rosy Radom ze Zniczem Basket Pruszków oraz przegraną Zetkamy Doralu z GKS-em Tychy w Kłodzku.
Obserwuj @eRKaczmarski
Obserwuj @PROBASKET