San Antonio Spurs pokonali Golden State Warriors 87-79, w spotkaniu które było znakomitą definicją systemu small-ball. Po tym pojedynku, Steve Kerr nie ukrywał, że był bardzo zadowolony ze sposobu, w jaki zagrali jego podopieczni.
Gościom ten mecz nie układał się od początku. Spurs postawili w obronie niezwykle twarde warunki, które bardzo szybko wykluczyły z gry Stephena Curry’ego oraz Klay’a Thompsona. Kłopoty z ofensywą nie przeszkodziły jednak mistrzom NBA, aby przez całe spotkanie utrzymywać wynik bliski remisu. Warriors bowiem również prezentowali świetną defensywę, switchowali wszystko, co byli w stanie, przez co Spurs również nie mogli odskoczyć na kilkanaście punktów.
Wygrana Spurs poprawiła ich bilans w meczach domowych w tym sezonie do 35-0. Warriors natomiast legitymują się teraz z bilansem 62-7 i aby pobić rekord Chicago Bulls, muszą w ostatnich 13 spotkaniach wygrać 11 razy. Zadanie wykonalne, jednak należy pamiętać, że jeszcze dwukrotnie przyjdzie im się zmierzyć z „Ostrogami”. Pomimo ostatniej porażki z tym zespołem, trener GSW był bardzo zadowolony ze swoich graczy.
–Nie mógłbym być teraz bardziej dumny z moich zawodników. Znakomite zaangażowanie w mecz, znakomita walka. To był nasz dziewiąty mecz w ostatnich czternastu dniach, graliśmy w back-to-back, brakowało nam trzech bardzo ważnych graczy w składzie, a mimo to postawiliśmy rywalom bardzo ciężkie warunki do gry. Walczyliśmy do końca spotkania, mieliśmy szansę na wygraną, ale to nie był nasz dzień. Gratuluję Spurs zwycięstwa, zasłużyli na nie, ale ja powtórzę jeszcze raz – jestem niezwykle dumny z moich zawodników – mówił Kerr.
Przed Warriors teraz dwa dni przerwy, a następnie zmierzą się w wyjazdowym meczu z Minnesotą Timberwolves.
Wspieraj PROBASKET
