Brad Stevens najwyraźniej chce zaznaczyć swoją obecność na rynku. Boston Celtics rozpoczęli transformację przed sezonem 2021/22 i na początek postanowili wytransferować jednego z wysokich, a pozyskać wsparcie dla obwodu. Można przypuszczać, że to dopiero początek.
Pierwsza informacja, przedstawiona przez Adriana Wojnarowskiego, dotyczyła Tristana Thompsona i trójstronnej wymiany, której wysoki był kluczową częścią. Boston Celtics początkowo przehandlowali Thompsona do Atlanty Hawks w zamian za Krisa Dunna, Bruno Fernando oraz wybór z drugiej rundy draftu 2023. Z tym że Thompson niemal od razu został przeniesiony przez Hawks do Sacramento Kings w zamian za Delona Wrighta, który wędruje do Atlanty.
Każdy z graczy biorących udział w tej wymiany jest na schodzącym kontrakcie. Thompson zarobi 9,7 miliona dolarów, Dunn 5 milionów, Fernando 1,8 miliona, a Wright 8,5 miliona za sezon 2021/22. Dzięki tej decyzji Celtics zeszli 3 miliony dolarów poniżej progu podatku od luksusu. Najwyraźniej Brad Stevens, który zajął kilka miesięcy temu miejsce Danny’ego Ainge’a, wziął się za “sprzątanie” i stara się zapanować nad salary-cap drużyny.
Zaraz po transferze Thompsona, pojawiła się informacja o wymianie na linii Boston Celtics – Dallas Mavericks. Jak donosi Shams Charania, zespoły porozumiały się w sprawie transferu, w którym do ekipy z Bean-Town trafi Josh Richardson. Żeby wymiana doszła do skutku, Richardson musiał się zgodzić na wykorzystanie 11,5 miliona dolarów w opcji zawodnika na sezon 2021/22. To oznacza, że za rok zawodnik trafi na rynek wolnych agentów jako niezastrzeżony gracz.
Celtics wykorzystali w tym wypadku wyjątek od transferu, który otrzymali po przehandlowaniu Gordona Haywarda. To oznacza, że teraz to Mavericks otrzymają wyjątek od transferu w wysokości 11 milionów dolarów, bo według doniesień niczego od Celtics nie otrzymali w zamian. J-Rich w poprzednim sezonie notował dla Mavs średnio 12,7 punktu i 2,6 asysty. Był solidnym wsparciem z ławki rezerwowych. Ma reputację dobrego defensora na obwodzie.