Chris Paul kilka dni temu po raz pierwszy w swojej karierze awansował do finału NBA. Jego droga do tego momentu była pełna wzlotów i upadków. Jednym z momentów, w którym zdano sobie sprawę, że może być pewnego dnia wielkim graczem, był mecz po śmierci jego dziadka.
15 listopada 2002 roku 61-letni Nataniel Jones został napadnięty przez pięciu młodych bandytów, którzy skatowali go na śmierć tylko po to, by ukraść jego portfel. Kilka dni później jego wnuk – Chris Paul rozgrywał mecz koszykówki dla swojej szkoły średniej. Tuż przed rozpoczęciem powiedział rodzicom, że zdobędzie dla dziadka 61 punktów. Mieli bardzo bliską relację. CP3 pracował w jego warsztacie samochodowym – pierwszym w Północnej Karolinie założonym przez czarnoskórego.
Dzień przed śmiercią Jones dowiedział się, że jego wnuk otrzymał stypendium od Wake Forest. Sprezentował mu więc czapkę Demon Deaconsa – maskotki Wake Forest. 20 listopada, tuż po pogrzebie dziadka, CP3 zagrał wspomniany mecz. Nie miał sobie równych i dominował nad każdym rywalem. Do końca spotkania pozostały dwie minuty, a Paul miał na koncie 59 punktów. Wjechał pod kosz i skończył akcje z faulem zdobywając w ten sposób obiecane 61 oczek. Przez chwilę leżał na parkiecie próbując przetworzyć wszystko, co się wydarzyło.
Był bardzo bliski pobicia rekordu szkoły, ale postanowił, że na 61 się zatrzyma. Gdy podszedł do linii rzutów wolnych, nawet nie próbował trafić do kosza. Chwilę później trener ściągnął go z parkietu, a CP3 wpadł w ramiona swojego ojca. Dla obu była to bardzo emocjonalna chwila. Tamten mecz był dla Paula trampoliną do wielkiej kariery. Skauci zwrócili na niego uwagę i podczas jego gry w Wake Forest bardzo uważnie obserwowali. W efekcie CP3 trafił do New Orleans Hornets z 4. wyborem w drafcie 2005 roku.
Zobaczcie nagranie meczu, w którym zdobywa 61 oczek.