Sezon Brooklyn Nets zakończył się, gdy nie byli oni w stanie pokonać Milwaukee Bucks w siódmym meczu półfinałów Konferencji Wschodniej. Nie tak wyobrażano sobie osiągnięcia Nets w rozgrywkach 2020/21, chciano więcej. Jednak Kevin Durant znajduje w tym wszystkim nieco pozytywów.
KD był gościem w podcaście „Boardroom: Out of Office”, gdzie wyraził swoje niezadowolenie z powodu przegrania walki o tytuł, ale jednocześnie zaznaczył, że jest bardzo zadowolony z tego, co udało się w rok na Brooklynie zbudować.
– Dostaję bardzo dużo gratulacji, ale dla mnie nie mają one najmniejszego znaczenia. Ludzie piszę, że zagrałem świetnie, ale tak naprawdę nic nie zrobiłem. Przegraliśmy. Wiesz, o co mi chodzi? Wiem, że umiem grać, rzucałem już 48 punktów w przeszłości. Trafiałem wcześniej ważne rzuty. Nie czułem niczego specjalnego, bo przegraliśmy — powiedział Durant.
Gwiazdor Nets nie ukrywa jednak, że cieszy się z tego, co udało się stworzyć tutaj na Brooklynie. Chodzi mu głównie o kulturę. – Ważne, że ludzie patrzą teraz na nas jak na przyszłorocznych faworytów. Lubię tę część, bardzo mnie ekscytuje. Widziałem to już w sezonie regularnym, ale cieszę się, że w play-offach kibice mogli wejść do hali i zobaczyć kilka naprawdę dobrych spotkań. Zbudowaliśmy tutaj coś i jestem tym podekscytowany — dodał KD.
Kyrie Irving wypadł ze względu na zwichniętą kostkę, a James Harden, któremu dokuczało ścięgno podkolanowe, nie był sobą w serii z Bucks. Durant musiał wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, aby utrzymać Nets w grze — szczególnie widoczne było to w meczach nr 5 i 7.
– To była dobra zabawa, szczególnie gdy graliśmy i my, i Knicks. Kibice obu drużyn mogą sobie dogryzać, bo zarówno Nets, jak i Knicks to teraz solidne zespoły. Mamy rywalizację Barclays Center z Madison Square Garden. Czuć tę energię, patrzysz na trybuny i widzisz tam gwiazdy pokroju Jaya-Z, Beyonce, Travisa Scotta czy Bryana Cranstona. Widać tę energię i już wyobrażam sobie, co będzie działo się za rok. To świetne uczucie móc budować takie rzeczy — zakończył KD.