Legia Warszawa bardzo szybko rozprawiła się z KSK Notecią Inowrocław. Kapitanowi stołecznego zespołu szybko odgwizdano trzy przewinienia w wyniku czego usiadł na ławce rezerwowych prędzej niż zwykle. Łukasz Wilczek po piątkowym meczu ocenił spotkanie i współpracę z trenerem Piotrem Bakunem.
Potrzebowaliście tak wysokiej wygranej po porażce w Łańcucie?
Łukasz Wilczek – Zdecydowanie. Można powiedzieć, że do ostatniego gwizdka walczyliśmy. Nie pamiętam dokładnie, ale może jeden mecz zagraliśmy i pokonaliśmy kogoś różnicą powyżej 30 punktów, nigdy nie potrafiliśmy „dobić” przeciwnika. Dziś to nam się udało, wszyscy mieli radość z gry, na pewno tego potrzebowaliśmy.
Tej radości z gry wcześniej nie było? Nawet gdy wygrywaliście?
– O przeszłości nie będę się wypowiadał, to już jest za nami. Rozpoczęliśmy nowy etap i to jest nasza ostatnia szansa, aby wrócić na właściwe tory.
Źle rozpocząłeś dziś mecz, szybko odgwizdano Ci trzy faule. Pojawiły się jakieś nerwy na boisku?
– Nie, to nie nerwy, akurat dziś bardzo słabo wszedłem w mecz i żartowałem nawet, że chciałem położyć na trenerze większą presję, aby mógł pograć bez nominalnego rozgrywającego. Popełniałem błędy, niepotrzebne faule. Nie powinno mi się to przytrafić, nie w takim meczu… w żadnym meczu nie powinno się tak stać. Mam nadzieję, że więcej się to nie powtórzy. Fajnie, że chłopaki sobie poradzili i nie było widać mojego braku.
Nie obawiasz się, że w taktyce nowego trenera możesz już nie dostawać tak wielu minut gry? Wiadomo, że każdy z Was chciałby grać jak najdłużej.
– Wiadomo, że może się zdarzyć 20 minut gry, ale też może być to 40 minut. Będę grał tyle ile trzeba, trener dobrze wie kiedy muszę być na boisku, a kiedy nie. Zna mnie bardzo dobrze także myślę, że nie będzie miał problemu z oceną tego kiedy trzeba mnie wpuścić, a kiedy zdjąć.
Wszyscy spodziewali się ze trener Bakun mocno popracuje z Wami nad obroną. Faktycznie na treningach dominuje defensywa?
– Na każdym treningu, chociaż było ich niewiele, ćwiczyliśmy obronę. Mamy pewne założenia, które wprowadził trener Bakun i musimy to wytrenować. Nie da się tego po prostu pokazać i to od razu zafunkcjonuje. Potrzebujemy trochę czasu, ale myślę, że jest to kwestia kilku najbliższych meczów i do play-off na pewno zdążymy poukładać nasza grę.
Do końca sezonu zasadniczego pozostaje siedem spotkań, tydzień temu szansa na drugie miejsce w zasadzie została zaprzepaszczona więc trzeba pilnować tego trzeciego miejsca.
– Na pewno te drużyny za nami nie odpuszczą do końca, musimy się koncentrować by wygrywać każdy kolejny mecz. Nie tylko wygrywać, ale też budować nasz styl, charakter – nasz zespół. Potrzebujemy tego i musimy kłaść na to nacisk nawet wtedy, gdy wygrywamy 30 punktami. Musimy walczyć wtedy o jeszcze korzystniejszy wynik.
Uwidocznić trzeba tożsamość zespołu i jego charakter, tak?
– Tak, trzeba to zbudować. Tego nie da się wyrobić na treningu, tzn. na nim też, ale podczas meczu widać efekty, jak trening przekłada się na rywalizację.
Trener Bakun będąc asystentem doskonale Was poznał, zna wasze możliwości, potencjał i mankamenty. Każdy z Was ma u niego czystą kartę, czy początek współpracy był inny?
– Dokładnie, powiedział, że każdy pracuje na siebie, nie ma żadnego podziału na tych, którzy są z przodu i z tyłu drużyny. Trener bardzo dobrze nas zna i wie na co nas stać, co nie przeszkadza mu w podarowaniu nam swego rodzaju luzu i szansy dla każdego. Dziś każdy dostał szansę, nawet Bartek po kontuzji. Nasze karty są czyste i każdy pracuje na swoje konto od wtorku.
Zmiana na stanowisku trenera nie zmienia absolutnie celu zespołu. Będzie jednak ciężej startując w półfinale z niższej pozycji.
– Żeby wygrać ligę trzeba wygrywać także na wyjazdach. Trzecie miejsce nie stawia nas absolutnie na przegranej pozycji. W play-off wygrywa najlepszy, zdarzają się rożne dyspozycje zespołów, mam nadzieję, że zbudujemy do play-off zespół i wypracujemy swój styl, który pozwoli nam wygrywać z zespołami rozstawionymi wyżej.
Obserwuj @eRKaczmarski
Obserwuj @PROBASKET