Miasto Szkła Krosno obroniło przewagę parkietu w pierwszych dwóch starciach z GKS-em Tychy, jakie miały miejsce w miniony weekend. O ile w sobotę krośnianie wygrali bardzo wyraźnie, to następnego dnia mieli już problemy z rywalem.


Miasto Szkła wygrało w sobotę aż 105:75 nie dając większych szans GKS-owi. Tyszanie nie zamierzali się poddawać i w niedzielę postawili przeciwnikowi trudne warunki. W ekipie trenera Tomasza Jagiełki dobrze spisywali się Wojciech Barycz i Tomasz Deja, obaj zgromadzili na swoim koncie po 13 punktów, łącznie zebrali 13 piłek. Goście wyszli na prowadzenie w drugiej kwarcie, ale nie dali rady dowieźć go do przerwy. Słabsza gra tyszan, brak zdobytego choćby jednego punktu w ostatnich niemal czterech minutach pierwszej połowy spowodowała serię Krosna 10:0 i ich prowadzenie do przerwy 44:38. Druga cześć meczu toczyła się już pod dyktando gospodarzy, którzy ostatecznie triumfowali 84:69.

– W pierwszym meczu nie było prawdziwej koszykówki, takie „macanie się”. W niedzielę Tychy pokazały bardzo duży charakter, bardzo fizycznie bronili. Z obu stron były kłótnie, uwagi do sędziów, każdy walczy o swoje i tą wojnę psychologiczną każdy ciągnie w swoją stronę. Dwie bitwy wygrane, ale wojna trwa – powiedział po meczu Michał Baran, trener Miasta Szkła Krosno.

Mało kto dawał szanse GKS-owi w rywalizacji z najlepszą ekipą sezonu zasadniczego, ale tyszanie zgodnie z tym co zapowiadali, nie zamierzali się przed rywalem położyć. Co nas zatem czeka w meczu numer trzy?

– Spodziewam się bardzo ciężkiego meczu w Tychach, jak widać po tym zespole, nie na darmo jest w czwórce. Żeby z nimi wygrać musieliśmy się naprawdę wznieść na wyżyny. W niedzielę nie był to nasz mecz w ataku, ale obroną sercem i charakterem wyciągnęliśmy to na te 15 punktów – mówi Michał Baran.

Szkoleniowiec krośnian ma jednak głęboką nadzieję na zakończenie rywalizacji w trzech spotkaniach i spokojne przygotowywanie się do finałowego starcia:

– Jeżeli zagramy dobrą koszykówkę, a Tychy trochę słabiej, jest szansa na skończenie serii 3:0. Przy takiej jak teraz postawie zespołu z Tychów będzie na pewno jeszcze wyrównany trzeci mecz, mam nadzieję, że na nim się skończy rywalizacja.

W niedzielnym meczu aż przez 35 minut na parkiecie przebywał Dariusz Oczkowicz. MVP sezonu zasadniczego zanotował w tym czasie 18 punktów, dwie zbiórki i dwie asysty. Powody dłuższej niż zwykle gry kapitana zespołu tłumaczył trener Michał Baran:

– Nie od dziś mamy problem z rotacją na pozycji numer trzy. Skład był budowany z Krzyśkiem Krajniewskim, zostaliśmy w pięciu małych na pozycji 1, 2, 3 i tutaj ta rotacja jest jakby wymuszona. Nie mogę grać Darkiem Oczkowiczem dzień po dniu po 30 minut, mimo że ma super organizm. W trzeciej kwarcie zaliczył airballa, widać było, że potrzebuje odpoczynku mimo, że mówił, że nie jest zmęczony. Daliśmy radę, w dobrym momencie wszedł Michał Baran. Szymon Rduch w wyniku urazu musiał opuścić boisko i Michał był bohaterem meczu, wziął na siebie ciężar zdobywania punktów, kreował grę zespołu zamiennie z Dawidem Brękiem. To był prawdziwy play-off w którym panuje zasada „wygraj albo zgiń”. My wygraliśmy i żyjemy – zakończył szkoleniowiec krośnian.

 

źródło:własne/telekrosno.pl


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    Inline Feedbacks
    View all comments