W siódmej kolejce I ligi kibice w Stargardzie byli świadkami dogrywki. KSK Noteć Inowrocław postawiła twarde warunki niepokonanej dotąd Spójni.
Po pierwszej kwarcie goście wygrywali czterema punktami. Mogli prowadzić siedmioma, ale rzut w ostatniej sekundzie ze swojej połowy wykorzystał zawodnik gospodarzy Damian Janiak. Przed przerwą to jednak Spójnia wyszła na minimalne prowadzenie. W trzeciej kwarcie gospodarze odskoczyli rywalom, ale przyjezdni nie zrezygnowali z walki o zwycięstwo i zbliżyli się na trzy punkty. W czwartej kwarcie to Noteć dyktowała warunki na parkiecie i na cztery minuty przed końcem prowadziła ośmioma punktami. Gospodarze postawili wtedy na rzuty z dystansu i to im się opłaciło. Po pięciu trójkach wrócili do gry o zwycięstwo. Przed ostatnia akcją Noteć wygrywała dwoma punktami, ale Wojciech Fraś nie pomylił się spod kosza i doprowadził do remisu po 89:89 i dogrywki.
W dodatkowych pięciu minutach Spójnia odskoczyła rywalom na kilka punktów i już nie pozwoliła się dogonić, zwyciężyła 102:97. Stargardzianie wygrali siódme spotkanie w sezonie i obok Sokoła Łańcut pozostaje niepokonana.
„Fajny mecz dla kibiców. Jesteśmy zespołem przegranym, mieliśmy zwycięstwo w rękach, daliśmy sobie je wyrwać. Mówiłem do chłopaków, że jestem z nich dumny, że zagrali takie spotkanie. Walczyli, realizowali plan, ale takich strat i błędów, które doprowadziły do porażki nie można zostawić. Nie można dopuścić do sytuacji, gdzie mamy piłkę po zbiórce i praktycznie kończymy mecz a ją tracimy. Kolejna akcja, przegrywamy jeden na jeden. Marcin Dymała kozłuje przez całe boisko, podaje do Wojciecha Frasia. To się zdarzyło, ale więcej nie może się powtórzyć. Z takich sytuacji są najczęściej wyciągane konsekwencje w klubach, bo takich meczów nie można oddawać” – powiedział po meczu trener Łukasz Żytko.
Koszykarze Noteci Inowrocław wciąż szukają pierwszego wyjazdowego zwycięstwa w sezonie. Teraz przed podopiecznymi trenera Łukasza Żytki domowe spotkanie z Kotwicą Kołobrzeg.
źródło:własne/stargard.naszemiasto.pl