GKS Tychy zrehabilitował się przed własną publicznością za porażkę z GTK Gliwice. Zespół pod wodzą trenera Tomasza Jagiełki mierzył się z beniaminkiem z Leszna i stanął na wysokości zadania pokonując Jamalex Polonię 79:67.
Pierwsze minuty spotkania miały wyrównany charakter, ale taki stan nie trwał zbyt długo. Tyszanie wypracowali sobie kilkupunktową przewagę i na drugą kwartę wychodzili prowadząc 17:14. To był wstęp do lepszej gry gospodarzy, którzy w głównej mierze dzięki skutecznemu Hubertowi Mazurowi, prowadzili już 37:28 na krótko przed przerwą. Chwilę dekoncentracji GKS-u wykorzystała Polonia, która nie zamierzała się poddawać i jeszcze przed udaniem się do szatni odrobiła niemal całą stratę w ciągu 75 sekund. – Trochę złapała nas zadyszka, nie da się grać przez całe spotkanie na równym, wysokim poziomie. Każdej drużynie przydarza się jakiś słabszy moment w meczu, nam to się zdarzyło pod koniec drugiej kwarty, całe szczęście nie pod koniec meczu – zaznaczał Hubert Mazur.
Po przerwie losy meczu zostały rozstrzygnięte dosyć szybko. Punkty z linii rzutów wolnych w wykonaniu Marcina Kowalewskiego dały tyszanom prowadzenie 60:44 i chyba żaden z miejscowych kibiców nie wyobrażał sobie porażki swoich ulubieńców. Lesznianie ulegli rywalowi w trzeciej kwarcie aż 12:28, ale starali się walczyć do końca. Jamalex Polonia okazała się lepsza w ostatniej odsłonie meczu, ale nie dała rady odwrócić losów spotkania. Najlepiej po stronie beniaminka spisał się Nikodem Sirjatowicz, zdobywca 17 punktów. W obozie gospodarzy wyróżniało się szczególnie trzech zawodników: Hubert Mazur (19 pkt.), Tomasz Deja (17 pkt.) i Marek Piechowicz (12 pkt.).
– Po tym ostatnim blamażu nie mogliśmy sobie pozwolić, aby stracić kolejne punkty u siebie na dodatek z Lesznem z którym bijemy się bezpośrednio o lepszą pozycję przed play-off. Byliśmy maksymalnie skoncentrowani i nastawieni na walkę. To była bitwa, mniej ładnej koszykówki, bardziej taka bijatyka, ale na to się nastawialiśmy – mówił po meczu Hubert Mazur.
Rezultat meczu z Polonią pozwala GKS-owi cieszyć się z lepszego bilansu bezpośrednich spotkań z beniaminkiem, co może być istotne w ustalaniu kolejności w tabeli przed fazą play-off. Teraz przed tyszanami wyjazdowe spotkanie z zamykającą ligową stawkę Zetkamą Doralem Nysą Kłodzko.
– Mimo tego, że drużyna z Kłodzka jest w dole tabeli, ona walczy o życie tak naprawdę w każdym spotkaniu więc chłopaki tam będą szarpać, będą zmotywowani. To bardzo trudny teren przede wszystkim. Nastawiamy się na walkę i ciężkie spotkanie – kończy zawodnik GKS-u Tychy.
Obserwuj @eRKaczmarski
Obserwuj @PROBASKET
źródło: własne/GKS Tychy