Długa podróż do Lublina nie opłaciła się koszykarzom Polskiego Cukru Toruń. Triumfator krajowego pucharu wyraźnie przegrał z TBV Startem 63:77. Decydująca dla losów tego pojedynku okazała się trzecia kwarta.
Pierwsze skrzypce w zespole z Lublina grał oczywiście Chavaughn Lewis. Jak przy okazji każdego już meczu Startu pojawiało się pytanie jak długo Amerykanin będzie mógł utrzymać wysoką intensywność. Jak pokazały kolejne minuty – wystarczyło mu sił na cały mecz. Zespół z Torunia prezentował bardziej zespołową grę napędzaną szczyptą reprezentacyjnej koszykówki w osobach Aarona Cela i Karola Gruszeckiego. Jak można się było tego spodziewać, początek spotkania był mimo wszystko wyrównany. Zdobywca Pucharu Polski lepiej od rywali radził sobie w „pomalowanym” – akcje tyłem do kosza najczęściej kończyły się celnymi trafieniami. Z kolei czerwono-czarni szukali swoich szans dalej od obręczy. Ostatnie minuty pierwszej kwarty należały do Aleksandra Perki, który zdobył 8 punktów i dał swojej drużynie prowadzenie 19:14.
Torunianie mieli zaledwie kilka „oczek” przewagi i na pewno nie mogli być spokojni. W tak zimny dzień jak ten mogli nie tylko poczuć, ale też i zobaczyć oddech rywali na swoich plecach. Gospodarze starali się wykorzystywać wszystkich zawodników z rotacji do zdobywania punktów. Unikali więc sytuacji, w których egzekucja każdej niemal akcji należałaby do duetu Chavaughn Lewis-James Washington. Lublinianie wyciągnęli też lekcję ze starcia w Warszawie i lepiej bronili na obwodzie. Dzięki temu udało im się doprowadzić do remisu po 27, a potem wyjść na dwupunktowe prowadzenie. Tego było już za wiele dla trenera Dejana Mihevca – przerwa na żądanie i ostra reprymenda miały obudzić jego podopiecznych. „Twarde Pierniki” zaczęły grać bardziej agresywnie w ataku i walczyły o każdą piłkę. Nie udało im się jednak odzyskać przewagi – do przerwy Start wygrywał 33:31.
[ot-video][/ot-video]
Walka punkt za punkt skończyła się wraz z powrotem obu drużyn na parkiet. Gospodarze imponowali znakomitą defensywą – nie ustępowali, przecinali podania rywali i biegali do szybkiej kontry. Widać było, że torunianie nie czuli się zbyt komfortowo grając przeciwko takiej obronie. Marcin Dutkiewicz do spółki z Chavaughnem Lewisem regularnie dopisywali się do protokołu. Przewaga czerwono-czarnych zaczęła rosnąć. Goście znaleźli się w poważnych tarapatach i nie mogli się z nich wykaraskać – ani defensywa, ani atak nie funkcjonowały tak jak powinny. Długo musieli czekać na punkty Krzysztofa Sulimy, które nieco podreperowały ich konto. Czerwono-czarni mieli jednak patent na rywali – starali się rozpuścić Polski Cukier w gorącej, koszykarskiej herbacie pełnej różnych aromatów – zarówno tych ofensywnych, jak i defensywnych. W zimowy wieczór to rozwiązanie idealne, bo dające wysokie prowadzenie – 60:42 po pół godzinie gry.
Ostatnia kwarta wydawała się być już tylko formalnością. Jednak nie bez powodu torunianie zdobyli Puchar Polski. Glenn Cosey robił co mógł, żeby zniwelować nieco tę dużą stratę. W zespole „Twardych Pierników” zabrakło dobrej egzekucji rzutowej. W pewnym momencie przewaga Lublina stopniała do 10 punktów, a na dodatek goście mieli piłkę w rękach. Nie udało im się jednak pokusić o efektowny powrót. Ostatecznie Polski Cukier Toruń przegrał z TBV Startem Lublin 63:77. Warto podkreślić, że w drużynie Polskiego Cukru zabrakło nowych zawodników – D.J. Newbilla i Damiana Jeszke – oraz Cheikha Mbodja, który nabawił się urazu podczas rozgrzewki.
[ot-video][/ot-video]
======
TBV Start Lublin – Polski Cukier Toruń 77:63 (14:19, 19:12, 27:11, 17:21)
Start: Dutkiewicz 15, Washington 9, Szymański 2, Mirković 8, Lewis 25 – Ciechociński 3, Czerlonko 2, Gospodarek 3, Reynolds 10 (11 zb.), Dziemba, Zalewski
Trener: David Dedek
Polski Cukier: Cosey 17, Cel 7, Sulima 8, Wiśniewski 7, Gruszecki 8 – Śnieg 2, Diduszko 3, Perka 11, Krefft
Trener: Dejan Mihevc
Sędziowie: Piotr Pastusiak, Robert Mordal, Michał Kuzia