Po wielu godzinach walki do upadłego poznaliśmy pierwszych czterech ćwierćfinalistów trwającego obecnie turnieju Mistrzostw Europy w koszykówce mężczyzn. Jedną z niespodzianek jest rychłe zakończenie imprezy przez Francuzów, którzy mogli podczas ostatnich minut odmienić losy spotkania.
Słowenia- Ukraina 79-55
Najwięcej dla Słowenii: Randolph- 21 punktów (8/7 FG, 3/3 3PT), Prepelić- 14 punktów, Doncić- 14 punktów (10 zbiórek, 6 asyst)
Najwięcej dla Ukrainy: Pustozvonov- 11 punktów, Lukashov- 9 punktów
Tak jak można się było tego spodziewać Słoweńcy bez problemu poradzili sobie z reprezentacją Ukrainy. Tym razem jednak spadek formy niespodziewanie zaliczył Goran Dragić, który trafił zaledwie 2 z 12 rzutów z gry. Na szczęście w pogotowiu byli Luka Doncić oraz niemalże bezbłędny Anthony Randolph. 18- letni zawodnik Realu Madryt ponownie pokazał światu swoją niebywałą wszechstronność, co poskutkowało 14 punktami, 10 zbiórkami i 6 asystami. Po stronie Ukrainy najmocniej ,,błyszczał” Denys Lukashov- autor 9 punktów, 4 zbiórek i 4 asyst.
Finlandia- Włochy 57- 70
Najwięcej dla Finlandii: Koponen- 13 punktów, Salin- 11 punktów
Najwięcej dla Włoch: Belinelli- 22 punkty (6/9 FG, 5/8 3PT), Datome- 15 punktów, Melli -10 punktów, Hackett- 10 punktów
Podobnej przepaści między zespołami mogliśmy doświadczyć w spotkaniu Finów i Włochów. Włosi już podczas pierwszej kwarty pokazali kto bardziej zasłużył na ewentualny awans. 13- punktowa strata wydaje się bowiem do odrobienia, jednak przeszkodą dla Finów okazała się być mizerna skuteczność. Mimo wielkiego dopingu ze strony kibiców Markkanen i spółka wyglądali jakby kosmici ze SpaceJam zabrali im talent. Szczególnie raziła oczy gra lidera gospodarzy, który trafił tylko 2 z 6 rzutów z gry. Tymczasem Włosi eksponowali swoje umiejętności raz po raz dziurawiąc siatkę rywala. Do połowy zanosiło się na wielki pogrom, bowiem podopieczni Ettore Messiny wygrywali 48-29! Po przerwie włoska machina zaczęła się zacinać, a Finowie zdołali zmniejszyć przewagę przeciwnika do 9 punktów. Ostatecznie jednak Włochom dzięki opanowaniu i spokoju udało się utrzymać korzystny rezultat. Na największe uznanie zasługuje genialny tego dnia Marco Belinelli- autor 22 punktów (6/9 z gry).
Niemcy- Francja 84-81
Najwięcej dla Niemiec: Theis- 22 punkty (7 zbiórek, 8/9 z gry), Schroeder= 21 punktów (8 asyst), Benzing – 12 punktów
Najwięcej dla Francji: Fournier- 27 punktów (10/17 z gry), Diaw- 15 punktów (9 zbiórek, 5 asyst), Lauvergne- 13 punktów (7 zbiórek)
Zdecydowanie najciekawsze spotkanie dnia. Francuzi zaczęli z grubej rury, bowiem po 6 minutach meczu prowadzili 4-14. Niemcy wyglądali jak dzieci we mgle, co pokazuje chociażby skuteczność Dennisa Schroedera (0/3 FG). Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 40-34 dla Trójkolorowych. Po przerwie nasi zachodni sąsiedzi wzięli się jednak ostro do pracy dwa razy w trzeciej kwarcie wyrównując rezultat spotkania. Taki obrót spraw zapowiadał niezwykle emocjonującą czwartą kwartę. Wróżby okazały się trafne, a obydwie reprezentacje pokazały na czym polega piękno i nieprzewidywalność koszykówki. Niemcy będąc na fali zamierzali szybko objąć prowadzenie. Francuzi nie umieli w żaden sposób zatrzymać tego Blitzkriegu. Prym jeśli chodzi o uprzykrzanie życia Trójkolorowym wiódł wspomniany Schroeder,a także nowy nabytek Celtów, Daniel Theis. Tak jak wspominaliśmy wczoraj jego forma jest niezbędna dla dyspozycji całego zespołu. I tak, na niecałe dwie minuty przed końcem Francja przegrywała dziewięcioma punktami. Na szczęście dla całego widowiska Niemcy popełnili kilka prostych błędów topiąc przewagę do zaledwie jednego punktów. Po dwóch wolnych przeciwnika (dających Niemcom 3- punktowe prowadzenie) Evan Fournier zdecydował się podać przez pół boiska do stojącego w rogu Nando De Colo. Ten czując oddech obrońcy na plecach postanowił przejść z piłką na szczyt, lecz chybił próbę rzutu za 3 punkty.
Litwa- Grecja 64-77
Najwięcej dla Litwy: Kuzminskas- 20 punktów(7/12 z gry), Valanciunas- 13 punktów (15 zbiórek), Kalnietis- 11 punktów( 7 asyst)
Najwięcej dla Grecji: Sloukas- 21 punktów, Calathes- 14 punktów (6 asyst), Papanikolau- 11 punktów (6 zbiórek), Bourousis- 11 punktów (8 zbiórek, 6 przechwytów)
Grecy po raz kolejny pokazali, że zawsze trzeba się z nimi liczyć. Po niemrawej grze w fazie grupowej podopieczni Constandinosa Missasa nareszcie pokazali pazur. Już po pierwszej kwarcie Hellas mogli cieszyć się 8- punktowym prowadzeniem. Przewagi nie oddali do przerwy, choć Litwini dwukrotnie doszli ich na 3 punkty. Druga połowa miała być pogonią Litwinów, a tymczasem pokazała jak bardzo cenne w koszykówce są doświadczenie i opanowanie. Grecy dalej konsekwentnie realizowali swój plan. Piekielnie skuteczna obrona, dobre zasłony wysokich oraz przede wszystkim bezwzględny tego wieczoru Kostas Sloukas. Na nic zdawały się zrywy Litwinów podyktowane coraz większą frustracją widoczną chociażby w monstrualnym wsadzie Kuzminskasa. Promyk nadziei pojawił się po 5 minutach czwartej kwarty kiedy przewaga Greków stopniała do 4 punktów. Niestety tak szybko jak się pojawiła tak szybko Calathes, Papanikolau, Sloukas i Antetokounmpo ją odebrali odsyłając ostatecznie wielką Litwę do domu.