W poprzednim artykule traktującym o amerykańskiej lidze akademickiej pokazałem jak wygląda sezon NCAA, skupiając się na chronologii spotkań i systemie rozbudowanych rozgrywek. W tej części przyjrzę się szóstce graczy z polskim paszportem, którzy aktualnie są w składach zespołów 1. Dywizji.


Pierwszą część przewodnika po NCAA znajdziecie tutaj:

Szymon Zapała (center, 210cm, rocznik 2001) gra w Utah St. Aggies w konferencji Mountain West (MWC), która wydaje się być najmocniejszą z tych, w których grają Polacy. W tym samym zespole przez dwa lata (2019-2021) grał Kuba Karwowski, który jak wszystko na to wskazuje, nie będzie kontynuował zawodowej kariery. Najwyżej notowanym (i to w nawet w top 25 ogólnokrajowych rankingów) zespołem tej konferencji przed sezonem byli San Diego State. Na razie w meczach z zespołami spoza konferencji MWC, zespół Polaka radzi sobie bardzo dobrze – przegrali tylko 2 z 13 meczów. Aggies w ostatniej dekadzie dwukrotnie byli w turnieju NCAA, odpadając w pierwszej rundzie, ale dość często się zdarza że z tej konferencji zapraszane do Turnieju są jeszcze dodatkowe zespoły, poza mistrzem konferencyjnego turnieju. W ostatnim sezonie w March Madness były aż 4 zespoły stąd. Z kolei MVP konferencji był David Roddy, absolwent Colorado St., obecny gracz Memphis w NBA. Wracając do stanowego uniwersytetu w Utah (z siedzibą w Logan), ich trenerem drugi sezon jest Ryan Odom, który do 2021 był w uniwersytecie Maryland-Baltimore, gdzie współpracował m.in. z Szymonem Wójcikiem. Przez długie lata Utah St. nie produkowali zawodników do NBA (Nate Williams w latach 70 był jedynym, który zrobił większą karierę), ale w ostatnich latach zaczepili się w NBA Sam Merril (30 meczów w Bucks w zeszłym sezonie i kilka w Grizzlies w tym) oraz Neemias Queta, wybrany w 2. rundzie draftu 2021 przez Sacramento.

Szymon jest na 3 roku studiów, ale niestety nie można powiedzieć że co roku przesuwa się w górę hierarchii w zespole. W tym sezonie na parkiecie meldował się zaledwie pięciokrotnie (łącznie 30 minut gry), w dwóch poprzednich sezonach zaliczył w sumie 34 mecze, średnio po kilka minut. Przed wyjazdem do USA, Szymon grał na trzecim poziomie w Polsce w SMS Władysławowo, w rozgrywkach juniorskich reprezentował Trefl Sopot, a wcześniej zespół z Oświęcimia. Spore nadzieje pokładano w jego warunkach fizycznych. Już jako nastolatek Zapała był wysoki i ciężki wystarczająco, by nie być słabszym od seniorów. W tym względzie przypominał nieco Przemka Karnowskiego. W sezonach 2017, 2018 i 2019 grał w juniorskich reprezentacjach Polski U16 i U18.

Być może to Zapała gra w najlepszym zespole spośród polskich zawodników w NCAA, ale największym talentem wśród nich jest na pewno Igor Milicić jr (skrzydłowy, 208cm, rocznik 2002). To oczywiście syn Igora Milicicia seniora, trenera kadry Polski. Igor ma dość nietypową charakterystykę, jest świetnym shooterem i jak na swoje gabaryty (w Europie porównywalne do silnych skrzydłowych) bardzo dobrze gra z piłką w rękach. Zachowując proporcje, ma podobne cechy jak Franz Wagner, chociaż nominalnie w NCAA gdzie jest drugi sezon, gra na pozycji nr 4, tzn. najczęściej ma obok siebie tylko jednego „cięższego” gracza. W poprzednim sezonie Milicić nie przebił się w rotacji Virginii, która gra w wymagającej konferencji ACC. W lato Milicić trafił do Charlotte 49ers, zespołu z Conference-USA (C-USA) i jest tu kluczowym zawodnikiem. Jest najlepszym strzelcem i drugim zbierającym drużyny, trafia prawie 70% rzutów za 2 i ponad 40% za 3, można go z łatwością odszukać w wielu indywidualnych rankingach statystycznych konferencji. Przed NCAA, Igor był w niemieckiej drużynie Orange Academy, czyli młodzieżowym zapleczu budesligowego Ratiopharmu Ulm. Grał tam w 3. lidze Niemiec (razem z rok młodszym Jeremim Sochanem), zaliczył też 3 spotkania w pierwszej Bundeslidze. W ostatnie lato, Igor był jednym z liderów naszej kadry U20, a w lutym 2021 zaliczył czterominutowy debiut w dorosłej kadrze Polski w eliminacyjnym meczu przeciwko Rumunii.

Kilka słów o konferencji C-USA i zespole Charlotte: według ratingów, C-USA jest mniej więcej na początku drugiej dziesiątki konferencji NCAA, około 10 z 32 prezentuje wyższy poziom, jest to więc całkiem niezłe miejsce. Mimo to, żaden zespół w ostatnich latach nie wybijał się stąd, a od 11 sezonów do marcowego Turnieju nie został zaproszony nikt, poza automatycznie zakwalifikowanym mistrzem konferencyjnego turnieju. Charlotte w początkowej fazie sezonu radzą sobie bardzo dobrze (bilans 9-3), ale na ogół nie jest to topowy zespół w C-USA. 49ers są w tej konferencji 10 sezon, na ogół mieli ujemny bilans, a w Turnieju NCAA byli ostatnio w 2005, jeszcze jako członek konferencji A-10. Najbardziej znanym aktywnym absolwentem tej uczelni jest grający w Eurolidze Pierria Henry. Od 16 lat nie wypuścili nikogo do NBA, a ostatnim znaczącym absolwentem Charlotte w NBA był Rodney White, który w latach 2001-2005 zagrał 200 meczów w najlepszej lidze świata. Z kolei jedynym absolwentem 49ers, który zrobił w NBA dużą karierę, był Cedric Maxwell, grający w NBA w latach 70 i 80, najlepiej kojarzony z Celtics.

Na podobnym poziomie jak konferencja C-USA Milicicia stoją rozgrywki Atlantic 10 (A-10), gdzie w drużynie St. Joseph’s Hawks gra Kacper Kłaczek (skrzydłowy, 203cm, rocznik 2002). Kacper jest bardzo uniwersalnym graczem, który potrafi odnaleźć się na obwodzie, ale kiedy trzeba pełni rolę podkoszowego. W NCAA jest na ogół rozciągającą grę silną czwórką (w tym sezonie ma więcej rzutów z dystansu, niż za 2), ale na ostatnich młodzieżowych mistrzostwach Europy, kiedy nasza kadra miała niedostatek graczy podkoszowych, ustawiano go nawet jako centra. Jeśli o juniorskich kadrach Polski – Kłaczek przeszedł przez cały łańcuch w ciągu ostatnich 5 lat, był na mistrzostwach Europy każdego rocznika od U16, po U20. W koszykówce klubowej, przed NCAA rozwijał się we Włoszech, a w Polsce grał w śląskich zespołach do roku 2018. Wychowanek zespołu z Żor i były zawodnik AZS AWF Katowice w NCAA gra drugi sezon. W debiutanckim sezonie w NCAA zagrał tylko 11 spotkań, miał problemy ze zdrowiem, średnio na parkiecie był tylko ok. 12 minut. Wszystko zmieniło się w tym sezonie, gdzie jest jedną z najważniejszych postaci zespołu, głównie przez swoją wszechstronność. Notuje średnio ok. 9 punktów na mecz, ale ma aż 6 zbiórek, prawie 2 asysty i blisko 1 przechwyt i ponad pół bloku na mecz. Jeśli 2 kolejne sezony również przyniosą progres, Kłaczek NCAA będzie kończyć z imponującymi statystykami. 

Statystyki te są o tyle wartościowe, że konferencja A-10 jest podobnie jak C-USA Milicicia tylko o poziom niżej niż te najlepsze. Kiedyś były tu zasłużone uniwerki Temple i Xavier, ale i obecne Dayton, czy Davidson nie są anonimowymi. W ostatnich latach do Turnieju NCAA zapraszano na ogół po 1-2 zespoły oprócz zespołu wygrywającego konferencyjny turniej, co świadczy o solidnym poziomie tych rozgrywek. Hawks reprezentują prywatną, katolicką uczelnię St. Joseph mającą swoją siedzibę w Filadelfii. W ostatnich latach mieli tylko 2 dobre sezony – w 2014 i 2016 mimo że nie wygrywali sezonu regularnego, wygrywali konferencyjne play-offy i grali w Turnieju NCAA, odpadając jednak w pierwszej rundzie. Mimo że drużyna nie należy do najbardziej rozpoznawalnych, a uczelnia do topowych w USA, Hawks produkują całkiem sporo zawodników do profesjonalnej koszykówki. Do końca listopada kolegą Jeremiego Sochana w Spurs był Jordan Hall, który w San Antonio zagrał 9 spotkań (oczywiście to gracz niedraftowany). W ostatnich kilkunastu latach znacznie większe kariery w NBA robili jednak inni absolwenci St. Joseph: Delonte West, Jameer Nelson (rekordzista pod względem liczby meczów w NBA spośród nich), Langston Galloway i DeAndre’ Bembry. W XXI wieku 7 absolwentów Hawks zagrało w NBA, co jak na wyniki sportowe tej drużyny jest bardzo dobrym wynikiem. Aktualnym trenerem zespołu od 4 lat jest Billy Lange – były asystent w 76ers.

Czas na przedstawienie dwójki tegorocznych debiutantów w NCAA, którzy są nieco mniej związani z naszym krajem.

Anthony Wrzeszcz (obrońca, 190cm, rocznik 2004) to nowa twarz nie tylko w NCAA, ale i w świadomości polskich kibiców. Po raz pierwszy większość z nas usłyszała o nim gdy pojawił się w ostatnie lato na zgrupowaniu reprezentacji U18. Na turnieju w Turcji, gdzie nasza kadra grała bardzo dobrze, szwankowała może jego skuteczność, ale eksplozywność i ciąg na kosz Wrzeszcza mógł imponować. Był zdecydowanie najlepszym strzelcem tej drużyny, chociaż mi osobiście brakowało nieco kreowania kolegów, w tym co robił na parkiecie. Urodzony w Gdyni gracz w tym roku skończył szkołę średnią w Utah, ale jego rodzinnym miastem jest kanadyjskie Toronto. W lato zrekrutowała go uczelnia Sam Houston State Bearkats, która dwa lata temu przeniosła się do Western Athletic Conference (WAC). Sam Houston St. to jeszcze jeden obok Utah St. uniwerek z polskimi śladami, bo i tu w nieodległej przeszłości w NCAA grał Jakub Karwowski. Wracając do Wrzeszcza – przed startem sezonu nieśmiało mówiło się o tym, że może to być wybijający się freshman na tle całej konferencji, jednak sztab bardzo powoli wdraża go w system. W meczach z mocniejszymi rywalami, kiedy rotacja jest zawężona, raczej nie gra. Kilka razy dostał za to po kilka minut w rozstrzygniętych meczach z nieco słabszymi przeciwnikami, a najwięcej gry (po kilkanaście minut) debiutant miał w meczach Sam Houston St. z zespołami z niższych lig uniwersyteckich, przy czym były to mecze zakończone nawet 60-80 punktami przewagi.

Konferencja WAC jest zdecydowanie bardziej atrakcyjna od poprzedniej w której grali Bearkats. W Southland Conference byli w czołówce, choć do Turnieju zakwalifikowali się ostatnio w 2010. W poprzednim sezonie, pierwszym w lepszym towarzystwie, mieli 4 miejsce w sezonie regularnym. W ostatniej dekadzie aby zagrać w March Madness należało wygrać posezonowy turniej WAC – do Turnieju od dawna nie zaproszono stąd nikogo na zasadzie dzikiej karty. Sam Houston St., które wbrew swojej nazwie ma siedzibę ponad 100 kilometrów od Houston, w mieście Huntsville w Teksasie, od lat 50 nie wypuścili gracza do NBA, a i z profesjonalnymi graczami w Europie nie jest różowo – Kaheem Ransom grający w Radomiu jest gwiazdą drugiego poziomu w Polsce, a najbardziej znanym ich absolwentem jest prawdopodobnie Savion Flagg, który gra w mocnej lidze greckiej, a karierę uniwersytecką tej wiosny kończył ze średnimi 18 punktów i 9 zbiórek – jest to jakiś wyznacznik jak trzeba grać w Sam Houston, aby zwrócić na siebie uwagę w lepszych europejskich ligach.

W nieco słabszym otoczeniu niż wcześniej opisana czwórka gra Silas Sunday (center, 213cm, rocznik 2003), tegoroczny debiutant, wychowany w Irlandii, ale urodzony w Mediolanie. Jego ojcem jest Nigeryjczyk, a z naszym krajem łączy go mama Polka. Póki co Sunday złożył deklarację, że w przyszłości chciałby reprezentować nasz kraj. Przed NCAA, Silas grał w szkole średniej na Bronxie, a w lidze akademickiej trafił do zespołu Iona Gaels z New Rochelle na północnych przedmieściach Nowego Jorku. Początek sezonu Sunday ma może nierewelacyjny, ale ważne że nie przepadł w rotacji i dostaje po kilka minut w meczu, odwdzięczając się zazwyczaj dwoma czy czterema punktami i kilkoma zbiórkami. 

Gaels grają w niezbyt prestiżowej konferencji Metro Atlantic Athletic Conference (MAAC) i w zeszłym sezonie byli mistrzem sezonu regularnego. Turnieju konferencyjnego jednak nie wygrali i ominął ich występ w March Madness, bo dla zespołów z MAAC to jedyna droga by zaistnieć w rozgrywkach ogólnokrajowych. Inna kwestia że akurat zespół Iona grał tam ostatnio regularnie, bo między 2016 i 2021, przez kilka lat z rzędu byli niepokonani w play-offach swojej konferencji. Zazwyczaj mieli jednak jedno z niższych rozstawień i odpadali w pierwszej rundzie. Najciekawszą osobą związaną z Gaels jest osoba trenera. Rick Pitino jest dwukrotnym mistrzem NCAA, wielokrotnym uczestnikiem Turnieju NCAA, w tym kilkukrotnie Final Four, był trenerem reprezentacji Grecji (oraz dwukrotnym mistrzem klubowym ligi greckiej i uczestnikiem Euroligi z Panathinaikosem), jednak przede wszystkim prowadził New York Knicks w latach 80 oraz Boston Celtics pomiędzy 1997 i 2001, łącznie w 412 meczach NBA. Ogrom doświadczenia. W Iona jest od marca 2020. Co do absolwentów Iony, w ostatnich 30 latach jedynie Scott Machado (w sezonie 2012-13) zagrał w NBA będąc absolwentem tego koledżu, kilku innych byłych graczy aktualnie gra zawodowo w Europie na solidnym poziomie. Historycznie, najbardziej znani alumni Iona to Richie Guerin (lata 50-60) i Jeff Ruland (lata 80 i początek 90). 

Ostatnim z Polaków w 1. Dywizji NCAA jest drugoroczniak Max Egner (skrzydłowy, 198cm, rocznik 2002). Max urodził się w USA i trzeba uczciwe przyznać – mało kto słyszał o nim, zanim nie trafił do ligi akademickiej. Wiadomo że ma polski paszport i był jednym z graczy polecanych Polskiemu Związkowi Koszykówki przez skauta Bronisława Wawrzyńczuka, który współpracuje z naszą centralą. Egner w NCAA jest drugi rok, jest członkiem brooklyńskiego zespołu St. Francis Terriers, grającego w jednej z najsłabszych konferencji 1. Dywizji – Northeast Conference. W tym sezonie zagrał dopiero jeden mecz, początek sezonu stracił jak donosi portal collegehoops.pl przez zawieszenie, spowodowane grą w niedozwolonej lidze letniej. W poprzednim sezonie Egner zagrał w 10 spotkaniach, trochę podobnie jak Wrzeszcz w tym sezonie dostawał minuty albo w rozstrzygniętych meczach, albo w meczach z zespołami poniżej poziomu 1. Dywizji NCAA. W tych w których miał szanse zaprezentować się dłużej, a szczególnie na tle słabszych fizycznie rywali, dał się pokazać jako dość atletyczny i mocno atakujący deskę skrzydłowy operujący blisko kosza. Potwierdził to w debiucie w aktualnie trwających rozgrywkach, notując double-double. Mimo wszystko, na razie trudno wyrokować czy jest to materiał na zawodowego gracza choćby w Europie.

Konferencja NEC nie gwarantuje wysokiego poziomu gry, a nowojorski zespół przez wiele dekad istnienia, nigdy nie dostąpił zaszczytu gry w rozgrywkach krajowych. Mieli tylko jednego gracza, który po opuszczeniu murów uniwersytetu zadebiutował w NBA, ale był to Jim Luisi ponad 70 lat temu.

Krótko podsumowując, największe szanse na grę na wysokim poziomie z tej szóstki powszechnie daje się Igorowi Miliciciowi, ale warto z uwagą przyglądać się rozwojowi Kłaczka, Wrzeszcza czy Sundaya. Oczywiście szanse na wybór w drafcie NBA wymienionych zawodników jest bliski zeru, ale zdecydowanie mogą odnaleźć się w koszykówce europejskiej i już teraz są kandydatami na przyszłych reprezentantów Polski.

Więcej moich tekstów znajdziecie tutaj.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments