Śmiało mogliśmy przypuszczać, że po tak druzgocącej porażce jaka miała miejsce dwa dni temu, zespół King Wilków Morskich zrobi wszystko, by się podnieść. Nic bardziej mylnego. Anwil ponownie zdeklasował zespół przyjezdnych.
Anwil Włocławek – King Wilki Morskie Szczecin 68:50
Podopieczni Igora Milicia kapitalnie weszli w mecz, głównie dzięki świetnej postawie Kamila Łączyńskiego, który rozporządzał piłką w ataku. Gospodarze grali bardzo dobrą koszykówkę w defensywie, z czym nie mogli sobie poradzić koszykarze Marka Łukomskiego. W drugiej kwarcie było podobnie, a szczecińscy zawodnicy zostawali bez punktu przez przeszło pięć i pół minuty. Po pierwszej połowie Anwil prowadził 33:17.
Na drugą połowę koszykarze ze Szczecina grali nieco lepiej, bowiem zaczęli od szybkiego zrywu 7-3. W szeregi Anwilu wdarło się sporo nerwowości, co starali się wykorzystywać goście. Na parkiecie pojawił się nawet Galdikas, jednak jego dyspozycja pozostawiała wciąż wiele do życzenia. W drugiej części tej kwarty przyjezdni popełnili sporo prostych błędów, przez co ostatecznie przegrywali 48:29.
Żaden z zespołów nie grał wybitnie w ofensywie, jednak doświadczenie ponownie wzięło górę nad młodą przebojowością. Anwil nie trafiał na świetnej skuteczności, wykorzystywał po prostu sytuacje, które otrzymywali od przyjezdnych ze Szczecina. Prócz tego szybko ustawili sobie ten mecz, w którym to ostatecznie triumfowali 68:50
Przebudzenie po zimowym śnie w końcu zanotował David Jelinek, który spotkanie skończył z 12 punktami i 4 zbiórkami. Bardzo dobre zawody rozegrał również Danilo Andjusić. Koszykarz włocławskiego zespołu zakończył ten mecz z 15 punktami, 3 zbiórkami i 2 asystami.
Po stronie pokonanych fatalne zawody rozegrał Russell Robinson, który pudłował rzut za rzutem, a jego podania nie docierały do kolegów. Tylko Frank Gaines zanotował dwucyfrową zdobycz (11 punktów). To pokazuje tylko jak bezradni byli dziś koszykarze ze Szczecina…
Po więcej statystyk zapraszamy tutaj:
Obserwuj @PJ_Jankowski
Obserwuj @PROBASKET