Philadelphia 76ers dzięki postawie Joela Embiida ograła Detroit Pistons. Mecze przed własną publicznością wygrały również ekipy Spurs, Nuggets, Hawks, Hornets, a także Pacers. O triumfie tych ostatnich zadecydowały ostatnie sekundy spotkania. Po samodzielnym rajdzie swój rzut trafił wtedy Victor Oladipo, który nie doczekał się już odpowiedzi ze strony Celtów. w odróżnieniu od Pacers tak dobrze swojego podwórka nie wybroniły zespoły Blazers oraz Bulls.
Philadelphia 76ers- Detroit Pistons 109:99
– Pierwsza połowa bez wątpienia należała do 76ers, których przewaga w pewnym momencie wynosiła nawet 24 punkty (58:34). Po przerwie obraz gry uległ diametralnej zmianie. Skuteczność z gry Philadelphii spadła z 53 do zaledwie 27 %. Podobnie było z rzutami zza łuku (43%–>20%). Tym sposobem Pistons zbliżyli się nawet na 7 punktów do gospodarzy. 76ers zdołali jednak wygrać kolejne spotkanie. Ich aktualny domowy bilans wynosi 6-0.
– Najlepiej wśród zwycięzców spisał się po raz kolejny Joel Embiid czyli autor potężnego double-double składającego się z 39 punktów (10/18 FG, 18/23 FT) i 17 zbiórek. Warto odnotować, że środkowy zaaplikował rywalom 32 oczka już do przerwy co jest jego rekordem kariery. Zawodnik swoją grą przyćmił swojego bezpośredniego rywala Andre Drummonda (8 punktów, 9 zbiórek). Po meczu Embiid powiedział- (Andre) jest zabawnym przeciwnikiem. Czuję, że dominuje w każdym meczu, zwłaszcza przeciwko niemu.
– Wspomniany Drummond razem z Zazą Pachulią robili co mogli by zatrzymać Kameruńczyka. Z kolei 76ers mieli spore problemy z Blake Griffinem (38 punktów, 13 zbiórek, 6 asyst). Obie drużyny z resztą nie dawały za wygraną efektem czego były, aż 63 faule i 92 rzuty osobiste.
Charlotte Hornets- Cleveland Cavaliers 126:94
Indiana Pacers- Boston Celtics 102:101
– To było niezwykle zacięte spotkanie. Obie ekipy nie odpuściły choćby na moment i raz po raz starały się uprzykrzyć życie przeciwnika. Świadczy o tym fakt, że 10 razy w ciągu całego spotkania na tablicy wyników widniał remis, a także aż 18 zmian prowadzenia.
– Na nieco ponad 37 sekund przed końcem, po „trójce” Irvinga, Boston wyszedł na 4-punktowe prowadzenie (101:97). Chwilę później Jaylen Brown sfaulował Victora Oladipo, który zamienił przewinienie na dwa celne rzuty z linii. Odpowiedzi próbował udzielić ponownie Irving, jednak jego rzut spod kosza okazał się niecelny. Oladipo zebrał piłkę przebiegł pół boiska i na 3.4 sekund przed końcem trafił zza łuku przez ręce Ala Horforda. Boston wziął czas. Po przerwie Hayward próbował podać z autu do będącego pod koszem Tatuma, lecz jego podanie okazało się niecelne. Tym samym Indiana odniosła 7. Zwycięstwo w tym sezonie.
– Bohaterem Indiany był wspomniany Oladipo, który oprócz rzutu wartego zwycięstwa mógł pochwalić się 24 punktami i 12 zbiórkami. Po stronie Celtów najlepiej spisał się Marcus Morris (23 punkty, 6 zbiórek).
Atlanta Hawks- Miami Heat 123:118
– Hawks zaliczyli w trzeciej kwarcie run 12:0, który pozwolił im osiągnąć największą przewagę w trakcie całego spotkania (86:71). Miami zmniejszyło jednak dystans rozpoczynając czwartą kwartę od wyniku 102:93.
– Heat wzięli się za konsekwentne odrabianie strat i dwóch celnych rzutach osobistych (6 minut do końca) Tylera Johnsona wyszli nawet na 1-punktowe prowadzenie. Hawks nie zamierzali tak łatwo się poddać i wrócili do dawnego rytmu gry. Wymiana ognia nie trwała jednak długo. Heat w ciągu ostatnich 3 minut nie zdobyli ani jednego punktu, co przyczyniło się do ostatecznej wygranej gospodarzy.
– Kolejne dobre spotkanie w wykonaniu Trae Younga. Pierwszoroczniak zdobył 24 punkty oraz miał 15 asyst. Wśród przegranych najjaśniej błyszczał Josh Richardson, który drugi raz w tym sezonie ustanowił swój nowy strzelecki rekord kariery (32 punkty).
(brak relacji video)
Chicago Bulls- Houston Rockets 88:96
– Do gry powrócił James Harden, który zakończył zawody z 25 punktami i 7 asystami. Zawodnik znacząco przyczynił się do dominacji Rockets w trzeciej kwarcie, która w głównej mierze zadecydowała o końcowym wyniku spotkania.
– Przed przerwą Byki prowadziły 59:58, co zapowiadało bardzo ciekawe zawody po przerwie. Goście nie zamierzali jednak pozostawiać złudzeń i w następnej odsłonie zupełnie zdominowali plac gry ogrywając Bulls 21:7. Rockets zaliczyli przy okazji run 15:0. Spora w tym zasługa Hardena, którego łupem padło, aż 11 punktów w tym czasie.
– Oprócz Hardena znowu dobre zawody rozegrał Carmelo Anthony, który wychodząc z ławki zdobył 17 punktów (8/14 FG) i 7 zbiórek.
San Antonio Spurs- New Orleans Pelicans 109:95
Denver Nuggets- Utah Jazz 103:88
– Jeszcze na początku czwartej kwarty Jazz prowadzili 77-71. Denver nie dawali jednak za wygraną i błyskawicznie podkręcili tempo gry trafiając siedem rzutów z rzędu (run 24:3). Jazz stracili kontrolę nad przebiegiem meczu. Ostatecznie czwarta odsłona zakończyła się wynikiem 35:15 dla Nuggets.
– W czwartej kwarcie boisko opuścił Donovan Mitchell. Podejrzewano, że zawodnik znowu nabawił się kontuzji. Przypomnijmy, że Mitchell opuścił piątkowe zawody ze względu na naciągnięcie ścięgna udowego. Tym razem jednak nic się nie stało i zawodnik po kilku minutach wrócił na plac gry.
– Nikola Jokić ponownie flirtował z triple-double, lecz ostatecznie zakończył spotkanie z 7 puntami, 10 zbiórkami i 16 asystami.
Portland Trail Blazers- Los Angeles Lakers 110:114
– Obie drużyny wymiennie przejmowały inicjatywę poprzez wielokrotne runy. Początek spotkania należał do Lakers, lecz na skutek prostych strat Blazers (run 17:2)zdołali ostatecznie wygrać pierwszą odsłonę.
– W trzeciej kwarcie Lakers zaliczyli run 16:0 powiększając przewagę do 17 punktów. Po celnej próbie zza łuku Josha Harta dystans pomiędzy Blazers, a Jeziorowcami wynosił, aż 20 oczek.
– Portland poprosiło o czas. Gospodarze po krótkiej przerwie zaczęli grać wzięli się za odrabianie strat. Efektem tego było run 22:8, który na 3 minuty przed końcem skrócił przewagę Lakers do zaledwie 6 punktów. Jeziorowcy zachowali jednak zimną krew i za sprawą celnych akcji JaVale’a McGee i LeBrona Jamesa przywieźli zwycięstwo do domu.
– W szeregach Blazers największe problemy Jeziorowcom sprawiło duo Lillard-McCollum ,które zdobyło łącznie 60 punktów. Lakers tradycyjnie prowadzeni przez LeBrona Jamesa (28 punktów), choć na uwagę zasługuje również postawa Rajona Rondo. Rozgrywający zdobył 17 punktów (8/10 FG) , 10 zbiórek i 6 asyst.