W jednym z najciekawszych meczów nocy, Sixers pokonali u siebie T-Wolves po kluczowym rzucie Roberta Covingtona. Ciekawy pojedynek stoczyli między sobą Joel Embiid i Karl-Anthony Towns. Natomiast Lakers różnicą aż 14 punktów pokonali Grizzlies. Zespół z LA oparł się na rzutach za trzy i świetnej nocy Juliusa Randle’a. 29 punktów i 15 asyst Isaiah Thomasa poprowadziło Celtics do wygranej z Jazz, z kolei 32 oczka Paula George’a pomogły Pacers pokonać Pistons na wyjeździe. Wizards przegrali w międzyczasie dwunasty mecz na wyjeździe. Tym razem nie dali rady Mavericks i Harrisonowi Barnesowi. Blow-outem skończyło się spotkanie Raptors ze Spurs. Ekipa Gregga Popovicha wypracowała aż 28 punktową przewagę. Nuggets nie potrafili obronić się u siebie przed Kings DeMarcusa Cousinsa, z kolei 27 punktów Devina Bookera wystarczyło, by Suns ograli kulejących Heat.
MINNESOTA TIMBERWOLVES – PHILADELPHIA 76ERS 91:93
Philadelphii 76ers zaczyna wychodzić coraz więcej rzeczy, nawet zagrywki decydujące o zwycięstwie. Lepsze czasy zespołu z Miasta Braterskiej Miłości spowodowały, że atmosfera wokół posady Bretta Browna stała się nieco spokojniejsza. Poprzedniej nocy Szóstki dzięki trafieniu Roberta Covingtona pokonały na własnym parkiecie Minnesotę Timberwolves. – Od dawna ćwiczyliśmy tę zagrywkę – mówił Joel Embiid, zaraz po tym gdy postawił kluczową zasłonę przy zwycięskim trafieniu kolegi z drużyny.
Najlepiej przed tym pojedynkiem zapowiadało się starcie wysokich – Embiida z Karlem-Anthonym Townsem. Panowie dostarczyli kibicom w Filadelfii sporo koszykarskiej rozrywki faktycznie bijąc się niemal przez całe spotkanie. Jednak do gospodarze mieli tej nocy więcej energii, gdy w pewnym momencie wyszli już na 26-punktowe prowadzenie. Szybko ją jednak stracili i pozwolili Leśnym Wilkom wrócić do rywalizacji. Jeszcze przed finałowym buzzerem Ricky Rubio próbował za trzy, ale jego odpowiedź okazała się nieskuteczna.
Sixers ostatecznie mieli sporo szczęścia. Wolves przed ostatnią zagrywką rywala byli przekonani, że piłka trafi do Joela Embiida. Ten jednak postawił zasłonę na Andrew Wigginsie i pomarańczową złapał Covington, który akrobatycznym rzutem wpakował ją do kosza. Niemal 18 tysięcy fanów wpadło w ekstazę. Takich zwycięstw w ostatnich latach Sixers po prostu nie odnosili, bo rzadko znajdowali się w sytuacji, która by im na to pozwalała. Poprzedniej nocy dostali szansę i świetnie ją wykorzystali.
Wolves zabrakło przede wszystkim produktywności Wigginsa. Kanadyjczyk miał za sobą kilka dobrych spotkań, w których prowadził drużynę, ale tej nocy spudłował 13 ze swoich 15 rzutów i skończył z dorobkiem zaledwie 8 punktów. Znacznie lepiej radzili sobie Towns – 23 punkty (9/22 FG), 15 zbiórek, 5 asyst, 2 bloki oraz Zach LaVine – 28 oczek (11/20 FG, 3/8 3PT), 3 zbiórki, asysta, 2 przechwyty i blok. Goście trafili tylko 7 z 24 prób za trzy.
Dla gospodarzy 25 punktów (8/20 FG, 8/11 FT), 8 zbiórek, 3 asysty, przechwyt i 2 bloki zanotował Joel Embiid. Z 19 punktami (7/14 FG, 3/8 3PT), 5 zbiórkami, asystą i blokiem zakończył weteran Ersan Ilyasova. Covington z kolei dobił do double-double 13 oczek (4/14 FG), 10 zbiórek, 2 asysty, 4 przechwyty i blok. Szóstki w kolejnym meczu mogą postarać się o pierwszą serię trzech zwycięstw z rzędu na własnym parkiecie, gdy podejmą Boston Celtics. Wolves jadą do stolicy.
[ot-video][/ot-video]
MEMPHIS GRIZZLIES – LOS ANGELES LAKERS 102:116
Los Angeles Lakers w ostatnim czasie coraz więcej opierają się na produktywności Juliusa Randle’a. Wychowanek Kentucky czuje się bardzo pewnie w roli, którą wyznaczył mu Luke Walton. Dla trenera drużyny jego silny skrzydłowy może być odbiciem tego, co Golden State Warriors zapewnia Draymond Green i niewykluczone, że w tym właśnie kierunku szkoleniowiec Lakers będzie starał się rozwijać potencjał zawodnika. Poprzednią noc Randle skończył z triple-double.
Lakers zaskoczyli Memphis Grizzlies swoją intensywnością i gotowością do walki. Już dawno fani w Staples Center nie widzieli drużyny tak zaangażowanej i tak skutecznej po obu stronach parkietu. Na chwilę powrócił duch początku rozgrywek, gdy Jeziorowcy naładowani energią rozbijali przeciwników. Trafili rekordowe w tym sezonie siedemnaście trójek i to wszystko w trzy pierwsze kwarty. Na początku czwartej odsłony prowadzenie gospodarzy sięgnęło już 16 punktów i goście z Tennessee nie mieli żadnej odpowiedzi.
Już w poprzednich meczach Jeziorowcy swoją ofensywę opierali przede wszystkim na rzutach z dystansu. Walton najwyraźniej chce wyeliminować wszystkie rzuty z dalekiego półdystansu, m.in. D’Angelo Russella, który bardzo często rezygnował z trójki, robił krok w przód i rzucał za dwa. To najmniej efektywne próby w koszykówce. Poprzedniej nocy ekipa z Memphis przekonała się o łatwości z jaką można wygrywać mecze, gdy rzut z dystansu wpada. Wszystko jednak zależy od dyspozycji dnia, zwłaszcza u młodych Lakers.
Nick Young trafił 42 ze swoich ostatnich 75 rzutów za trzy. Poprzednią noc skończył z dorobkiem 20 punktów (6/11 3PT) i 2 asyst. Jeszcze lepiej zza linii wyglądał D’Angelo Russell – 18 oczek (6/9 3PT), 4 zbiórki, 6 asyst i przechwyt. Najwięcej produktywności dostarczył jednak Julius Randle kończąc z linijką 19 punktów (9/15 FG), 14 zbiórek, 11 asyst i przechwytem. Z ławki z kolei 16 punktów z 9 rzutów dostarczył Jordan Clarkson. Lakers mają najlepszą ławkę w lidze pod względem liczby zdobywanych na mecz punktów.
Bezradnych Grizzlies prowadzili Marc Gasol – 22 oczka (8/15 FG, 6/6 FT), 6 zbiórek, 7 asyst, przechwyt oraz Mike Conley – 21 punktów (7/16 FG, 3/7 3PT), zbiórka, 4 asysty. Goście trafiali w tym meczu tylko 39% z gry, ale za parę dni wrócą do Staples Center tym razem na starcie z miejscowymi Clippers. Lakers natomiast czeka wycieczka do Portland.
[ot-video][/ot-video]
UTAH JAZZ – BOSTON CELTICS 104:115
[ot-video][/ot-video]
INDIANA PACERS – DETROIT PISTONS 121:116
[ot-video][/ot-video]
WASHINGTON WIZARDS – DALLAS MAVERICKS 105:113
[ot-video][/ot-video]
TORONTO RAPTORS – SAN ANTONIO SPURS 82:110
[ot-video][/ot-video]
SACRAMENTO KINGS – DENVER NUGGETS 120:113
[ot-video][/ot-video]
MIAMI HEAT – PHOENIX SUNS 90:99
[ot-video][/ot-video]
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET