New York Knicks bez problemów pokonali przed własną publicznością Detroit Pistons. Dużych emocji doczekaliśmy się w Chicago, gdzie Bulls w ostatnich minutach dali wydrzeć sobie zwycięstwo na rzecz New Orleans Pelicans. Nie sposób nie wspomnieć również o Anthonym Edwardsie i jego 24 punktach, dzięki którym osłabieni Minnesota Timberwolves wygrali z Miami Heat.
Miami Heat – Minnesota Timberwolves 111:121
- Przyjemne do oglądania spotkanie, będący pierwszym sprawdzianem obu ekip w trwającym preseason. Po pierwszej, wyrównanej kwarcie Timberwolves zdołali odjechać na dwucyfrową liczbę oczek głównie dzięki wsparciu z ławki i kilku rzuconym trójkom. O wyniku całego meczu przesądziła różnica w skuteczności – ponad 51% po stronie Wolves, przy prawie 43% Heat.
- W oczy rzucała się dynamika rozegrania akcji przez Wilki, które mając piłkę w rękach, od razu szukały podania po wychodzącego partnera. W ten sposób w kontrze goście zdołali rzucić aż o 25 oczek więcej od rywali przy tylu samo popełnionych stratach. Fizycznością imponował Anthony Edwards, który w wyniku odpoczynku dla Jimmy’ego Butlera nie miał dziś dla siebie obrońcy. Młody skrzydłowy uzbierał na koncie 24 punkty (9-15 z gry) w 23 minuty, dokładając dodatkowo 3 zbiórki i 3 asysty.
- Brak Rudy’ego Goberta i wracającego dopiero do zdrowia Karl-Anthony’ego Townsa był dziś mocno widoczny, a Heat wygrali rywalizację w pomalowanym, zbierając aż 16 piłek w ataku. W ekipie gospodarzy wyróżniali się głównie Tyler Herro i Bam Adebayo, którzy zdobyli po 22 oczka. 11 punktów dołożył Omer Yurtseven a 12 Caleb Martin.
New York Knicks – Detroit Pistons 117:96
- Mecz warty zapamiętania głównie z powodu debiutu przed własną publicznością tercetu Brunson–Barrett–Randle. Ekscytująco wyglądający na papierze Pistons stawali dziś opór jedynie w pierwszej kwarcie, jednak i to nie wystarczyło chociażby na wyjście na prowadzenie. Knicks natomiast prowadzili już nawet 32 oczkami, co może napawać optymizmem kibiców z MSG.
- Gospodarze byli dziś lepsi od rywali w praktycznie wszystkich ważniejszych elementach koszykarskiego rzemiosła, dzięki czemu odnieśli zasłużone zwycięstwo. Już w pierwszej akcji skutecznym layupem ze swoimi nowymi fanami przywitał się Jalen Brunson, który w całym meczu wyglądał wprost doskonale. 20 minut wystarczyło na uzbieranie 16 punktów na skuteczności 7/9 i 5 asyst. Jego dobra współpraca z Juliusem Randlem zagwarantowała dziś Knicks szybki ruch piłki, który pomógł w budowie ataków pozycyjnych. 21 oczek do dorobku zespołu dołożył R.J. Barrett.
- Trzeba powiedzieć, że pierwsza piątka Pistons odbiła się dziś od koszykarskiej ściany. Każdy ze starterów gości zanotował wskaźnik +/- wynoszący poniżej -21, co dobitnie pokazało aktualną różnicę pomiędzy oboma zespołami. Pochwalić należy praktycznie jedynie Jadena Ivey’a, który do 16 punktów dołożył 4 zbiórki, spędzając na placu gry 22 minuty. Z łwki 13 oczek dołożył Isaiah Livers, a 11 Killian Hayes.
Chicago Bulls – New Orleans Pelicans 125:129
- Zdecydowanie najciekawsze spotkanie nocy. Prowadzący przez większość czasu średnio 8-10 punktami Pelicans dali się doścignąć gospodarzom w końcówce, przez co musieli do ostatnich sekund drżeć o wynik. Zadecydowała jakość zmienników, którzy w obu drużynach przebywali dziś na parkiecie zdecydowanie dłużej niż starterzy.
- Najważniejszym wydarzeniem spotkania był oczywiście powrót po 514 dniach do gry Ziona Williamsona. Gwiazdor był dziś zdecydowanie najjaśniejszym punktem pierwszej piątki Pels, której żaden z reprezentantów nie spędził na parkiecie ponad 20 minut. Skrzydłowy przed własną publicznością zanotował 13 oczek i 4 zbiórki w 15 minut. 21 punktów z ławki dołożył Devonte Graham, a po 15 Willy Hernangomez i Dyson Daniels.
- Wśród mających za sobą kiepski mecz Bulls 21 punktów w 23 minuty na koncie DeMara DeRozana. 18 oczek z ławki dołożył Jevonte Green a 15 Nikola Vucević. Mocno ograniczony jeżeli chodzi o czas gry Zach LaVine rzucił natomiast 10 oczek.