Los Angeles Lakers nie poradzili sobie z Houston Rockets bez wsparcia Anthony’ego Davisa. Z kolei w rotacji San Antonio Spurs ponownie zabrakło Jeremy’ego Sochana, który stara się uporać z urazem kolana. De’Aaron Fox rzucił kluczowe punkty w zwycięstwie Kings z Bulls. Stephen Curry zakończył noc z dorobkiem 50 oczek, ale to nie wystarczyło, by ograć Clippers. Ważną wygraną zanotowali także Sixers, którzy na wyjeździe pokonali Cavaliers i mają w rywalizacji z tym rywalem tzw tie-breaker.
CLEVELAND CAVALIERS – PHILADELPHIA 76ERS 109:118
- To szóste z rzędu zwycięstwo Philadelphii 76ers. W samej końcówce Joel Embiid miał zostać odsunięty od dalszego grania po swoim szóstym faulu, ale Sixers zastosowali challenge i okazało się, że lider składu zachował się zgodnie z przepisami, więc przywrócono go na parkiet. W tym momencie goście z Philly prowadzili 108:101. – Od razu wiedziałem, że tam był flop. Nawet nie spojrzałem na mojego gościa od powtórek – przyznał trener Doc Rivers.
- Zupełnie innego zdania był trener J.B. Bickerstaff, który nie był usatysfakcjonowany z wyjaśnienia, jakie otrzymał od sędziów prowadzących spotkanie. Według niego Embiid w sposób wyraźny faulował. Cavs udało się zejść do -3 (107:110). Zaraz jednak Tyrese Maxey trafił z dystansu, a jego zespół w ostatnie 51 sekund spotkania trafił pięć kolejnych rzutów za jeden punkt, by na dobre zamknąć rywalizację.
- Sixers wygrali 2-1 serię sezonu zasadniczego z Cavs, więc mają tzw. tie-breaker. Embiid zanotował 36 punktów (12/19 z gry, 2/5 za trzy), 18 zbiórek, trzy asysty i cztery bloki. Kolejnych 28 oczek (8/18 z gry, 3/9 za trzy), 12 asyst i trzy przechwyty Jamesa Hardena. Dla Cavs 21 punktów (9/19 z gry), sześć zbiórek, trzy asysty i trzy przechwyty Donovana Mitchella oraz 24 oczka (8/14 z gry, 5/10 za trzy), sześć asyst Carisa LeVerta.
MIAMI HEAT – MEMPHIS GRIZZLIES 138:119
- Miami Heat trafiali najlepsze w sezonie 59,8% z gry i po raz pierwszy od dłuższego czasu zanotowali relatywnie łatwe zwycięstwo. Memphis Grizzlies całkowicie posypali się w defensywie, nie będąc w stanie zareagować na przewagę przeciwnika. Ostatni raz różnicą dwóch cyfr zespół prowadzony przez Erika Spoelstrę wygrał 18 stycznia z New Orleans Pelicans.
- Kluczowy był run 14:0 pod koniec trzeciej kwarty. Dzięki niemu Heat bardzo szybko zmienili ten mecz w blow-out prowadzeniem 105:77. To był szósty mecz bez Ja Moranta. Ten wrócił do Memphis i wkrótce ma odsłużyć karę ośmiu meczów zawieszenia, aby wznowić sezon jeszcze przed play-offami. W tym momencie Grizz są na 2. miejscu w tabeli Wschodniej Konferencji, majac taki sam bilans co Sacramento Kings.
- Po stronie ekipy z Tennessee 25 punktów (10/15 z gry, 4/7 za trzy), dziewięć zbiórek, dwa przechwyty i blok Jarena Jacksona Jr’a oraz 14 oczek z ławki (4/5 za trzy) Luke’a Kennarda. Dla Heat z kolei 26 punktów (10/15 z gry), osiem zbiórek, trzy asysty i trzy bloki Bama Adebayo i 23 oczka (6/11 z gry, 10/11 z rzutów wolnych), osiem zbiórek, sześć asyst i dwa przechwyty Jimmy’ego Butlera. Do tego 24 punkty (9/14 z gry, 2/6 za trzy), sześć asyst Tylera Herro.
CHICAGO BULLS – SACRAMENTO KINGS 114:117
- Bohaterem nocy był De’Aaron Fox, który na 0,7 sekundy przed końcem trafił za trzy punkty dając Sacramento Kings prowadzenie 117:114. Na odpowiedź Chicago Bulls nie mieli już czasu. W grze Foxa widać bardzo dużą pewność siebie. Rozgrywa najlepszy sezon w karierze i w naturalny sposób stał się jednym z liderów składu. Współpraca z trenerem Mikem Brownem wychodzi mu na dobre.
- Chicago Bulls wygrali pierwszą połowę meczu różnicą 10 punktów. Kings wyszli na trzecią kwartę z nieco agresywniejszym nastawieniem, zwłaszcza w kontekście egzekucji za trzy. Wygrali tę część meczu 37:22. Na 11 sekund przed końcem, przy stanie 114:110 dla gości z Sac-Town, DeMar DeRozan był faulowany przy próbie rzutu za trzy punkty przez Harrisona Barnesa. Nie dość, że piłka wpadła, to DeRozan wykorzystał rzut wolny i doprowadził do remisu.
- W kolejnym posiadaniu Bulls nie zdążyli jednak podwoić Foxa i ten wygrał dla Kings mecz skuteczną próbą za trzy. Skończył mecz z 32 punktami (12/17 z gry, 4/6 za trzy), trzema zbiórkami, asystą i dwoma przechwytami. 11. w tym sezonie triple-double zanotował Domantas Sabonis – 14 oczek (6/10 z gry), 17 zbiórek i 10 asyst. Dla Bulls 33 punkty (10/20 z gry, 4/6 za trzy), trzy zbiórki, trzy asysty i dwa przechwyty DeRozana oraz 25 oczek (7/22 z gry, 9/9 z rzutów wolnych), pięć zbiórek i sześć asyst Zacha LaVine’a.
HOUSTON ROCKETS – LOS ANGELES LAKERS 114:110
- To był relatywnie łatwy przeciwnik patrząc na to, z kim Los Angeles Lakers mierzyli się w ostatnim czasie. Mimo to podopieczni Darvina Hama musieli uznać jego wyższość, więc mówimy tutaj o wpadce zespołu z LA. W rotacji Lakers zabrakło Anthony’ego Davisa, który na razie nie gra w meczach back-to-back na zalecenie lekarzy. Houston Rockets skrzętnie wykorzystali jego absencję.
- Zaraz na początku czwartej kwarty dzięki punktom Ruiego Hachimury Lakers udało się zejść do -4. Jednak Rockets odpowiedzieli serią 8:0 i prowadzili 96:83. Od tego momentu tylko katastrofa mogła zabrać podopiecznym Stephena Silasa zwycięstwo. Na 7 sekund przed końcem Malik Beasley trafił za trzy i było -5. Austin Reaves w kolejnym posiadaniu zanitował przechwyt i po faulu niesportowym pierwszego stopnia Kevina Portera stanął na linii rzutów wolnych, ale z 0,3 sekundy na zegarze, Lakers nie mogli już nic zrobić.
- Reaves skończył mecz notując 24 punkty (6/14 z gry, 11/14 z rzutów wolnych), cztery zbiórki i siedem asyst. Kolejnych 18 oczek (5/17 z gry, 3//11 za trzy) i siedem asyst D’Angelo Russella. Po stronie Rockets natomiast 27 punktów (11/16 z gry, 2/5 za trzy), dziewięć zbiórek i sześć asyst Kevina Portera oraz 18 oczek (6/17 z gry, 2/7 za trzy), sześć zbiórek Jabariego Smitha Jr’a.
MINNESOTA TIMBERWOLVES – BOSTON CELTICS 102:104
- To trzecia wygrana w ostatnich czterech meczach dla drużyny Joe Mazzulli, ale musieli sobie poradzić z dużym brakiem skuteczności, by odprawić Minnesotę Timberwolves. To dla nich ważna wygrana także w kontekście sytuacji w tabeli. Są jeden mecz przed mocno napierającą Philadelphią 76ers i tracą 2,5 meczu do liderujących Milwaukee Bucks. Wielkimi krokami zbliżamy się do głównych rozstrzygnięć.
- Przy stanie 101:99 dla Boston Celtics, Anthony Edwards spudłował rzut za trzy, który mógłby dać T-Wolves ich pierwsze prowadzenie od początku spotkania. Grant Williams zebrał piłkę, a po chwili wygrał rzut sędziowski. Jayson Tatum stanął chwilę później na linii rzutów wolnych i odłożył dla C’s kolejny mecz na półkę. Jeszcze na 1,7 sekundy przed końcem Kyle Anderson i i Anthony Edwards zostali wyrzuceni z parkietu za dyskusję z sędziami.
- Dla T-Wolves to trzecia porażka w ostatnich czterech meczach. 28 punktów (10/20 z gry, 5/8 za trzy), 10 zbiórek oraz siedem asyst Edwardsa. Do tego 15 oczek (7/14 z gry), siedem zbiórek i osiem asyst Kyle’a Andersona. Natomiast dla Celtics 35 punktów (12/24 z gry, 5/8 za trzy), 10 zbiórek Jaylena Browna oraz 22 oczka (4/16 z gry, 14/18 z rzutów wolnych), 12 zbiórek, 2 asysty i 2 przechwyty Tatuma.
SAN ANTONIO SPURS – DALLAS MAVERICKS 128:137
- Spotkanie odbyło się bez Jeremy’ego Sochana, który leczy problematyczne kolano oraz bez duetu gwiazd Dallas Mavericks – Kyriego Irvinga i Luki Doncicia. Na 1,1 sekundy przed końcem czwartej kwarty Keldon Johnson doprowadził do dogrywki. W niej kolejne punkty Christiana Wooda, Reggiego Bullocka i Dwighta Powella dały Mavs prowadzenie 130:123 i z tego się już San Antonio Spurs nie podnieśli.
- Wood zanotował na swoje konto 28 punktów (8/17 z gry, 2/4 za trzy), 13 zbiórek oraz trzy asysty. Kolejnych 20 oczek (6/10 za trzy), 13 zbiórek, dwie asysty i dwa przechwyty Bullocka oraz 22 punkty (8/8 z gry) Powella i 21 oczek (9/18 z gry) Josha Greena. Dla Spurs z kolei 27 punktów (11/25 z gry, 3/8 za trzy), osiem zbiórek i dwie asysty Keldona Johnsona oraz 20 oczek (8/12 z gry), pięć zbiórek i dwie asysty Malakiego Branhama.
LOS ANGELES CLIPPERS – GOLDEN STATE WARRIORS 134:126
- Wielka noc Stephena Curry’ego nie wystarczyła Golden State Warriors, by odnieść ważne zwycięstwo w kontekście tego, jak wygląda układ Zachodniej Konferencji. Dzięki czwartej wygranej z rzędu, gracze Tyronna Lue przesunęli się na 5. miejsce w tabeli. Z kolei aktualni mistrzowie NBA tracą do nich jeden mecz. Porażka GSW oznacza, że zespół z Bay Area przegrał dziewięć kolejnych spotkań wyjazdowych.
- Zaraz na starcie trzeciej kwarty Warriors prowadzili 70:66, ale Los Angeles Clippers zrobili serię 14:0 i wyszli na dwucyfrowe prowadzenie. Warriors odpowiedzieli na to runem 16:8, w tym 12 oczek Stephena Curry’ego i zbliżyli się do rywala na jedno posiadanie. Jednak w kolejnej akcji Kawhi Leoanrd trafił trójkę studząc zapędy przeciwnika. W czwartej kwarcie LAC mieli przewagę 3 oczek i zamknęli mecz serią 10:1.
- Na nic więc 50 oczek (20/28 z gry, 8/14 za trzy), dwie zbiórki, sześć asyst i dwa przechwyty Stephena Curry’ego. Z ławki 19 punktów (6/11 z gry, 3/5 za trzy) i pięć asyst Jordana Poole’a. Dla Clippers natomiast 30 punktów (10/19 z gry, 3/7 za trzy), osiem zbiórek, pięć asyst i dwa przechwyty Kawhiego Leonarda, 24 oczka (8/21 z gry, 4/9 za trzy), siedem asyst Paula George’a i 19 oczek (6/8 z gry), 16 zbiórek Ivicy Zubaca.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET