W najciekawszym starciu poprzedniej nocy, Timberwolves pokonali Nuggets po zaciętej końcówce spotkania. Serię dwóch porażek przerwali Lakers pokonując na wyjeździe Raptors za sprawą dobrej postawy Anthony’ego Davisa i LeBrona Jamesa. Serię porażek przerwali również Pelicans. Mistrzowie NBA ograli wyraźnie poddenerwowanych Hornets, a szóste zwycięstwo z rzędu zanotowali Cavaliers, którzy są jak dotąd niepokonani. W Atlancie miejscowi Hawks nie dali rady Kings, którzy mogli liczyć na produktywność De’Aarona Foxa i DeMara DeRozana.
CHARLOTTE HORNETS – BOSTON CELTICS 109:124
- Charlotte Hornets nie potrafili się tak łatwo pogodzić z porażką i w trakcie meczu sędzia dwóch graczy gospodarzy musiał odesłać do szatni. W czwartej kwarcie Grant Williams został wyrzucony za faul niesportowy drugiego stopnia po tym, jak przewrócił Jaysona Tatuma. Chwilę później LaMelo Ball sfaulował Tatuma przy próbie rzutu za trzy punkty i również otrzymał faul niesportowy za niebezpieczne zachowanie. W ostatnich sekundach meczu Miles Bridges był drugim graczem Hornets, który został wyrzucony z parkietu.
- Dla trenera Charlesa Lee – nowego szkoleniowca Hornets – był to pierwszy mecz przeciwko drużynie, której w poprzednim sezonie pomógł zdobyć mistrzostwo NBA jako asystent na ławce trenera Joe Mazzulli. Boston pokazał swoją mistrzowską cierpliwość w końcówce, zachowując spokój, podczas gdy Hornets tracili kontrolę. Celtics skorzystali na 26 faulach po stronie Hornets, sami popełniając zaledwie 13.
- W końcówce Hornets zeszli do -6, ale trójka Jrue Holidaya na 2:24 przed końcem uspokoiła zapędy przeciwnika. W rotacji Hornets nadal brakuje kontuzjowanych Brandona Millera i Marka Williamsa. 31 punktów (12/25 z gry, 5/14 za trzy), cztery asysty Balla oraz 23 oczka (10/18 z gry), cztery zbiórki i pięć asyst Tre Manna. Dla Boston Celtics 32 punkty (9/19 z gry, 11/13 z linii rzutów wolnych), 11 zbiórek, trzy asysty i trzy przechwyty Tatuma oraz 25 oczek, sześć zbiórek i pięć asyst Jaylena Browna.
DETROIT PISTONS – NEW YORK KNICKS 88:128
- Pomimo rozpoczęcia sezonu „w kratkę” New York Knicks podeszli do tego spotkania w roli zdecydowanego faworyta. Przyjezdni z Wielkiego Jabłka potrzebowali zaledwie jednej kwarty, by całkowicie podporządkować sobie resztę spotkania. Już w pierwszej odsłonie tercet Jalen Brunson — OG Anunoby — Karl-Anthony Towns zdobył łącznie 35 „oczek” i wyprowadził tym samym NYK na 26-punktowe prowadzenie (13:39).
- W drugiej części gry ofensywa Detroit Pistons prezentowała się już zdecydowanie lepiej, a bezbłędny z gry był Cade Cunningham (5/5), ale Knicks nie zamierzali zwalniać tempa (46:69). Po przerwie Nowojorczycy powiększyli jeszcze swoją przewagę i bez żadnych problemów dowieźli ją do końcowej syreny.
- Świetny występ zaliczył Jalen Brunson, który w końcowym rozrachunku skompletował 36 punktów i pięć asyst. Po 21 „oczek” dorzucili OG Anunoby oraz Karl-Anthony Towns, który zebrał dodatkowo 11 piłek i zaliczył tym samym double-double. Bliski podwójnej zdobyczy był Josh Hart, autor 13 punktów i dziewięciu zbiórek.
- — Pozwoliliśmy ich ofensywie na zbyt wiele swobody. Kiedy tak dobrze dzielą się piłką, powinniśmy przynajmniej ich faulować i wysyłać na linię rzutów wolnych. Poruszali się zbyt swobodnie. My nie graliśmy wystarczająco fizycznie, nie byliśmy wystarczająco skupieni na naszym planie gry — mówił po meczu lider Pistons Cade Cunningham.
- To właśnie Cade Cunningham był tej nocy najlepszym punktującym Tłoków, a zarazem jedynym zawodnikiem, który przekroczył granicę 20 „oczek” (22 punkty, 6 zbiórek, 6 asyst). Kilka solidnych momentów zaliczyli Tobias Harris (13 punktów, 8 zbiórek, 3 asysty, 3 bloki) czy wchodzący z ławki rezerwowych Simone Fontecchio (12 punktów, 4 zbiórki; 5/7 z gry).
Autor: Krzysztof Dziadek
CLEVELAND CAVALIERS – ORLANDO MAGIC 120:109
ATLANTA HAWKS – SACRAMENTO KINGS 115:123
- Sacramento Kings rozpoczęli sezon od dwóch porażek, ale na to odpowiedzieli serią trzech kolejnych zwycięstw. Natomiast Atlanta Hawks grała bez podstawowych zawodników: De’Andre Huntera i Dysona Danielsa oraz Bogdana Bogdanovicia, Vita Krejciego i Kobe Bufkina, którzy zmagają się z kontuzjami. Kings wygrali walkę na tablicach i przez ostatnich 47 minut meczu utrzymywali prowadzenie.
- Na 5:52 przed końcem Trae Young doprowadził do remisu trafiając z półdystansu, ale Kings odpowiedzieli na to serią 6:0 i odzyskali kontrolę nad spotkaniem. To już drugie zwycięstwo zespołu Mike’a Browna w trakcie 4-meczowej trasy wyjazdowej. Hawks z kolei mają problem z “jedynką” ostatniego draftu. Zaccharie Risacher rozpoczął mecz od trafienia trójki z rogu, jednak później spudłował osiem kolejnych rzutów. W tym sezonie jego skuteczność wynosi 31,6%, w tym 22,2% za trzy punkty.
- Najlepiej punktującym zawodnikiem Kings był De’Aaron Fox notując na swoje konto 31 punktów (11/16 z gry, 4/6 za trzy), siedem zbiórek, trzy asysty i cztery przechwyty. Kolejnych 27 oczek (9/16 z gry), osiem zbiórek, dwie asysty i trzy przechwyty DeMara DeRozana. Dla Hawks 25 punktów (8/21 z gry, 3/9 za trzy), 12 asyst i pięć zbiórek Younga oraz z ławki 23 oczka (7/13 za trzy), dwie asysty i dwa przechwyty Garrisona Matthewsa.
BROOKLYN NETS – CHICAGO BULLS 120:112
- W starciu Chicago Bulls z Brooklyn Nets działo się sporo, ale ostatecznie wszystko sprowadziło się do kilku ostatnich minut. Kiedy na 3:31 przed końcową syreną Zach LaVine trafiał spod kosza, strata Byków wynosiła zaledwie jeden punkt i wydawało się, że czeka nas niezwykle wyrównana walka o zwycięstwo.
- Jak się jednak okazało, było to ostatniej trafienie z gry Bulls tej nocy. Raz za razem pudłowali następnie Ayo Dosunmu, Coby White czy LaVine. Jedna z prób tego ostatniego została również zablokowana przez Doriana Finney-Smitha. W międzyczasie podanie Josha Giddey’ego przechwycił Nic Claxton. Ofensywną niemoc rywala wykorzystał Cam Thomas, który popisał się serią trafień i zapewnił tym samym Nets trzecie zwycięstwo w tym sezonie.
- Świetne zawody rozegrał wspomniany Cam Thomas, który na swoim koncie zapisał 32 „oczka”. — Nie chodzi tylko o jego punkty, ale zaangażowanie w defensywę. Chcemy, żeby dalej się rozwijał — skomentował jego występ trener Jordi Fernandez. Ben Simmons błysnął skutecznością (80%, 4/5 z gry) i odnotował osiem punktów, osiem zbiórek i 11 asyst. Bliski double-double był Nic Claxton (12 punktów, 9 zbiórek).
- Po stronie Byków prym wiódł przede wszystkim Nikola Vucević, który trafił 10 z 11 rzutów z gry (28 punktów, 11 zbiórek, 3 asysty). Wspierali go przede wszystkim Coby White (21 punktów, 4 zbiórki, 4 asysty; 5/9 za trzy) oraz Zach LaVine (21 punktów; 5/9 za trzy). Nieco mniej skuteczny był tej nocy Josh Giddey, autor 11 „oczek”, sześciu zbiórek i ośmiu asyst (5/17 z gry).
Autor: Krzysztof Dziadek
TORONTO RAPTORS – LOS ANGELES LAKERS 125:131
- To pierwsze wyjazdowe zwycięstwo Los Angeles Lakers w tym sezonie. Przy okazji zespół trenera JJ-a Redicka przerwał serię dwóch kolejnych porażek. Ekipa z Miasta Aniołów na żadnym etapie tego spotkania nie musiała gonić wyniku. Gościom bardzo szybko udało się zbudować przewagę, na które ekipa prowadzona przez trenera Darko Rajakovicia nie miała odpowiedzi. W pierwszej połowie różnica wyniosła 26 punktów.
- W drugiej Toronto Raptors próbowali odpowiedzieć i zaskoczyć uśpionych Lakers, ale ci nie pozwolili im przejąć kontroli nad spotkaniem. Gospodarze zmniejszyli stratę do 104:98 w czwartej kwarcie, jednak Max Christie trafił dwa rzuty wolne, a Rui Hachimura dodał dwie kolejne trójki z rogu, przywracając dwucyfrową przewagę Lakers. Goście wykonali trzykrotnie więcej rzutów wolnych, niż gospodarze, trafiając 36 z 41 prób, podczas gdy Raptors zakończyli z wynikiem 11 trafionych z 13 prób.
- Anthony Davis poprawił swój rekord sezonu kończąc z dorobkiem 38 punktów (14/20 z gry, 10/11 z linii rzutów wolnych), 11 zbiórek, dwóch asyst, trzech przechwytów oraz dwóch bloków. Kolejnych 27 oczek (9/17 z gry, 5/8 za trzy), 10 asyst oraz sześć zbiórek LeBrona Jamesa. Dla Raptors z kolei 33 punkty (14/22 z gry), 12 zbiórek i pięć asyst R.J.-a Barretta oraz 31 oczek (13/26 z gry, 5/11 za trzy), siedem zbiórek i trzy asysty Gradeya Dicka.
NEW ORLEANS PELICANS – INDIANA PACERS 125:118
- Tym zwycięstwem New Orleans Pelicans przerwali serię trzech kolejnych porażek. Z kolei Indiana Pacers może mówić o sporym pechu, bowiem w trakcie spotkania straciła dwóch zawodników z powodu kontuzji. Aaron Nesmith był najlepiej punktującym graczem swojego zespołu do momentu opuszczenia parkietu z powodu skręcenia lewej kostki w pierwszej połowie. Center Isaiah Jackson, który miał na koncie sześć punktów i osiem zbiórek, został zniesiony z boiska z powodu kontuzji prawej nogi w czwartej kwarcie.
- W czwartej kwarcie Pacers mieli problem z tym, by odpowiedzieć na energię, z jaką grał ich przeciwnik i kontuzje dwóch zawodników bez wątpienia odegrały tutaj swoją rolę. Na 4:51 przed końcem Pascal Siakam popełnił faul w ataku, a trener Rick Carlisle otrzymał przewinienie techniczne. Ingram wykorzystał rzut wolny za gwizdek sędziego, a następnie trafił z półdystansu, dając New Orleans prowadzenie 109:105. Pels zmienili 14 strat Indiany na 21 punktów oraz 15 zbiórek ofensywnych na 14 punktów z drugiej szansy.
- Po stronie Pacers najlepiej punktującym zawodnikiem był Ben Sheppard z 20 oczkami (6/11 za trzy) i trzema zbiórkami. Kolejnych 19 oczek, sześć zbiórek i trzy asysty Benedicta Mathurina. Dla gospodarzy 34 punkty (14/20 z gry), 10 asyst, sześć zbiórek i dwa przechwyty Ziona Williamsona. Kolejnych 26 punktów (10/25 z gry), sześć zbiórek, siedem asyst i dwa bloki Brandona Ingrama.
MINNESOTA TIMBERWOLVES – DENVER NUGGETS 119:116
- Zdecydowanie jeden z najciekawszych meczów spośród wszystkich rozgrywanych poprzedniej nocy. Naprzeciw stanęły drużyny, które chcą się włączyć do ścisłej walki z czołówką Zachodniej Konferencji. Ostatecznie Anthony Edwards trafił floatera na 25,7 sekundy przed końcem, dając prowadzenie Minnesocie Timberwolves, a Rudy Gobert przypieczętował zwycięstwo dwoma rzutami wolnymi.
- Wolves podnieśli się w ostatnim momencie po serii 25:3 Denver Nuggets w czwartej kwarcie. Na 2:30 przed końcem Nikola Jokić trafił dwa rzuty wolne dając Nuggets prowadzenie 116:109. Wolves jednak rzucili się rywalowi do gardła. Joker miał szansę na trafienie za trzy w ostatnich sekundach, ale Gobert skutecznie utrudnił mu zadanie, gdy lider gości przymierzał się do rzutu za trzy punkty. Największym powodem do zmartwień dla trenera Michaela Malone’a pozostaje ławka rezerwowych, która przegrała tej nocy 13:31.
- W trzeciej kwarcie parkiet opuścił Jamal Murray, który po zderzeniu z Juliusem Randlem musiał zakończyć mecz z powodu podejrzenia wstrząśnienia mózgu. Z 31 punktami (11/18 z gry, 5/7 za trzy), 11 zbiórkami mecz skończył Aaron Gordon. 26 punktów, sześć zbiórek, cztery asysty i dwa przechwyty Michaela Portera Jr’a i 26 oczek, 13 asyst i dziewięć zbiórek Jokicia. Dla Wolves z kolei 29 punktów (11/23 z gry, 7/14 za trzy), cztery zbiórki i cztery asysty Edwarsda oraz 23 oczka, sześć zbiórek i siedem asyst Randle’a.
PORTLAND TRAIL BLAZERS – OKLAHOMA CITY THUNDER 114:137
- Ostatni niepokonany zespół w Konferencji Zachodniej kontynuuje swoją wyśmienitą passę. Minionej nocy Oklahoma City Thunder ograli Portland Trail Blazers, choć w pierwszej połowie podopieczni Chauncey’ego Billupsa przysporzyli swoim rywalom sporo problemów.
- Zaczęło się jednak od wyśmienitego początku Grzmotów, które przede wszystkim za sprawą 20 punktów duetu Shai Gilgeous-Alexander — Jalen Williams zbudowały sobie dwucyfrowe prowadzenie jeszcze w pierwszej kwarcie (24:37). Blazers odpowiedzieli jednak 44 „oczkami” w drugiej odsłonie przy szalonej skuteczności za trzy (63,6%), dzięki czemu na przerwę schodzili z remisem (68:68).
- Stare demony PTB ponownie dały jednak o sobie znać po powrocie na parkiet. Gospodarze zdobyli wówczas wyłącznie 17 punktów, popełniając przy tym aż 12 strat, co Thunder bezlitośnie wykorzystali i w dużej mierze już w trzeciej „ćwiartce” przesądzili o losach rywalizacji (85:106).
- Fantastycznie dysponowany w dalszym ciągu jest Shai Gilgeous-Alexander, który minionej nocy zdobył 30 punktów, siedem zbiórek i sześć asyst, choć zabrakło mu skuteczności zza łuku (1/6). Błysnął również Jalen Williams, autor 22 punktów i aż czterech przechwytów. Nieco mniej widoczny był Chet Holmgren, który szybko wyłapał cztery faule i ostatecznie spędził na parkiecie tylko 18 minut (6 punktów, 5 bloków).
- Po stronie Blazers wyróżnili się głównie Jerami Grant (17 punktów), Deandre Ayton (14 punktów, 5 zbiórek, 2 przechwyty) oraz wchodzący z ławki rezerwowych drugoroczniak Rayan Rupert (14 punktów; 4/7 zza łuku). Porażka sprawiła, że Portland plasują się obecnie na odległym 14. miejscu Zachodu, wyprzedzając jedynie fatalnych jak dotąd Utah Jazz (0-5).
Autor: Krzysztof Dziadek
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET