Washington Wizards, którzy świetnie rozpoczęli sezon w nocy z niedzieli na poniedziałek mierzyli się na wyjeździe z Sacramneto Kings. Koszykarze ze stolicy USA już od pierwszych minut narzucili swój rytm gry pewnie wygrywając 110:83. Marcin Gortat zdobył 6 punktów i zebrał dziewięć piłek grając tylko 18 minut.
SACRAMENTO KINGS – WASHINGTON WIZARDS 83:110
W tym meczu w ekipie Wizards bardzo dobrze funkcjonował zarówno atak, jak i obrona. Goście w przekroju całego spotkania rzucili aż 17 trójek, ale jednocześnie wymusili na przeciwnikach aż 20 strat. W pierwszej kwarcie gospodarze mieli spore problemy z zatrzymaniem ekipy z Waszyngtonu. Goście zdobyli w tej części 35 punktów, przy ledwie 16 oczkach miejscowych. John Wall w tym fragmencie ustrzelił 11 oczek (19 w całym meczu). Dodatkowo rozdał dziewięć asyst.
Wall, który był najskuteczniejszym graczem przyjezdnych rozpoczął ten mecz od czterech celnych rzutów (w tym trzech trzypunktowych) wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 13-0, co już ustawiło mecz, a wynik ani przez moment nie był zagrożony.
– Do tej pory nie rzucałem dobrze z dystansu. Jeśli moje rzuty wpadają drużyny przeciwne muszą skupić się nie tylko na moich penetracjach, ale również na tym, by lepiej bronić na dystansie. Wtedy jesteśmy dużo lepszą drużyną. – skomentował swój występ lider Wizards.
Obok Walla dwucyfrowe zdobycze punktowe ustrzelili także Otto Porter Jr (16 punktów) Mike Scott (13) oraz Bradley Beal (15). Beal zagrał w tym spotkaniu uboższy o 50 tysięcy dolarów, bo sprzeczce z Draymondem Greenem z Golden State Warriors w trakcie meczu z piątku na sobotę.
– Cieszę się, że nie zostałem zawieszony. Wiedziałem, że dostanę karę grzywny. Na całe szczęście obyło się bez zawieszenia. Mogę tę sytuację zostawić za sobą – twierdzi Beal.
Marcin Gortat był w tym spotkaniu ograniczany czasowo, przez co przeciętne statystyki naszego środkowego. 6 punktów i 9 zbiórek w przeciągu 18 minut spędzonych na parkiecie. Gortat jako jedyny gracz podstawowej piątki nie zagrał nawet 20 minut.
Po pierwszej połowie Wizards prowadzili 63:32. Na początku trzeciej części zwiększyli swoje prowadzenie do 36 oczek. Królowie dali radę jedynie zmniejszyć stratę od 27 punktów. – To był chyba nasz najlepszy mecz po obu stronach boiska. Jestem pełen nadziei, że podtrzymamy tę tendencję w kolejnych meczach. – mówił po meczu trener Scott Brooks. Dla przegranych najwięcej, bo 15 punktów zdobył Bogdan Bogdanović.
[ot-video][/ot-video]
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET