Na początku czwartej kwarty Phoenix Suns przegrywali z Utah Jazz różnicą 17 punktów, ale mimo to zdołali pokonać rywala. W Teksasie Dallas Mavericks zdemolowali Portland Tral Blazers, a świetny występ zaliczył Luka Doncić, który zdobył 25 punktów w trzeciej kwarcie. Emocji nie zabrakło w Kanadzie, gdzie game-winner Gary’ego Trenta Jr’a. zapewnił Raptors zwycięstwo nad Houston Rockets. Swoje spotkania wygrali też Milwaukee Bucks i Brooklyn Nets. Zwycięstwa doczekali się w końcu Los Angeles Lakers. Pomimo nieobecności swoich liderów Jeziorowcy ograli mocno osłabionych Oklahoma City Thunder.
Detroit Pistons – Milwaukee Bucks 101:131
- Spotkanie z klarownym faworytem, co doskonale pokazała już pierwsza kwarta. Milwaukee Bucks rozpoczęli mecz od prowadzenia 30:8, które ustawiło dalszy przebieg gry. Co ciekawe, żaden z zawodników Kozłów nie zdobył wówczas więcej niż 6 punktów. Khris Middleton (2/6) i Giannis Antetokounmpo (0/3) mieli problemy ze skutecznoscią, ale przyjezdnym i tak udało się wyraźnie odskoczyć z wynikiem.
- W drugiej odsłonie Detroit Pistons wyglądali zdecydowanie lepiej i po serii punktowej 13:0 autorstwa m.in. Carsena Edwardsa, Braxtona Keya czy Rodneya McGrudera przewaga Bucks zmalała do zaledwie 8 punktów (29:37). Przyjezdni momentalnie odpowiedzieli sześcioma oczkami Wesleya Matthewsa i jeszcze przed przerwą znów powiększyli prowadzenie do 18 oczek (38:56).
- W drugiej połowie Bucks zdołali udokumentować swoją przewagę i postawić kropkę nad „i”. Przebudził się Giannis, który po przerwie zdobył 24 z 30 swoich punktów. Goście zdobyli kolejno 34 i 41 oczek w trzeciej oraz czwartej kwarcie i odnieśli przekonujące zwycięstwo, pomimo kilku wątpliwych fragmentów.
- – To dobrze naoliwiona maszyna, grają jak mistrzowski zespół – mówił o swoim przeciwniku trener Pistons, Dwane Casey. – To jeden z pierwszych fatalnych meczów, które zagraliśmy od Meczu Gwiazd, ale kazali nam zapłacić za każdy błąd – dodał.
- Giannis Antetokounmpo zdobył ostatecznie 30 punktów, 13 zbiórek, 8 asyst i 2 przechwyty, trafiając 9 z 16 rzutów z gry. Brook Lopez dołożył 17 oczek, a Khris Middleton 15. Bliski podwójnej zdobyczy był Jrue Holiday, autor 10 oczek i 9 asyst.
- Po stronie Tłoków wyróżniali się głównie rezerwowi Rodney McGruder (26 punktów, 4/5 za trzy) i Kelly Ollynyk (17 punktów, 5 zbiórek, 5 asyst), a także Saddiq Bey (20 pkt) i Cade Cunningham (14 punktów, 6 zbiórek, 7 asyst; 6/18 z gry). Wskaźnik +/- każdego ze starterów Pistons był gorszy niż -29 (najwięcej Killian Hayes: -41).
Washington Wizards – New York Knicks 92:114
- Dla obu ekip rywalizacja zakończy się wraz z sezonem zasadniczym, przez co absencja kilku kluczowych zawodników nie powinna dziwić. Lepiej spotkanie rozpoczęli Washington Wizards, którzy dzięki solidnej postawie Rui Hachimury, Deniego Avdiji oraz Raula Neto odskoczyli na 8 punktów (31:23). New York Knicks odpowiedzieli jednak efektowną drugą „ćwiartką”, wygraną różnicą 17 oczek (19:36). Zespół z Wielkiego Jabłka trafiał wówczas ponad 63% swoich rzutów z gry, a sam Obi Toppin zdobył 11 punktów. NYK schodzili na przerwę z przewagą (50:59).
- W pierwszej połowie meczu kontuzji prawego kolana nabawił się jednak RJ Barrett. Skrzydłowy Knicks musiał opuścić spotkanie po 15 minutach gry. Wcześniej zdołał zaaplikować rywalom 14 oczek.
- Pomimo nieobecności Barretta Knicks wygrali trzecią odsłonę 35:22, co przesądziło o końcowym rezultacie (72:94). Co ciekawe, tylko czterech zawodników przyjezdnych zdobywało wówczas punkty: Immanuel Quickley (13), Evan Fournier (11), Obi Toppin (8) oraz Alec Burks (3). Podopieczni Toma Thibodeau znów byli piekielnie skuteczni (65% z gry) i choć Wizards trafili 50% swoich rzutów, to nie byli w stanie nawiązać walki. Dzięki wygranej Knicks (36-45) nieco odskoczyli od Wizards (35-46) w rywalizacji o 11. pozycję w tabeli Konferencji Wschodniej.
- Knicks do zwycięstwa poprowadził Obi Toppin, autor 35 punktów. Wchodzący z ławki Immanuel Quickley dołożył double-double w postaci 23 oczek i 10 asyst. Z dobrej strony zaprezentowali się również Evan Fournier (17 pkt) i – przed opuszczeniem meczu z kontuzją – RJ Barrett (14).
- Po stronie Wizards na wyróżnienie zapracowali Rui Hachimura (21 pkt), Raul Neto (14 pkt) i Deni Avdija (11 pkt). Daniel Gafford dołożył 9 oczek, a Thomas Bryant, który miał 0 punktów, zebrał 10 piłek i zaliczył 3 bloki.
Brooklyn Nets – Cleveland Cavaliers 118:107
- Nowojorczycy z rozmachem rozpoczęli spotkanie, prowadząc po pierwszej kwarcie 15 punktami (34:19). W następnych 12 minutach Cleveland Cavaliers odrobili część strat i do przerwy różnica oczek wynosiła tylko 8 (62:54). Trzecia kwarta ponownie należała do podopiecznych JB Bickerstaffa, którzy zdobyli aż 35 punktów (21:35) i po 36 minutach Cavs odzyskali 5-punktowe prowadzenie (83:88).
- Ostatnia odsłona spotkania to już totalna dominacja Nets. Koszykarze z Brooklynu wygrali czwartą kwartę 16 punktami (35:19), a całe spotkanie 11 oczkami (118:107). Bohaterem spotkania został Kevin Durant, autor 36 punktów, 5 zbiórek i 5 asyst. Gwiazdor Nets trafił 11 z 20 rzutów (55%), w tym 4 z 6 trójek (najwięcej w zespole). 18 punktów, 6 zbiórek i 8 asyst uzyskał Kyrie Irving, zaś double-double zanotował Bruce Brown (18 punktów i 10 zbiórek). Skrzydłowy nowojorczyków miał też 8 asyst i 4 bloki. Podwójną zdobycz odnotował również Andre Drummond (15 punktów i 12 zbiórek).
- Po stronie Cavaliers brylował Darius Garland, zdobywca 31 punktów (12/24 z gry, 50%). Po 17 punktów sięgnęli Lauri Markkanen i Evan Mobley (7 zbiórek). 16 oczek dołożył Caris LeVert.
Autor: Mateusz Malinowski
Toronto Raptors – Houston Rockets 117:115
- Houston Rockets dobrze rozpoczęli spotkanie z faworyzowanymi Toronto Raptors i już po pierwszej kwarcie prowadzili różnicą 16 punktów. Świetnie prezentowali się wówczas Kevin Porter Jr. (16 punktów; 3/4 za trzy) oraz Jae’Sen Tate (9 pkt). Rakiety trafiały ponad 60% swoich rzutów, podczas gdy skuteczność gospodarzy pozostawiała wiele do życzenia (6/27; 22,2%).
- W drugiej odsłonie gra Kanadyjczyków wyglądała już zdecydowanie lepiej i tym razem to oni trafili 60% prób z gry. Świetny fragment zaliczył Pascal Siakam, który napędzał ataki swojego zespołu. Do przerwy to jednak Rockets utrzymywali się na prowadzeniu (57:66). Po powrocie na parkiet Raptors zaliczyli świetny 'run’ i doprowadzili nawet do remisu (78:78), ale Houston odpowiedzieli serią 17:7 i znów prowadzili dwucyfrową różnicą.
- Kanadyjczycy dopiero w czwartej kwarcie zdołali wrócić do gry, a o losach spotkania przesądziła ścisła końcówka. na 1:14 przed syreną Thaddeus Young powiększył prowadzenie Raptors do czterech punktów, które chwilę później wsadem zmniejszył jednak Jae’Sean Tate (115:113). Gospodarze nie wykorzystali swojej szansy, bowiem trójkę spudłował Yuta Watanabe, dzięki czemu Kevin Portrer Jr. doprowadził do remisu. Nick Nurse nie zdecydował się na przerwę na żądanie, co ostatecznie okazało się dobrą decyzją. Piłka trafiła w ręce Gary’ego Trenta Jr’a, który zaatakował kosz i na 4,8s przed końcem wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Rockets mogli jeszcze raz wyrównać, ale Alperen Sengun nie wykorzystał swojej okazji.
- – Każde spotkanie, na które wychodzimy, jest istotne. Niezależnie od tego, czy ma wpływ na nasz bilans czy nie, to przygotowuje cię mentalnie. Przechodzisz przez ruchy i emocje, których będziesz potrzebował za tydzień lub dwa – mówił po meczu Trent Jr.
- Gary Trent Jr. (26 punktów; 5/8 za trzy) i Pascal Siakam (29 punktów, 12 zbiórek, 7 asyst, 3 przechwyty) odegrali dziś kluczowe role w zwycięstwie Raptors. Cenne punkty dołożyli również Scottie Barnes (16) i Thaddeus Young (14).
- Po stronie Rockets błyszczał Kevin Porter Jr., zdobywca double-double w postaci 35 punktów i 10 zbiórek. Wchodzący z ławki rezerwowych Josh Christopher dołożył 20 oczek, Alperen Sengun 17, a Jae’Sean Tate 12.
Chicago Bulls – Charlotte Hornets 117:133
- Szerszenie nie miały żadnych problemów z pokonaniem Chicago Bulls. Koszykarze z Północnej Karoliny od początku do końca kontrolowali wydarzenia na parkiecie. – To fantastyczne, że udaje nam się zwyciężać w tym sezonie – powiedział trener, James Borrego. – Wielu było przeciwko nam. Wciąż mamy jeszcze sporo do zrobienia. Chciałbym,, żebyśmy byli głodni kolejnych zwycięstw i jeszcze bardziej agresywni – dodał.
- Siedmiu koszykarzy Charlotte Hornets zanotowało dwucyfrowy wynik punktowy. Najwięcej punktów (24) zdobył LaMelo Ball, który miał też 9 asyst. 20-letni rozgrywający trafił 8 z 16 rzutów (50%) i 5 trójek (5/9, 56%). 20 punktów (8/12 z gry, 67%) uzyskał Miles Bridges. 18 oczek dołożył Kelly Oubre Jr. 15 punktów i 8 asyst dodał Terry Rozier.
- Po stronie Byków najbardziej wyróżniał się Zach LaVine, autor 23 punktów i 7 asyst. 19 oczek, w tym 6 trójek (najwięcej w zespole) dołożył Coby White. 17 punktów zapisał na swoje konto DeMar DeRozan. 16 oczek dodał Ayo Dosunmu, zaś 15 punktów zgarnął Patrick Williams.
Autor: Mateusz Malinowski
Miami Heat – Atlanta Hawks 113:109
- Miami Heat nie zwalniają tempa na ostatniej prostej sezonu zasadniczego. Minionej nocy zawodnicy Erika Spoelstry pokonali Atlanta Hawks, którzy walczą o jak najlepsze rozstawienie w turnieju play-in i każda wygrana jest dla nich na wagę złota.
- Do przerwy to Jastrzębie utrzymywały się na skromnym prowadzeniu (56:61), głównie dzięki świetnej postawie Trae Younga (23 pkt), Bogdana Bogdanovicia (15 pkt) oraz Clinta Capeli, który jeszcze przed przerwą skompletował double-double (13 punktów, 10 zbiórek). Heat byli skuteczniejsi zarówno w rzutach z gry, jak i za trzy, ale dopiero w trzeciej kwarcie zdołali przejąć inicjatywę. Gospodarze trafiali wówczas ponad 60% swoich rzutów i tym razem to oni nieznacznie prowadzili (91:87).
- Kluczowa okazała się końcówka. Na 1:27 przed ostatnią syreną Trae Young doprowadził do remisu 109:109. Chwilę później po drugiej stronie parkietu spudłował Jimmy Butler, ale Young nie wykorzystał również swoej kolejnej próby. Dopiero na 27,1s przed końcem fantastyczną akcją popisał się Kyle Lowry. Rozgrywający Miami z łatwością minął Bogdanovicia i ściągnął na siebie uwagę Capeli, dzięki czemu łatwe punkty zdobył Bam Adebayo. W kolejnej akcji Atlanty na rzut za trzy zdecydował się Danilo Galliinari, ale spudłował, co przesądziło o końcowym rezultacie.
- – To jest ta noc, w którą chcieliśmy wejść ze zwycięską mentalnością. Wiemy, że mamy już pierwsze miejsce na wschodzie, ale wszyscy dziś grali, wszyscy rywalizowali – mówił po meczu Tyler Herro. – Wszystkie porażki są trudne. Dziś przez ostatnie 5 minut nie wykańczaliśmy akcji. Ich presja przyspieszyła naszą grę, popełniliśmy kilka strat. To zrobiło różnice – komentował trener Hawks, Nate McMillan.
- Bam Adebayo zdobył 24 punkty i 6 zbiórek. Jimmy Butler dołożył 20 punktów i 4 zbiórki. Kyle Lowry zakończył spotkanie z dorobkiem 16 oczek i 5 zebranych piłek. Wchodzący z ławki Tyler Herro dołożył z kolei 15 punktów, 5 zbiórek i 9 asyst.
- Po stronie Hawks prym wiódł Trae Young, autor 35 punktów i 8 asyst. Wspierali go przede wszystkim Bogdan Bogdanović (25 pkt), Clint Capela (17 punktów, 14 zbiórek) oraz Kevin Huerter (15 punktów, 7 zbiórek, 3 przechwyty).
Dallas Mavericks – Portland Trail Blazers 128:78
- Dallas Mavericks byli zdecydowanym faworytem tego spotkania i konsekwentnie wykorzystali każdą słabość Portland Trail Blazers. Już w pierwszej kwarcie rozpędzeni byli Luka Doncić (13 pkt) i Dwight Powell (11 pkt), a cały zespół gospodarzy trafiał ponad 60% swoich rzutów z gry. Przyjezdni mieli jednocześnie ogromne problemy z odnalezieniem drogi do kosza, przez co Mavs szybko odskoczyli na 26 punktów (36:13).
- Druga odsłona była już wyrównana (32:31), ale po przerwie Mavericks ponownie zdominowali grę. Niesamowitą kwartę rozegrał Luka Doncić, który w 12 minut zdobył aż 25 punktów. Mavs w trzeciej odsłonie trafili 12 z 17 rzutów z gry (70,6%) i aż 10 z 14 prób za trzy (71,4%). Przewaga podopiecznych Jasona Kidda wzrosła wówczas do 38 oczek (107:69).
- Wydawało się, że Dallas zwolnią tempo i spokojnie dowiozą komfortowe prowadzenie do ostatniej syreny. Tak rzeczywiście było, Mavs w czwartej kwarcie zdobyli „tylko” 21 punktów, ale Blazers zdołali skompletować ich zaledwie 9. Goście trafili marne 2 z 16 rzutów w ostatniej części i przegrali ostatecznie różnicą 50 oczek.
- Luka Doncić był bliski zdobycia triple-double z dorobkiem 39 punktów, 11 zbiórek i 7 asyst. Dwight Powell dołożył 18 oczek, z kolei Dorian Finney-Smith zanotował 15 punktów i 7 zbiórek. Wchodzący z ławki Spencer Dinwiddie również dał o sobie znać, dorzucając 14 punktów.
- Po stronie Blazers najwięcej punktów zdobył Drew Eubanks (18 punktów, 7 zbiórek). Ben McLemore dołożył 14, a Keon Johnson 10.
Utah Jazz – Phoenix Suns 105:111
- Phoenix Suns rozpoczęli spotkanie z wysokiego „C” i bardzo szybko objęli wysokie prowadzenie (0:11). Ofensywa Utah Jazz fatalnie weszła za to w mecz, a na pierwszy punkt swoich ulubieńców kibice gospodarzy czekali ponad 4 minuty. Przewaga Słońc wzrosła (2:15), ale Jazzmani nie byli jednak bezradni i zdołali w końcu znaleźć odpowiedź na grę gości. Trafienia Bojana Bogdanovica, Royce’a O’Neale’a oraz Jordana Clarksona wymusiły na Suns przerwę na żądanie (15:22) i choć Phoenix utrzymywali prowadzenie (24:30), to Utah wrócili do gry.
- Jazz przejęli inicjatywę w drugiej odsłonie i po serii punktowej 14:0 przede wszystkim Rudy’ego Goberta, Mike’a Conleya i Jordana Clarksona objęli prowadzenie (38:30). Suns próbowali odpowiedzieć, ale błędy popełniali m.in. Chris Paul czy Jae Crowder. To jednak dopiero trzecia odsłona całkowicie należała do Utah. Zawodnicy Quina Snydera wygrali tę część 35:21 i odskoczyli już na 17 oczek (92:75).
- Suns nie złożyli jednak broni i natychmiast po rozpoczęciu czwartej kwarty zabrali się za odrabianie strat. Pomogła z pewnością wyraźna nieskuteczność Jazz, dzięki czemu po trójce Torreya Craiga, trafieniach Cama Johnsona i Chrisa Paula, czterech kolejnych oczkach Devina Bookera, a następnie punktach Mikala Bridgesa przyjezdni doprowadzili do remisu (98:98).
- Na 1:37 przed końcem na tablicy widniał wynik 102:102. Wówczas ciężar gry na swoje barki wziął jednak Mikal Bridges. Po świetnej wymianie podań skrzydłowy najpierw popisał się efektownym wsadem, który wyprowadził Suns na prowadzenie, a po nieskutecznej akcji Jazz dołożył do tego akcję 2+1 (102:107). Tym razem Utah odpowiedzieli, ale w kolejnym ataku duet Chris Paul – Deandre Ayton wprost rozmontował defensywę Jazzmanów. Seria punktowa Słońc wynosiła wówczas 24:6, a wynik ten poprawiły jeszcze dwa celne rzuty osobiste CP3, które przesądziły o losach meczu.
- Świetny mecz rozegrał wielki tercet Suns. Devin Booker zdobył 33 punkty, Chris Paul odnotował double-double w postaci 16 punktów i 16 asyst, a Deandre Ayton do 19 oczek dołożył jeszcze 10 zbiórek i 2 bloki. Kluczowa była również postawa Mikala Bridgesa, autora 18 punktów.
- Po stronie Jazz sześciu zawodników zakończyło mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym. Najwięcej zdobył Bojan Bogdanović, autor 21 oczek i 7 zbiórek. Donovan Mitchell dołożył 18 punktów, 7 zbiórek i 5 asyst, a Mike Conley 13 oczek i 8 asyst. Rudy Gobert odnotował double-double (16 punktów, 12 zbiórek). Jazz przegrali 7 z 10 ostatnich spotkań.
Los Angeles Lakers – Oklahoma City Thunder 120:101
- Los Angeles Lakers po raz kolejny zagrali bez swoich liderów: LeBrona Jamesa, Anthony’ego Davisa, Russella Westbrooka, a także Carmelo Anthony’ego. Od początku mecz był wyrównany, po jednej stronie parkietu świetnie radził sobie 23-letni Jaylen Hoard, który do przerwy skompletował 17 punktów i 9 zbiórek, z kolei po drugiej brylowali głównie Dwight Howard, Malik Monk i Talen Horton-Tucker. To dzięki nim Jeziorowcy schodzili na przerwę ze skromną przewagą (56:52).
- W trzeciej odsłonie Oklahoma City Thunder po raz pierwszy tej nocy zdołali zdobyć 30 punktów w jednej kwarcie, ale Lakers odpowiedzieli aż 34. Dobrze dysponowani byli Austin Reaves, Stanley Johnson i ponownie Howard. W pewnym momencie Grzmoty zdołały co prawda wyjść na prowadzenie (66:67), ale gospodarze i tę odsłonę zakończyli z przewagą (90:82). Ostatnia „ćwiartka” również przebiegła pod dyktando Jeziorowców, którzy odnieśli swoje pierwsze zwycięstwo od 21 marca po serii 8 porażek z rzędu.
- Aż ośmiu zawodników Lakers zakończyło mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym. Najlepiej wypadli Stanley Johnson (21 punktów, 8 zbiórek), Wenyen Gabriel (16 punktów, 7 zbiórek), Dwight Howard (15 punktów, 8 zbiórek), Talen Horton-Tucker (15 punktów, 8 zbiórek, 5 asyst).
- Po stronie Thunder na parkiecie pojawiło się tylko sześciu zawodników, z czego czterech to gracze na 10-dniowych kontraktach lub podpisani przy wykorzystaniu hardship exception. Dodatkowo Isaiah Roby spędził w grze zaledwie 14 minut. Pozostała piątka zagrała co najmniej 43 minuty.
- Dobre zawody rozegrał Jaylen Hoard, autor 27 punktów i 17 zbiórek. Georgios Kalaitzakis dołożył 25 oczek i 6 asyst. Melvin Frazier Jr. dołożył 14 punktów, wspomniany Roby 14, a Zavier Simpson 13.