Dzisiejsza noc była jedynie zapowiedzią emocji, które czekają nas już jutro. Na parkiety NBA wybiegło bowiem zaledwie sześć zespołów. W pierwszym spotkaniu Dallas Mavericks musieli uznać wyższość Brooklyn Nets, choć jeszcze w trzeciej kwarcie prowadzili różnicą 17 punktów. W San Antonio przełamali się New York Knicks, a świetny występ zaliczył RJ Barrett. Na zakonczenie zmagań Los Angeles Lakers pokonali Boston Celtics po fantastycznej drugiej połowie.
Dallas Mavericks – Brooklyn Nets 99:102
- Brooklyn Nets rehabilitują się za wpadkę sprzed trzech dni, kiedy to musieli uznać wyższość Chicago Bulls. To jednak Dallas Mavericks lepiej rozpoczęli to spotkanie i po pierwszej połowie prowadzili różnicą 12 oczek (62:50). Świetnie prezentował się wówczas Luka Doncić, który jeszcze przed przerwą skompletował 18 punktów i 6 asyst. Po drugiej stronie parkietu brylowali LaMarcus Aldridge i James Johnson, autory łącznie 25 punktów, podczas gdy Kevin Durant i James Harden mieli problemy z odnalezieniem swojego optymalnego rytmu gry.
- Gwiazdy Nets przebudziły się w trzeciej odsłonie, podczas gdy Mavericks, którzy w pewnym momencie zdołali odskoczyć nawet na 17 punktów (71:54), mieli poważne kłopoty ze skutecznością. Nie radzili sobie Doncić (0/4), Reggie Bullock (0/2) i Kristaps Porzingis (2/5), ale goście nie byli w stanie w pełni wykorzystać ich problemów.
- O rezultacie spotkania przesądziła dopiero ostatnia odsłona, którą podopieczni Steve’a Nasha wygrali 27:13. Znów problemy miał Doncić, ale to rażąca nieskuteczność Porzingisa (0/3), Tima Hardawaya Jr’a. (0/5) i Doriana Finney-Smitha (1/3) miały największy wpływ na wynik. Świetnie z kolei zaprezentował się wówczas Durant, który w czwartej kwarcie pomylił się tylko raz. To własnie KD ustalił wynik meczu rzutem z obrotu na 1:01 przed końcową syreną. Nets mieli jeszcze szansę na powiększenie prowadzenia, ale przy 20 sekundach na zegarze Nic Claxton spudłował dwa rzuty osobiste. To z kolei pozwoliło Dallas na rzut ostatniej nadziei, ale zza łuku spudłowali kolejno Doncić i Hardaway.
- – W ofensywie mieliśmy sporo dobrych pozycji, co pozwoliło nam wrócić do gry. Upewniliśmy się też, że mamy w obronie pięciu gości, którzy śledzą piłkę, komunikują się, o to w tym chodzi – mówił po meczu Harden.
- Kevin Durant w pełni przebudził się dopiero w drugiej połowie, co pozwoliło mu mimo wszystko skompletować 24 punkty, 7 zbiórek i 3 asysty. James Harden otarł się z kolei o triple-double, zdobywając 23 oczka, 9 zbiórek i 12 asyst (7/13 z gry; 3/6 za trzy). Wsparcie w najważniejszych momentach okazali LaMarcus Aldridge (15 punktów, 5 zbiórek), James Johnson (12 pkt) i Patty Mills (10 pkt; 2/8 zza łuku). Nie najgorszy występ zaliczył też Nic Claxton, który do 6 punktów dołożył 9 zebranych piłek.
- Po stronie Mavericks prym wiódł dziś Luka Doncić, autor 28 punktów, 9 asyst i 6 zbiórek (3/11 za trzy). Double-double dołożył Kristaps Porzingis (17 punktów, 12 zbiórek, 5 asyst; 6/17 z gry). Solidnie wypadł też Dorian Finney-Smith, który dorzucił 15 oczek, 6 zbiórek i 3 przechwyty. Tim Hardaway Jr. miał fatalną noc pod względem skuteczności zza łuku (0/7), ale zdobył ostatecznie 11 punktów. Po 10 oczek dorzucili Dwight Powell i Jalen Brunson.
San Antonio Spurs – New York Knicks 109:121
- Faworyzowani New York Knicks nie powinni mieć problemów z San Antonio Spurs, jeśli poważnie myślą o nawiązaniu rywalizacji z czołowymi ekipami konferencji wschodniej. W pierwszej kwarcie podopieczni Toma Thibodeau nie byli jednak w stanie odskoczyć z wynikiem i mieli wyraźne problemy ze skutecznością (Alec Burks 2/6; Evan Fournier 1/4; Julius Randle 0/2). W międzyczasie gospodarze wykorzystywali nadarzające się okazje, dzięki czemu wynik oscylował w granicach remisu (28:28).
- Dopiero w drugiej odsłonie NYK wypadli lepiej od rywala, choć Spurs wciąż trafiali ponad 54% swoich wszystkich rzutów. Podczas gdy w dalszym ciągu fatalnie prezentował się Randle (2 punkty w 17 minut; 0/3 z gry), ciężar gry na swoje barki wziął RJ Barrett, który schodził na przerwę z dorobkiem 19 punktów. Przebudził się też Burks, cenne trafienia dołożyli także Derrick Rose i Mitchell Robinson, dzięki czemu goście prowadzili po dwóch „ćwiartkach” 56:62.
- Knicks kontynuowali swoją dominację po przerwie, kiedy to po serii punktów Robinsona i Rose’a odskoczyli na 16 oczek (79:95). W ostatniej kwarcie ich skuteczność nie spadła, problemy mieli natomiast Spurs. Podopiecznym Gregga Popovicha udało się jedynie zniwelować rozmiary drugiej z rzędu porażki. Ekipa z Wielkiego Jabłka notuje natomiast pierwsze zwycięstwo po trzech kolejnych klęskach.
- Knicks do zwycięstwa poprowadził przede wszystkim świetny RJ Barrett, zdobywca 32 punktów i 5 zbiórek. Alec Burks dołożył 18 oczek, 4 zbiórki i 5 asyst. Julius Randle, który przebudził się dopiero w drugiej połowie, zdołał dorzucić 15 punktów i 7 asyst. Wsparcie z ławki rezerwowych zagwarantowali Immanuel Quickley (16 pkt), Derrick Rose (12 pkt) i Mitchell Robinson (11 punktów, 14 zbiórek, 3 bloki).
- Po stronie Spurs na wyróżnienie zasłużyli przede wszystkim Derrick White (26 punktów, 7 asyst), Dejounte Murray (15 punktów, 7 zbiórek, 7 asyst) i Jacob Poeltl (13 punktów, 8 zbiórek, 5 asyst). Doug McDermott dołożył 13 oczek i 3 trafienia zza łuku, z kolei wchodzący z ławki Bryn Forbes dołożył 12 punktów. Fatalną noc ma za sobą Lonnie Walker IV, który trafił tylko 1 z 7 rzutów z gry (1/5 za trzy).
Los Angeles Lakers – Boston Celtics 117:102
- Los Angeles Lakers znów mieli do dyspozycji swój gwiazdorski tercet i od początku zdecydowali się na grę niską piątką z Anthonym Davisem w roli środkowego. Boston Celtics nie mogli z kolei skorzystać z usług kontuzjowanego Jaylena Browna.
- Od samego początku Jeziorowcy mieli problemy wyraźne problemy z odnalezieniem optymalnego rytmu gry i skutecznym wykańczaniu akcji. Żadnych kłopotów nie miał natomiast Jayson Tatum, który po niespełna czterech minutach gry miał już na koncie 14 punktów (8:14). Russell Westbrook spudłował trzy pierwsze próby zza łuku, po czym Robert Williams III dwa razy zdołał zakończyć akcję alley-oppem ponad Davisem. Na wysokości zadania stanął jednak LeBron James, który utrzymywał Lakers w zasięgu remisu. Co więcej, to właśnie jego trójka wyprowadziła gospodarzy na prowadzenie w końcowym etapie pierwszej odsłony (26:24).
- Po 10 minutach gry do szatni z podejrzeniem urazu udał się Tatum. Na szczęście dla kibiców Celtów 23-latek powrócił do gry już w drugiej kwarcie.
- Celtics weszli w drugą „ćwiartkę” z dwupunktowym prowadzeniem po tym, jak wcześniej Josh Richardson wyprowadził ich na prowadzenie rzutem zza łuku niemal na równi z syreną (31:33). Szybko do remisu doprowadził jednak Carmelo Anthony, który odegrał wówczas kluczową rolę po stronie LAL. To właśnie 37-latek dał swojej drużynie skromne prowadzenie, które po chwili powiększył Talen Horton-Tucker (47:42). Boston odpowiedział jednak serią 7:0, ale Lakers raz jeszcze wrzucili wyższy bieg i tuż przed przerwą odskoczyli nieco z wynikiem (60:55).
- Trzecia kwarta to już całkowite show Jeziorowców. Na niemal każde trafienie Celtów Lakers odpowiadali co najmniej dwoma, co pozwoliło im w mgnieniu oka powiększyć przewagę do 15 oczek (77:62). Co ciekawe, Celtics doczekali się pierwszego trafienia z gry dopiero po sześciu minutach. Groźnie zrobiło się ponownie w czwartej kwarcie, kiedy to Lakers pozwolili Bostonowi zniwelować 20-punktową przewagę do 13 oczek (102:89). Niemoc strzelecką gospodarzy przerwał dopiero Anthony Davis, który skutecznie wyegzekwował dwa rzuty osobiste. Za ciosem poszli LeBron James i Malik Monk, co w dużej mierze przesądziło o losach spotkania (108:89). Podopieczni Ime Udoki nawiązali jeszcze kontakt w końcówce (112:102), ale Aaronowi Nesmithowi i Paytonowi Pritchardowi zabrakło już czasu, by powalczyć o coś więcej.
- Gwiazdorski tercet LA Lakers stanął dziś na wysokości zadania. LeBron James zdobył 30 punktów, 4 zbiórki i 5 asyst (13/19 z gry), z kolei po double-double dorzucili Russell Westbrook (24 punkty, 11 asyst; 9/16) i Anthony Davis (17 punktów, 16 zbiórek, 2 bloki, 2 przechwyty). Trzon Jeziorowców wspierali m.in. Carmelo Anthony (9 pkt), Talen Horton-Tucker (12 pkt), Dwight Howard (4 punkty, 8 zbiórek) i Malik Monk (10 pkt).
- – Tempo naszej gry to coś, nad czym pracowaliśmy. […] Dokonałem pewnych korekt [w mojej grze] między połowami, szukałem dla siebie miejsca, byłem cierpliwy i próbowałem rozegrać właściwe akcje – mówił o swoim występie Westbrook.
- Po drugiej stronie dwoił się i troił Jayson Tatum, ale jego 34 punkty i 8 zbiórek to za mało, by w pojedynkę sprostać Lakers. Gwiazdę Celtics wspierali m.in. Robert Williams III (13 pkt) czy Josh Richarsdson (11 pkt). Nieskuteczny był Dennis Schroder, który trafił tylko 1 z 6 rzutów, ale dzięki rzutom osobistym zakończył mecz z dorobkiem 10 oczek. Al Horford (7 pkt) i Marucs Smart (6 pkt) również mieli wyraźne problemy z odnalezieniem drogi do kosza.