Zwycięstwa Chicago Bulls i Toronto Raptors spowodowały, że Cleveland Cavaliers spadli na 7. miejsce tabeli wschodu, co na ten moment oznacza dla nich konieczność gry w turnieju play-in. Pierwsze miejsce na wschodzie stracili Miami Heat, którzy przegrali czwarty mecz z rzędu, tym razem ulegając Brooklyn Nets. Za walką o play-offy gonią San Antonio Spurs, którzy zrewanżowali się New Orleans Pelicans. Natomiast Memphis Grizzlies znów wygrywają bez Ja Moranta.
NEW ORLEANS PELICAN – SAN ANTONIO SPURS 103:107
- San Antonio Spurs jeszcze nie składają broni i nadal mają nadzieję na to, że uda się awansować do play-offów. Poprzedniej nocy pokonali New Orleans Pelicans, a to oznacza, że do 10. miejsca w tabeli zachodu tracą już tylko jeden mecz! Goście byli niezwykle zdeterminowani. Zebrali aż 16 ofensywnych piłek i zrobili z tego 22 punkty drugiej szansy. Mimo to musieli się mieć na baczności do samego końca.
- Na niespełna 9 minut przed upływem czwartej kwarty Pelicans prowadzili 92:90. Wtedy jednak miał miejsce kluczowy run 12:0. Świetnie wyglądał w tym fragmencie Jock Landale notując 8 punktów. Pels prowadzili już 12 oczkami w drugiej kwarcie. Nie byli jednak w stanie przeciwstawić się energii, z jaką zagrali podopieczni Gregga Popovicha. W samej końcówce Pels mieli mimo wszystko rzut na zwycięstwo.
- Przy stanie 105:103 Spurs wysłali kilku defensorów do C.J.-a McColluma, który podał do Jose Alvarado. Ten spudłował rzut, który mógł dać Pels prowadzenie. Dejounte Murray skończył noc z triple-double 15 punktów, 11 zbiórek, 13 asyst. 21 oczek, 8 zbiórek Keldona Johnsona. Kolejnych 18 punktów Josha Richardsona. Po stronie Pels 32 oczka, 6 zbiórek i 4 asysty McColluma i z ławki 23 punkty, 5 asysty Alvarado.
ORLANDO MAGIC – SACRAMENTO KINGS 110:114 OT
TORONTO RAPTORS – INDIANA PACERS 131:91
- Ten mecz nie miał typowego przebiegu. W pierwszej połowie drużyny i kibice musieli opuścić halę z powodu alarmu przeciwpożarowego i spotkanie opóźniło się o 70 minut. Znacznie lepiej w tych niecodziennych okolicznościach odnaleźli się Toronto Raptors, którzy całkowicie rywala zdemolowali. Tak wysoko Raptors w tym sezonie nie wygrali.
- Dzięki zwycięstwu podopieczni Nicka Nurse’a przesunęli się na 6. miejsce w tabeli wschodniej konferencji. Mecz w zasadzie zakończył się w pierwszej kwarcie, którą Raptors wygrali 41:21. Po jego zakończeniu więcej mówiło się o palącym nad trybunami głośniku, niż o przebiegu spotkania. Fred VanVleet nie wrócił nawet do gry, gdy wznowiono drugą kwartę.
- Pacers grali bez kilku ważnych postaci, jak Malcolm Brogdon, Goga Bitadze czy Chris Duarte. 21 punktów, 8 zbiórek, 4 przechwyty zanotował na swoje konto Oshae Brissett. Kolejnych 18 oczek, 6 zbiórek i 4 asysty Justina Andersona. Po stronie Raptors 23 oczka, 6 zbiórek, 7 asyst i 3 przechwyty Pascala Siakama. 19 punktów, 6 zbiórek i 7 asyst dołożył pierwszoroczniak Scottie Barnes.
CLEVELAND CAVALIERS – CHICAGO BULLS 94:98
- Zespoły toczą zacięty bój o to, by pozostać w TOP 6 i uniknąć turnieju play-in, który cały czas im grozi. Bezpośrednie starcie było bardzo ważne dla zbudowania przewagi. Cleveland Cavaliers na mecz dojechali dopiero w drugiej połowie i ostatecznie udało im się przestraszyć Chicago Bulls w samej końcówce. W tym momencie kluczowe okazało się doświadczenie weteranów.
- Gościom z Windy City udało się zatrzymać Cavs na zaledwie 35 punktach w całej pierwszej połowie. W czwartej kwarcie podopieczni Billy’ego Donovana musieli jednak odeprzeć run. Cavs wygrali ten fragment 31:23, ale to nie wystarczyło, by odrobić straty z pierwszej połowy. Porażka ekipy z Ohio przy zwycięstwie Toronto Raptors oznacza, że Cavs spadli na 7. miejsce w tabeli wschodu i teraz to oni mają przed sobą perspektywę gry w turnieju.
- Dla Bulls to pierwsze wyjazdowe zwycięstwo od 9 marca. Najlepszym punktującym zespołu był Zach LaVine kończąc noc z dorobkiem 25 punktów i 3 asyst. DeMar DeRozan miał problemy z faulami, ale dorzucił kolejne 20 punktów, 5 zbiórek i 2 asysty. Po stronie Cavs wyróżniał się jak zawsze Darius Garland – 28 punktów, 6 zbiórek, 5 asyst i 2 przechwyty. 14 oczek i 9 zbiórek Lauriego Markkanena.
MIAMI HEAT – BROOKLYN NETS 95:110
- Przed meczem Miami Heat puścili dla Gorana Dragicia specjalne wideo, które miało uhonorować jego siedem sezonów dla organizacji. To w zasadzie jedyny moment, jaki kibice Heat powinni z tej nocy zapamiętać. Coś ewidentnie jest nie tak – podopieczni Erika Spoelstry (nie było go na meczu z powodów osobistych) utknęli w kryzysie, a przecież nie jest to najlepszy moment. Z kolei Brooklyn Nets budują formę na turniej play-in.
- W efekcie Nets przyczynili się do czwartej porażki z rzędu Heat. To najgorsza taka seria w sezonie zespołu. – Wszystko dzisiaj zadziałało tak, jak powinno – mówił po meczu Kevin Durant. Na pewnym etapie przewaga gości z Nowego Jorku urosła już do 37 punktów. Porażka sprawiła, że Heat spadli z 1. miejsca na wschodzie. Przejęła je Philadelphia 76ers, ale wyścig “jedynkę” jest bardzo ciasny.
- Kluczowa dla meczu była druga kwarta, którą goście wygrali 40:21. Heat po tym ciosie się nie podnieśli. Kevin Durant zanotował na swoje konto 23 punkty, 3 zbiórki, 5 asyst i 3 przechwyty. Kolejnych 17 oczek i 5/6 za trzy Setha Curry’ego. Po stronie Heat 14 punktów, 6 zbiórek i 2 bloki Bama Adebayo. Tylko 7 oczek i 2/9 z gry Jimmy’ego Butlera.
MEMPHIS GRIZZLIES – MILWAUKEE BUCKS 127:102
- Nawet przeciwko jednej z najlepszych ekip wschodu – Memphis Grizzlies nie przeszkadza absencja Ja Moranta, który cały czas leczy uraz. Poprzedniej nocy podopieczni Tylera Jenkinsa w dość łatwy sposób uporali się z Milwaukee Bucks. To ósma wygrana w ostatnich dziewięciu meczach ekipy z Tennessee. Naprzeciw siebie stanęły drużyny, które w ostatnim czasie sporo wygrywały.
- Nie było pewności czy w meczu zagra Giannis Antetokounmpo z uwagi na obolałe prawe kolano. Ostatecznie zagrał i w trzeciej kwarcie zanotował 18 punktów, co miało pomóc jego drużynie odrobić stratę z pierwszej połowy. Goście mieli duży problem ze zdobywaniem punktów (39,8% z gry i 21,9% za trzy). Pod koniec trzeciej kwarty prowadzenie Grizz urosło do 22 punktów po trójce DeAnthony’ego Meltona.
- W czwartej kwarcie gospodarze pilnowali przewagi grając bardzo dojrzałą koszykówkę. Wspomniany Melton zanotował z ławki 24 punkty, 3 zbiórki, 2 asysty i 3 przechwyty. Kolejnych 20 oczek i 5 asyst Desmonda Bane’a. 19 punktów dołożył Dillon Brooks. Po stronie Bucks 30 punktów, 11 zbiórek, 4 asysty i 4 bloki Antetokounmpo. 16 oczek, 5 zbiórek i 5 asyst dołożył Khris Middleton.