Golden State Warriors przedłużają serię. Podopieczni Steve’a Kerra pokonali w rewanżowym meczu Los Angeles Lakers 113:106. Z kolei Houston Rockets po zakończeniu kilka dni temu swojej zwycięskiej passy przegrali drugie spotkanie z rzędu. W dodatku przed własną publicznością. Ich pogromcami mimo świetnego występu Jamesa Hardena zostali Los Angeles Clippers. Druzgocących porażek na własnym podwórku doznały również ekip Magic oraz Blazers. Drużyna Terry Stottsa mocno odczuła brak Damiana Lillarda oraz obecność bardzo dobrze dysponowanego Nikoli Jokicia. Po nerwowych końcówkach zwycięstwa odnieśli zawodnicy Pistons, Bucks i Thunder, a bez większych problemów poradzili sobie Miami Heat. Największym pogromem dnia był bez wątpienia mecz Brooklyn Nets- Washington Wizards. Drużyna Marcina Gortata dostała srogą lekcję od Nowojorczyków kończąc spotkanie z 36- punktową stratą do rywala.
HOUSTON ROCKETS- LOS ANGELES CLIPPERS 118:128
– Przeciwko byłej drużynie nie zagrał Chris Paul. Zawodnik z powodu urazu pachwiny nie pojawił się jednak ani przez minutę na parkiecie. Oprócz niego nieobecny był również zmagający się z urazem Clint Capela.
– W obliczu absencji dwóch starterów sprawy w swoje ręce wziął James Harden, który zaliczył drugi z rzędu występ z 51 punktami na koncie). Zawodnik trafiał na bardzo dobrej skuteczności (15/28), a do swojego dorobku dołożył 8 asyst i 8…strat. Taka mała punktowa seria wydarzyła się po raz pierwszy w historii organizacji Rockets. Brodacz jest też pierwszą osobą od czasów Kobe Bryanta (2007 rok) , który zdobywa 50 lub więcej punktów w kolejnych meczach. Dla zawodnika Rockets taki wyczyn nie jednak ważny w obliczu przegranej drużyny- Przegraliśmy- skomentował swój występ Harden- Mój występ nie ma w tym przypadku żadnego znaczenia.
– Rockets prowadzili do przerwy 65:52. Przejęcie inicjatywy nastąpiło jednak w trzeciej kwarcie, którą Clippers dzięki świetnej dyspozycji swoich strzelców i niemocy przeciwnika wygrali piętnastoma punktami (35:20). Dzięki temu podopieczni Doca Riversa podchodzili do ostatniej odsłony z 2- punktowym prowadzeniem.
– Obie drużyny nie zamierzały odpuszczać, dlatego raz po raz ich akcje kończyły się celnym rzutem. Na 4.5 minuty przed końcem Rockets zaliczyli run 11-5 tak, że obie drużyny dzieliły tylko dwa punkty. Przy stanie 119:113 celny lay-up zaliczył świetnie spisujący się do tej pory Harden. Akcje później odgwizdano mu jednak szóste przewinienie, z czym zawodnik nie mógł się absolutnie pogodzić. Harden zaczął kłócić się z sędzią wybijając mu nawet piłkę z rąk. Sędzia odgwizdał mu przewinienie techniczne i wyrzucił z boiska.
– Clippers nie mogli przejść obok tego obojętnie. Podopieczni Doca Riversa wykorzystali osłabienie gospodarzy i ostatecznie wygrali 128:118. Goście mają prawo zawdzięczać dzisiejsze zwycięstwo synowi swojego szkoleniowca, Austinowi. Zawodnik rzucił przeciwnikom 36 punktów (11/25 FG), co jest jego najlepszym wynikiem w karierze. Oprócz niego świetnie spisał się również Lou Williams, autor 32 oczek.
[ot-video][/ot-video]
DETROIT PISTONS- NEW YORK KNICKS 104:101
– Tłoki przez większość spotkania wydawali się kontrolować to co działo się na boisku. Pistons już w pierwszej kwarcie pokazali się jako lepsi zaczynając mecz od prowadzenia 2:15. Mimo, że Knicks przed końcem ćwiartki zmniejszyli różnicę do 4 oczek gospodarze w następnej odsłonie powrócili do dwucyfrowej przewagi.
– Nowojorczycy mieli jeszcze coś w zanadrzu. Knicks wrócili do gry pod koniec trzeciej kwarty, niespodziewanie zaliczając run 18:2 i z 11-punktowej straty wychodząc na 7- punktowe prowadzenie.
– Pistons tuż przed końcem trzeciej kwarty zmniejszyli jeszcze dwoma rzutami przewagę rywala. Podopieczni Stana Van Gundy’ego najwyraźniej podjudzeni ambitnością Nowojorczyków bez większego zastanowienia ruszyli do ataku zaczynając ostatnią odsłonę od runu 12:5. Wydawało się, że tak zmotywowane Tłoki są na najlepszej drodze by wygrać to spotkanie, lecz aby tego dokonać musieli przejść jeszcze jedną próbę.
– W połowie kwarty gospodarze prowadzili już ośmioma punktami, lecz kolejny run zawodników Jeffa Hornacka rozpoczęty przez Porzingisa(12:2) ponownie napędził im stracha. Knicks ponownie nie poszli za ciosem, co wykorzystali z miłą chęcią ich przeciwnicy. Gospodarze przy wsparciu lokalnych kibiców zachowali zimną krew i dzięki akcjom Drummonda oraz Jacksona wrócili do gry. Na 14 sekund przed końcem meczu dwa kluczowe osobiste trafił jeszcze Stanley Johnson. Doprowadzić do dogrywki mógł jeszcze Porzingis jednak wypchnięty, aż pod linię środkową nie zdołał celnego rzutu zza łuku.
– Choć kluczowe punkty zdobywał Reggie Jackson najlepiej wśród Pistons w całym meczu spisywał się Tobias Harris (24 punkty). Wśród Knicks brylowali Porzingis (29 punktów,9 zbiórek) oraz Enes Kanter (22 punkty, 16 zbiórek).
[ot-video][/ot-video]
ORLANDO MAGIC- NEW ORLEANS PELICANS 97:111
– Orlando wciąż w osłabieniu. Magicy musieli w kolejnym meczu zmagać się z brakiem Evana Fourniera, Terrence’a Rossa, Aarona Gordona oraz Jonathana Isaaca. Brak trzech kluczowych strzelców mocno wpłynął na skuteczność Magic zza łuku. Gospodarze w całym meczu chybili 16 z 20 takich rzutów.
– Podopieczni Franka Vogela nie zdołali w takim stanie przetrwać natarcia zabójczego duetu podkoszowego Pelicans. Goście już w pierwszej kwarcie (zaczęli mecz runem 9:0) dali jasno do zrozumienia jak bardzo zależy im na kolejnym zwycięstwie. Pelikany trafiały przez cały mecz na 50% skuteczności wygrywając również walkę na tablicach 48-40.
– Wśród Pelikanów ponownie błyszczała para Cousins- Davis, która łącznie zdobyła 46 punktów (19/30 FG), 22 zbiórki i 6 asyst. Przeciwko nim został wystawiony osamotniony Vucević, lecz jak można się było tego spodziewać nie zdołał im się przeciwstawić (7/20 FG). Grę Magików ciągnęli za to na obwodzie Jonathon Simmons (22 punkty, 10/15 FG) oraz Elffrid Payton (18 punktów, 6 asyst).
[ot-video][/ot-video]
BROOKLYN NETS- WASHINGTON WIZARDS 119:84
Wyniki NBA: Bezradność Wizards w Nowym Jorku, 19 minut Gortata
MIAMI HEAT- DALLAS MAVERICKS 113: 101
[ot-video][/ot-video]
MILWAUKEE BUCKS- CHARLOTTE HORNETS 109:104
– Jeszcze przed meczem pod znakiem zapytania był występ Dwighta Howarda, który zmagał się ze zwichniętym palcem. Mniej niż 2 minuty przed meczem zawodnik ponownie nabawił się urazu. Mimo to wyszedł na parkiet. Po 5 minutach opuścił jednak boisko i nie zjawił się już na nim do końca spotkania.
– Mecz obu drużyn był naprzemienną gonitwą. Raz na prowadzenie wychodzili Bucks, a raz Hornets.
– Szerszenie dzięki runowi 11-3 w drugiej kwarcie wyszli na 10- punktowe prowadzenie. Przewaga utrzymywała się przez większość trzeciej kwarty. Była to ogromna zasługa świetnego dzisiaj Kemby Walkera, który w całym meczu zdobył 32 punkty (13/21 FG).
Zryw Bucks (15-2) spowodował jednak zniwelowanie całej przewagi rywala i wyjście na prowadzenie podopiecznych Jasona Kidda. Jak się później okazało przejęcie inicjatywy było tylko chwilowe, a Hornets kilkoma składnymi akcjami wrócili do gry.
– W czwartej kwarcie obie ekipy szły łeb w łeb. – Jeszcze na 2.24 minuty przed końcem spotkania po rzucie Kemby Walkera Hornets prowadzili 104-100. Kozły nie zamierzały jednak odpuścić i ruszyły do ostatniego pościgu. W międzyczasie z powodu kontuzji parkiet musiał opuścić dotychczasowy bohater meczu, Kemba Walker. Zawodnicy Bucks wykorzystali osłabienie Szerszeni i zaliczyli zwycięski run 9-0.
[ot-video][/ot-video]
OKLAHOMA CITY THUNDER- ATLANTA HAWKS 120:117
[ot-video][/ot-video]
PORTLAND TRAIL BLAZERS- DENVER NUGGETS 85:102
– Gospodarze musieli sobie poradzić bez Damiana Lillarda, który w środowym spotkaniu przeciwko Spurs naciągnął ścięgno mięśnia udowego. Brak rozgrywającego okazał się kluczowy dla przebiegu całego spotkania.
– Zawodnicy Nuggets wykorzystali osłabienie Blazers. Podopieczni Mike’a Malone’a w zasadzie przez cały czas kontrolowali przebieg spotkania, wygrywając każdą z rozegranych kwart. Jednym z najważniejszych momentów meczu był run 10-0 gości w drugiej ćwiartce.
– Bryłki zdobyły pierwsze 16 koszy z pomalowanego. Ponadto goście zdominowali Blazers na tablicach (48-34), umożliwiając Jusufowi Nurkiciowi zebranie tylko jednej piłki w całym meczu. Ogromny wpływ na dzisiejszą dominację miał świetny Nikola Jokić. Środkowy Nuggets zdobył 18 punktów już w pierwszej połowie. Łącznie na swoje konto uzbierał 21 oczek, 8 zbiórek i 6 asyst trafiając 12 z 21 rzutów z gry.
– Goście, podobnie jak ich lider, byli bardzo skuteczni przy rzutach z gry. Zawodnicy Denver rzucali z prawie 50 % skutecznością (42/85). Zupełnie inaczej wyglądało to u gospodarzy, którzy mieli ogromne problemy z celnością, zwłaszcza zza łuku (6/22 3PT).
– Kibice Blazers mają prawo do niezadowolenia. Dzisiejsza przegrana Portland była szóstą kolejną porażką przed własną publicznością.
[ot-video][/ot-video]
GOLDEN STATE WARRIORS- LOS ANGELES LAKERS 113:106
– Do gry po sześciu meczach przerwy powrócił Draymond Green. Steve Kerr zdecydował się postawić obok niego Jordana Bella. Pierwszoroczniak wyszedł na parkiet jako starter czym odpłacił się szkoleniowcowi pierwszym w sezonie double- double składającym się z 20 punktów (9/13 FG), 10 zbiórek i 3 asyst.
– Do przerwy Warriors bez większych problemów kontrolowali przebieg spotkania. Jeszcze tuż przed przerwą powiększyli przewagę do 17 punktów. Tak bardzo korzystny rezultat utrzymywał się jeszcze przez większość trzeciej kwarty, jednak pod koniec tej ćwiartki do gry wrócili Lakers. Jeziorowcom udało się zmniejszyć przewagę rywali do 8 oczek.
– Podopieczni Luke’a Waltona zaczęli czwartą kwartę od runu 14-4. Dzięki czemu po rzucie Kenatviousa- Pope’a obie ekipy dzieliły już tylko dwa punkty (88:86). Warriors próbowali się jak najszybciej oddalić, jednak nieustępliwi Lakers nie dawali za wygraną.
– Niecałe trzy minuty przed końcem kluczowy lay- up trafił wspomniany Jordan Bell. Jego rzut zapoczątkował run 6- 0 mistrzów pozwalający oddalić im się od Kalifornijczyków na 8 punktów. Dzięki temu Warriors zdołali przetrwać późniejsze zrywy gości i ostatecznie po serii rzutów wolnych w końcówce spotkania odnieśli 11. zwycięstwo z rzędu.
– Najlepsi na boisku wśród Warriors byli Kevin Durant (33 punkty, 7 zbiórek, 7 asyst) oraz Draymond Green ( 13 punktów, 11 zbiórek, 7 asyst), którzy odegrali ważne role w samej końcówce spotkania. Po stronie Jeziorowców jak zwykle brylował Kuzma (27 punktów, 14 zbiórek), lecz tym razem wtórował mu świetny tego wieczoru Lonzo Ball. Rozgrywający zagrał na bardzo dobrej skuteczności rzucając 24 punkty w tym 5/6 rzutów zza łuku.
[ot-video][/ot-video]