New York Knicks oraz Los Angeles Clippers wygrali derbowe starcia, a Pascal Siakam po raz pierwszy wystąpił przed publicznością w Indianie, lecz nadal musi poczekać jeszcze na swoje pierwsze zwycięstwo w barwach Pacers. Rekordowe w historii klubu 153 punkty zdobyli natomiast koszykarze New Orleans Pelicans w starciu z Utah Jazz. Wielkie emocje zapewnił z kolei mecz w Oklahomie, gdzie po szalonej końcówce Thunder okazali się o włos lepsi od Blazers.
13. triple-double w tym sezonie zaliczył Nikola Jokić, a Denver Nuggets wygrali 114:109 na wyjeździe w starciu z Indiana Pacers. Serb zapisał na konto 31 punktów, 13 zbiórek oraz 10 asyst, a do tego zaliczył kilka kluczowych akcji. Wśród nich trafienie zza łuku na kilka sekund przed końcem spotkania, które przypieczętowało zwycięstwo Nuggets. Dwukrotnie podpowiedział też swojemu trenerowi, aby ten sprawdził decyzję sędziów i dwukrotnie Michael Malone skorzystał z tej podpowiedzi, wygrywając challenge. 31 punktów zdobył również Jamal Murray.
Dla Nuggets to trzecie kolejne zwycięstwo, ale też ósma z rzędu wygrana nad Pacers. Spotkania nie dokończył Rick Carlisle. Trener ekipy z Indianapolis został wyrzucony przez sędziów z parkietu w trzeciej kwarcie po dwóch szybkich przewinieniach technicznych.
Pacers nadal nie mogą wygrać spotkania, odkąd w drużynie zadebiutował Pascal Siakam. Tym razem Kameruńczyk zapisał na konto 16 punktów. Był to jego pierwszy występ przed kibicami w Indianie. W meczu nie zagrał kontuzjowany Tyrese Haliburton, który kilka dni temu wrócił do gry po kontuzji, ale to mogło tylko pogorszyć jego uraz ścięgna udowego. Pacers już potwierdzili, że rozgrywający nie zagra co najmniej w dwóch kolejnych spotkaniach.
Już cztery kolejne wygrane mają na koncie gracze New York Knicks. We wtorek ograli Brooklyn Nets w derbowym starciu, wygrywając 108:103, a liderzy zespołu, a więc Jalen Brunson oraz Julius Randle, zdobyli wspólnie 60 punktów. Kluczowa okazała się czwarta kwarta, do której Knicks przystąpili z dziewięcioma punktami straty. Ostatnie 12 minut spotkania wygrali jednak 32:18, a w końcówce przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę.
Najlepszym strzelcem meczu z dorobkiem 36 punktów był Mikal Bridges, który trafił rekordowe dla siebie siedem trójek. To było jednak za mało na Knicks. Nets w pewnym momencie spotkania prowadzili nawet 18 punktami, a mimo to przegrali. W drugim kolejnym meczu oddali więc dużych rozmiarów przewagę. — Musimy trzymać się razem, to jest najważniejsze. Kiedy przeciwnik notuje zryw, to musimy poradzić sobie z tym trochę lepiej — oznajmił Bridges.
Żadnych szans nie dali koszykarze New Orleans Pelicans swoim przeciwnikom z Utah Jazz, wygrywając w środę przed własną publicznością 153:124. 153 punkty to najwyższa zdobycz punktowa w historii Pelicans. Najlepszym strzelcem drużyny z dorobkiem 33 punktów był CJ McCollum. Obrońca w 29 minut gry trafił dziewięć z 13 rzutów z dystansu, z czego pięć trójek trafił już w pierwszej połowie.
— To był niesamowity występ tej drużyny. Dzielenie się piłką, świetna postawa na tablicach. CJ dał sygnał dla całego zespołu. Dał nam wiatr w żagle na samym początku — mówił po meczu Willie Green, szkoleniowiec Pelicans. Łącznie siedmiu zawodników z Nowego Orleanu zdobyło w tym spotkaniu 12 lub więcej punktów. Najwięcej w karierze 11 asyst zaliczył Zion Williamson.
Dla Jazz była to trzecia porażka z rzędu. Podopieczni trenera Willa Hardy’ego po świetnym okresie wpadli w dołek, a zdaniem szkoleniowca problemy wynikają z tego, że Jazz przestali grać twardo. — Zdobyli łącznie 65 punktów w szybkich atakach i z ponowienia — zauważył Hardy.
Jazz jeszcze w połowie trzeciej kwarty mieli tylko kilka punktów straty, ale wtedy w dwóch kolejnych akcjach świetnie w obronie zagrał Herb Jones, a Pelicans w obu przypadkach zdobyli łatwe punkty po drugiej stronie boiska i zaczęli na dobre odjeżdżać swoim rywalom.
Oklahoma City Thunder – Portland Trail Blazers 111:109
Sceny w Oklahomie. Do szalonej końcówki doszło w starciu między Oklahoma City Thunder a Portland Trail Blazers, w którym to minimalnie lepsi okazali się gospodarze, wygrywając ostatecznie 111:109. Kluczową rolę odegrał Shai Gilgeous-Alexander. Obrońca OKC zapisał na konto 33 punkty, a w ostatniej akcji spotkania przerwał podanie lobem do DeAndre Aytona. Zwycięskie punkty dla Thunder zdobył natomiast na dwie sekundy przed końcem Jalen Williams. To trzecie w tym sezonie i siódme z rzędu zwycięstwo ekipy z Oklahomy nad Trail Blazers.
Po stronie przegranych najlepszym strzelcem z dorobkiem 19 punktów był Scoot Henderson. — Myślę, że zrobiliśmy kawał dobrej roboty jako drużyna, trzymając się w tym meczu do końca. Oczywiście mieliśmy spory problem ze znalezieniem naszego rytmu. Część z tego wynikało z naszej gry, część było spowodowane postawą rywala. Byli dziś trudnym przeciwnikiem — komplementował rywala Mark Daignealut, szkoleniowiec Thunder. Warto przypomnieć, że w poprzednim starciu tych dwóch zespołów niecałe dwa tygodnie temu OKC zwyciężyli różnicą… 62 punktów.
W końcówce doszło jednak do sporej kontrowersji. Przy jednym punkcie prowadzenia Blazers mieli piłkę, ale stracili ją, gdy sędziowie odgwizdali błąd kozłowania Malcolma Brogdona po mocnym pressingu Thunder. Sęk w tym, że w obliczu kłopotów swojego zawodnika czas na żądanie sygnalizował Chauncey Billups, lecz sędziowie tego nie zauważyli. Trener Trail Blazers tak się o to wściekł, że otrzymał dwa przewinienia techniczne i musiał opuścić boisko. Gilgeuous-Alexander trafił tylko jeden z dwóch rzutów wolnych, a potem o zwycięstwie przesądził Williams.
Według pomeczowych doniesień Blazers chcą oprotestować to, co stało się w końcówce tego spotkania. — Mieliśmy przerwy na żądanie. Sędziowie są z reguły przygotowani na to w takich sytuacjach. Byłem na połówce boiska, starałem się wziąć czas. To frustrujące — mówił po spotkaniu Billups, a sędziowie wytłumaczyli, że arbiter był po prostu skupiony na tym, co działo się na boisku, przez co „ciężko” było mu usłyszeć czy zobaczyć Billupsa.
25 punktów, 11 zbiórek oraz 10 asyst zapisał na konto Kawhi Leonard, a Los Angeles Clippers zrewanżowali się Los Angeles Lakers za dwie porażki w tym sezonie. We wtorek wygrali 127:116, wykorzystując absencję kontuzjowanego LeBrona Jamesa, który przez uraz kostki oglądał mecz tylko z ławki rezerwowych.
Najwięcej punktów dla Lakers zdobył D’Angelo Russell, notując 27 punktów oraz 10 asyst. Clippers prowadzili niemal od początku do końca. To dla nich trzecie kolejne zwycięstwo i 11. wygrana w ostatnich 13 spotkaniach. W czwartej kwarcie Lakers kilka razy zbliżyli się do rywali na jedno posiadanie, ale za każdym razem świetnie reagował przede wszystkim Leonard. Dla niego wtorkowe triple-double jest dopiero drugim w karierze. Meczu nie dokończył Cam Reddish. Skrzydłowy Lakers opuścił parkiet w czwartej kwarcie przez uraz prawej nogi.