Ostatnie mecze przedsezonowe w końcu są już za nami. Golden State Warriors po solidnym występie Brandina Podziemskiego zdemolowali Los Angeles Lakers i kończą okres przygotowawczy z perfekcyjnym bilansem (6-0) jako jedyny zespół w lidze. Emocji nie brakowało w Chicago, gdzie Byki pokonały Cleveland Cavaliers po dogrywce. Kolejny problem mają Philadelphia 76ers, bo po zaledwie pięciu minutach gry parkiet z kontuzją dłoni opuścił Tyrese Maxey. Teraz wszystkie oczy zwrócone są już w kierunku sezonu zasadniczego.
Orlando Magic – Philadelphia 76ers 114:99
- Philadelphia 76ers podeszli do ostatniego meczu tegorocznego okresu przygotowawczego bez Joela Embiida i Paula George’a, z kolei Tyrese Maxey opuścił parkiet po zaledwie pięciu minutach. Rozgrywający „Szóstek” nabawił się urazu po wyraźnym, a zarazem zbędnym kontakcie z Jalenem Suggsem i na ten moment nie wiadomo, jak długa może okazać się jego przerwa od gry.
- W trakcie spotkania Derek Bodner informował o kontuzji kciuka, przez co już do ostatniej syreny musiał zostać odsunięty od gry. Zdaniem Kyle’a Neubecka były to jedynie środki zapobiegawcze, by upewnić się, że 23-letni rozgrywający będzie gotowy na pierwszy mecz sezonu zasadniczego.
- Bez swojego lidera sprawy w swoje ręce próbowali wziąć m.in. Kelly Oubre Jr. (17 punktów, 4 zbiórki; 6/10 z gry) czy Andre Drummond (12 punktów, 20 zbiórek, 3 przechwyty), ale trudno było im nawiązać walkę z Orlando Magic. Zaskakujący występ zaliczył Ricky Council IV, który był 1/7 z gry, a mimo to zdobył ostatecznie 13 punktów (11/12 z linii).
- W Magic wyróżniał się przede wszystkim Paolo Banchero, zdobywca 21 punktów, sześciu zbiórek, trzech asyst i dwóch przechwytów. Wspomniany wcześniej Suggs dołożył 12 „oczek”, siedem asyst i aż cztery przechwyty. Sztab szkoleniowy Orlando łącznie wysłał tej nocy na parkiet aż 19 zawodników.
Washington Wizards – New York Knicks 118:117
- Mecz rozstrzygnął się w ostatnich minutach, kiedy na parkiecie przebywali już gracze drugiego i trzeciego garnituru. Na 40 sekund przed końcową syreną Tyler Kolek wyprowadził New York Knicks na skromne prowadzenie (114:115). Po chwili przewagę dla Washington Wizards odzyskał Johnny Davis, na co raz jeszcze odpowiedział Kolek. Gospodarze mieli wówczas 17 sekund na rozegranie ostatniego ataku, który skutecznie wyegzekwował właśnie wspomniany Davis.
- Knicks przegrali tym samym swój pierwszy mecz tegorocznego okresu przygotowawczego, przez co nie dołączą do Golden State Warriors na liście niepokonanych zespołów. Jalen Brunson dwoił się i troił tej nocy, kończąc starcie z dorobkiem 27 punktów i pięciu asyst (10/15 z gry). Double-double popisał się Karl-Anthony Towns (22 punkty, 12 zbiórek). Kiepski występ zaliczył Mikal Bridges (8 punktów, 3 zbiórki, 3 asysty; 2/12 z gry; 0/10 za trzy).
- Żaden z zawodników Wizards nie przekroczył bariery 20 „oczek”, a najlepiej punktującym graczem był Jordan Poole (16 punktów, 5 asyst). Po 14 punktów i dokładnie pięć asyst dorzucili wchodzący z ławki rezerwowych Johnny Davis oraz Jared Butler.
Brooklyn Nets – Toronto Raptors 112:116
- Brooklyn Nets nie poradzili sobie najlepiej w tegorocznym sezonie przygotowawczym, kończąc go ostatecznie z bilansem 1-3. Minionej nocy lepsi od ekipy z Wielkiego Jabłka okazali się Toronto Raptors, którzy szalę zwycięstwa przechylili na swoją stronę głównie w trzeciej kwarcie.
- Kanadyjski zespół do zwycięstwa poprowadzili przede wszystkim budujący optymalną formę Scottie Barnes (21 punktów, 6 zbiórek, 3 asysty, 2 przechwyty), Jakob Poeltl (14 punktów, 8 zbiórek), Immanuel Quickley (9 punktów, 10 asyst) oraz Ochai Agbaji (16 punktów, 6 zbiórek).
- Kolejny występ zaliczył wracający do zdrowia i od długiego czasu również pełni fizycznej sprawności Ben Simmons. Nie był on najaktywniejszym zawodnikiem, ale oprócz czterech punktów zapisał na swoje konto osiem zbiórek i sześć asyst.
- Niekwestionowanym liderem Nets był jednak Cam Johnson, który zdobył tej nocy aż 32 punkty, pięć zbiórek i cztery asysty. Występujący w pierwszej piątce Jalen Wilson dorzucił 13 „oczek” i rozdał pięć asyst. Problemy ze wstrzeleniem się w rytm miał Cam Thomas, autor 13 punktów (3/10 z gry, 0/4 za trzy). Bliski double-double był rezerwowy Ziaire Williams (12 punktów, 8 zbiórek).
Chicago Bulls – Cleveland Cavaliers 139:137 (po dogrywce)
- Cleveland Cavaliers nie wykorzystali ostatniej szansy na poprawienie swojej przedsezonowej sytuacji. Minionej nocy podopieczni Kenny’ego Atkinsona przegrali ostatni z czterech sparingów, kończąc okres przygotowawczy z bilansem 0-4.
- Do rozstrzygnięcia potrzebna była jednak dogrywka. Po wyrównanym spotkaniu na 1:11 przed końcem goście utrzymywali pięciopunktową zaliczkę (124:129), jednak z gry, a następnie dwukrotnie z linii trafił Jevon Carter. Prowadzenie Cavs do trzech „oczek” mógł podwyższyć Donovan Mitchell, ale wykorzystał tylko jeden rzut osobisty. W odpowiedzi akcję spod kosza wykończył Talen Horton-Tucker, czym doprowadził do remisu.
- W dogrywce lepsi byli Chicago Bulls, a wspomniana wyżej dwójka odpowiadała za osiem z ich dziewięciu punktów. Cavaliers za porażkę mogą obwiniać wyłącznie siebie, bo przez pięć dodatkowych minut trafili zaledwie jeden z ośmiu rzutów z gry.
- Po stronie Byków dobrze wypadł m.in. Nikola Vucević, autor double-double w postaci 18 punktów, 12 zbiórek i sześciu asyst. Coby White dorzucił 14 „oczem” i rozdał osiem asyst, z kolei Ayo Dosunmu zaaplikował rywalom 19 punktów (5/7 za trzy). Warto zwrócić uwagę na drugi występ Lonzo Balla, który odnotował linijkę w postaci 11 punktów, trzech zbiórek i trzech asyst (4/9 z gry).
- Trzech zawodników Cleveland wiodło tej nocy prym w swoim zespole. Najlepiej punktował Jarrett Allen, który wypracował sobie podwójną zdobycz (25 punktów, 16 zbiórek, 2 asysty, 2 przechwyty). Wspierali go Darius Garland (23 punkty, 5 asyst) oraz Donovan Mitchell (22 punkty, 4 zbiórki, 4 asysty; 2/9 za trzy).
Memphis Grizzlies – Miami Heat 109:114
- Jeszcze na początku czwartej kwarty Memphis Grizzlies cieszyli się dwucyfrowym prowadzeniem po trafieniach z linii Scotty’ego Pippena Jra., jednak w tamtym momencie to gracze Miami Heat przejęli kontrolę nad spotkaniem. Drugi garnitur ekipy z Florydy potrzebował zaledwie kilka minut, by zniwelować straty, a następnie odskoczyć z wynikiem i dowieźć bezpieczne prowadzenie do ostatniej syreny.
- Po stronie Heat zabrakło wszystkich kluczowych graczy z Jimmym Butlerem i Bamem Adebayo na czele. Najlepiej punktował wchodzący z ławki Josh Christopher, który zaaplikował rywalom 17 „oczek”. Kel’el Ware dorzucił 16 punktów, siedem zbiórek, dwa bloki oraz dwa przechwyty, z kolei szukający swojego miejsca w lidze Nassir Little zdobył 15 punktów.
- Do gry na najwyższych obrotach przygotowuje się Ja Morant, który tej nocy zdobył 17 punktów, osiem zbiórek, sześć asyst i dwa przechwyty (7/12 z gry). Po 19 „oczek” na swoim koncie zapisali z kolei Santi Aldama oraz Desmond Bane.
Portland Trail Blazers – Utah Jazz 124:86
- Jeden z dwóch wyjątkowo jednostronnych pojedynków minionej nocy. W pewnym momencie Portland Trail Blazers prowadzili nawet różnicą 48 punktów, nie pozostawiając tym samym żadnych wątpliwości co do swojej dominacji nad rywalem.
- Szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności szerszej publiczności wykorzystał 43. wybór zeszłorocznego draftu Rayan Rupert, autor 20 punktów dla PTB. Double-double popisał się z kolei debiutant Donovan Clingan, który do 14 „oczek” dołożył 20 zbiórek. Jerami Grant odnotował natomiast 18 punktów i siedem asyst.
- Po stronie Utah Jazz wyłącznie jeden zawodnik zakończył mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym. Był to 20-letni Brice Sensabaugh, zdobywca 13 „oczek”. Rozczarowali Lauri Markkanen (5 punktów; 1/9 z gry), Keyonte George (6 punktów; 2/6 z gry) czy Collin Sexton (6 punktów; 3/8 z gry).
Golden State Warriors – Los Angeles Lakers 132:74
- Golden State Warriors nie mieli litości dla rywala. Choć w składzie Los Angeles Lakers zabrakło wszystkich kluczowych zawodników, w tym m.in. LeBrona Jamesa, Anthony’ego Davisa, czy D’Angelo Russella, to wynik i tak należy uznać za wielce imponujący.
- Przewaga Wojowników widoczna była od samego początku. Już w pierwszej kwarcie przyjezdni zostali zdominowani niemal w każdym aspekcie, a na przerwę GSW schodzili z 26-punktową zaliczką. Po przerwie obraz gry się nie zmienił i gospodarze już do końcowej syreny stopniowo powiększali swoje prowadzenie.
- Bronny James rozpoczął mecz w wyjściowej piątce Lakers, a w końcowym rozrachunku zdobył 17 punktów, cztery zbiórki, trzy przechwyty, jedną asystę oraz jeden blok (7/17 z gry, 1/5 za trzy). Więcej punktów zdobył od niego tylko Quincy Olivari, który zaaplikował rywalom 22 „oczka” (5/9 zza łuku).
- Po stronie Warriors zabrakło Stephena Curry’ego, ale za zdobywanie punktów wziął się Jonathan Kuminga (17 pkt). Drugim najlepiej punktującym graczem ekipy z San Francisco był Brandin Podziemski, autor 16 „oczek”, czterech zbiórek, trzech przechwytów, dwóch asyst, a także najlepszego wskaźnika +/- tego spotkania (+39).
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.