Pierwszy mecz Świątecznego Dnia NBA już za nami. Na początek smakowi pierogów i barszczu towarzyszyli nam New York Knicks z Cleveland Cavaliers. Choć przyjezdni z Ohio weszli w mecz zdecydowanie lepiej, a na początku czwartej kwarty prowadzili nawet różnicą 17 punktów, to ostatecznie musieli oni uznać wyższość nowojorczyków. Od 20:30 Oklahoma City Thunder walczą z San Antonio Spurs.
New York Knicks – Cleveland Cavaliers 126:124
- Początek spotkania stał pod znakiem kiepskiej skuteczności po obu stronach parkietu. Zdecydowanie szybciej z ofensywnego marazmu przebudzili się Cleveland Cavaliers, którzy napędzani atakami Donovana Mitchella zaczęli trafiać rzut za rzutem (siedem z rzędu), podczas gdy New York Knicks nie byli w stanie w ogóle odnaleźć drogi do kosza (1/10) i całkowicie się pogubili (3:18).
- Po trafieniu Josha Harta, akcją 3+1 popisał się Jalen Brunson, a kiedy trafili jeszcze Mohamed Diawara oraz Jordan Clarkson, gospodarze zbliżyli się do rywala na sześć oczek (17:23). Cavs momentalnie odzyskali utraconą chwilowo inicjatywę i znów całkowicie zdominowali swojego rywala. Zza łuku trafiali Darius Garland, Jaylon Tyson i De’Andre Hunter, swoje robił Mitchell i goście raz jeszcze odskoczyli (23:38).
- Po powrocie na parkiet Jordan Clarkson przypomniał wszystkim, po co został sprowadzony do Madison Square Garden. Jego dwie szybkie trójki zmusiły Kenny’ego Atkinsona do wzięcia przerwy na żądanie (29:38). Dało to nowojorczykom odpowiedniego kopa, bo natychmiast wzięli się za odrabianie strat. Trójka OG Anunoby’ego, punkty Karla-Anthony’ego Townsa, przechwyt, kolejne wykończenie Clarksona, a następnie dwa trafienia Mikala Bridgesa wykończyły serię 16:0, która dała Knicks prowadzenie (45:41).
- Co ciekawe, przez całą tę serię na parkiecie nie było Brunsona, który wrócił dopiero przy stanie 47:41. W tamtym momencie właśnie Cavaliers przebudzili się z zimowego snu. Przez kilka chwil wynik oscylował w granicach remisu, ale to gospodarze schodzili ostatecznie do szatni z nieznaczną zaliczką (60:58).
- Po przerwie przez kilka pierwszych chwil znów lepiej prezentowali się Cavs, ale po kilku ciosach z ich strony wynik ponownie kręcił się około remisu. Knicks zgubili jednak rytm i ponownie pozwolili rywalowi na serię (2:15), która dała mu dwucyfrową przewagę (73:86). Kluczowe były wówczas punkty Tysona, który zaliczył trzy trafienia z rzędu.
- Przyjezdni z Cleveland utrzymywali tego typu przewagę, choć Knicks mieli kilka dogodnych okazji, by zbliżyć się z wynikiem. Przy stanie 91:103 swoją okazję miał Towns, ale z niej nie skorzystał, po czym kilka skutecznych akcji gości znów dało im większą przewagę (91:107).
- Knicks nie składali jednak broni. Kapitalna seria trafień m.in. zza łuku Brunsona, Tylera Koleka i Clarksona sprawiła, że nowojorczycy ponownie tracili tylko trzy oczka (108:111), a kwestia rezultatu znów stała się otwarta. Przerwa na żądanie Cavs nie zmieniła wiele, bo już chwilę później trójka Brunsona doprowadziła do remisu (103:103).
- Gracze Cleveland skorzystali z odrobiny szczęścia i odskoczyli z wynikiem, ale skrzydła podcięła ich kolejna trójka Koleka, który chwilę później zaliczył kluczowy blok na kończącym kontratak Mitchellu. To on podał tez piłkę do Mikala Bridgesa, który wyprowadził następnie Knicks na prowadzenie, podobnie jak po trafieniu Garlanda zrobił to Brunson (121:119).
- Końcówka należała do Knicks. Najpierw swoją próbę spudłował Kolek, ale przytomną zbiórką w ataku i dobitką popisał się Towns. Potężnym wsadem odpowiedział co prawda Mitchell, ale gospodarze wykorzystali wysokie krycie rywala i posłali piłkę pod jego kosz, gdzie czekał niekryty OG Anunoby. Jego trafienie na 12,4 sekundy przed końcem dało NYK cztery punkty przewagi.
- Cavaliers wznawiali jeszcze z boku, a okazję na rzut miał Mitchell, ale nie wykorzystał tej próby. Dopiero po dwóch niecelnych osobistych Mitchella Robinsona Mitchell sypnął zza łuku, a że na zegarze pozostały jeszcze ponad dwie sekundy, to Knicks musieli mieć się na baczności. Faulowany był następnie Towns, który nie trafił drugiej próby, ale Cavs mieli już za mało czasu na dobry rzut.
- Świetny mecz rozegrał Jalen Brunson, autor 34 punktów i czterech asyst (6/12 za trzy). Kluczowa była również obecność rezerwowego Jordana Clarksona (25 oczek, 5/10 zza łuku). Double-double w postaci 11 punktów i 14 zebranych piłek skompletował Karl-Anthony Towns. Nalezy wyróżnić Tylera Koleka, który 11 z 16 swoich punktów zdobył w czwartej kwarcie.
- Po stronie Cavs dwoił się i troił Donovan Mitchell, który zapisał na swoim koncie 34 punkty, siedem zbiórek, sześć asyst i cztery przechwyty (12/26 z gry). Darius Garland zaliczył podwójną zdobycz (20 punktów, 10 asyst).
Kolejne spotkania NBA Christmas Day:










