Nie tak początek przygotowań do nadchodzącego sezonu wyobrażali sobie sympatycy Los Angeles Lakers. „Jeziorowcy” przegrali jak dotąd wszystkie cztery spotkania. Dziś pomimo obecności Anthony’ego Davisa i Russella Westbrooka lepsi okazali się Phoenix Suns. Równie skuteczni byli Milwaukee Bucks, którzy bez żadnych problemów pokonali Oklahoma City Thunder. Chicago Bulls i San Antonio Spurs do zwycięstwa potrzebowali natomiast celnych rzutów w końcówce.
Orlando Magic – San Antonio Spurs 100:101
- Rezultat meczu rozstrzygnął się dopiero w ostatnich fragmentach gry, choć na początku czwartej kwarty San Antonio Spurs prowadzili różnicą 20 punktów (64:84). Sprawy w swoje ręce wziął wówczas tercet Mo Bamba – Terrence Ross – R.J. Hampton, który od tamtego momentu skompletował łącznie 22 oczka i umożliwił Orlando Magic nie tylko zniwelowanie przewagi gości, ale i doprowadzenie do remisu (98:98). Ofensywną niemoc Spurs „trójką” przełamał jednak Keita Bates-Diop, choć alley-oopem momentalnie odpowiedział Bamba (100:101). W kluczowej akcji gospodarzy na kilka sekund przed końcową syreną panowanie nad piłką stracił Jalen Suggs, co przekreśliło szanse Magic na zwycięstwo.
- Jalen Suggs nie zaliczy dzisiejszego występu do najbardziej udanych. Przez 24 minuty 5. wybór tegorocznego draftu skompletował tylko 4 punkty i 4 asysty. Zdecydowanie skuteczniejszy był wspomniany tercet. Terreence Ross zaaplikował rywalom 20 oczek. Mo Bamba do double-double w postaci 16 oczek i 10 zbiórek dołożył aż 5 bloków. Wchodzący z ławki rezerwowych R.J. Hampton dołożył 12 punktów i 8 zbiórek. Z dobrej strony zaprezentował się też Wendell Carter Jr., autor 14 punktów, 7 zbiórek, 3 asyst i 2 bloków.
- Po stronie Spurs najlepszym punktującym był tej nocy Dejounte Murray, zdobywca 18 punków i 5 zbiórek. Nie najgorzej zagrali też Lonnie Walker IV (16 pkt), Keldon Johnson (12 pkt) czy Devin Vassell (9 pkt). Swoje 9 minut w grze efektywnie wykorzystał 12. wybór draftu Joshua Primo (8 pkt), uważany za jeden z największych „steali” tegorocznego naboru.
- Magic przegrywają tym samym trzeci z rzędu mecz sezonu przygotowawczego. W środę podopieczni Jamahla Mosleya ponownie zmierzą się z Boston Celtics. Spurs natomiast są obecnie 2-2, a swoje ostatnie spotkanie presezonu rozegrają w piątek z Houston Rockets.
Cleveland Cavaliers – Chicago Bulls 101:102
- Chicago Bulls odnoszą już trzecie zwycięstwo w tegorocznym presezonie, choć tym razem zwycięstwo wyszarpali w ostatnich fragmentach czwartej kwarty. Kilka minut wcześniej „Byki” odskoczyły co prawda na 9 „oczek”, ale Cleveland Cavaliers szybko zniwelowali straty i objęli skromne prowadzenie (92:86). Wówczas do głosu doszedł jednak Ayo Dosunmu (9 pkt w 7 minut), który najpierw w efektowny sposób floaterem przerzucił pilnującego strefy pomalowanej Tacko Falla, a następnie pokonał Cediego Osmana i powiększył prowadzenie Bulls do trzech punktów (99:102). Gospodarze zdołali odpowiedzieć jedynie trafieniem Falla, bo zabrakło im czasu na rozegranie kolejnej akcji.
- Dużo wcześniej, bo na samym początku spotkania, doszło do groźne wyglądającej sytuacji. Atakujący strefę podkoszową Ricky Rubio (9 punktów, 9 asyst) został wręcz powalony na parkiet przez DeMara DeRozana i w nieprzyjemny sposób upadł plecami na parkiet. Hiszpański rozgrywający szybko stanął na nogach i powrócił do gry.
- Równie solidnie co Rubio poradził sobie m.in. Lauri Markkanen (18 punktów, 8/14 z gry), który był dziś najlepiej punktującym zawodnikiem Cavaliers. Double-double dołożył 3. wybór tegorocznego draftu Evan Mobley (15 oczek, 10 zbiórek, 4 asysty, 2 przechwyty, 3 bloki). Nienajgorzej spisał się również Jarrett Allen, zdobywca 12 punktów i 8 zbiórek. Wchodzący z ławki rezerwowych Cedi Osman dorzucił co prawda 11 punktów, ale na koniec spotkania jego wskaźnik +/- wynosił kiepskie -15.
- Po stronie „Byków” liderem był dziś wspomniany już DeMar DeRozan, autor 23 punktów i 4 zbiórek (9/17 z gry; 2/3 za trzy). Pozostałym elementom trzonu zespoły zdecydowanie zabrakło skuteczności: Nikola Vucević – 10 punktów, 9 zbiórek, 3/12 z gry; Lonzo Ball – 10 punktów, 5 zbiórek, 3 asysty, 3 przechwyty, 4/12 z gry; Zach Lavine – 13 punków, 5/14 z gry. Efektywni byli z kolei rezerwowi Alize Johnson (14 pkt, 5/6) i Derrick Jones Jr. (10 pkt; 4/7). Ulubieniec trybun Alex Caruso dorzucił 8 punktów i 6 zbiórek w 26 minut spędzonych na parkiecie.
Milwaukee Bucks – Oklahoma City Thunder 130:110
- O końcowym rezultacie spotkania Milwaukee Bucks w dużej mierze przesądzili już przed przerwą. Po 12 minutach gry podopieczni Mike’a Budenholzera prowadzili 48:32, by po chwili powiększyć swoją przewagę do 37 oczek (74:37). Nie do zatrzymania był wówczas trzon „Kozłów” w osobach Khrisa Middletona (14 pkt), Jrue Holidaya (11 pkt) i Giannisa Antetokounmpo (8 punktów, 9 zbiórek, 6 asyst). Świetnie prezentował się też Grayson Allen, który do przerwy, a zarazem w końcowym rozrachunku zdobył łącznie 13 punktów. Szanse na zaprezentowanie swoich umiejętności otrzymali później m.in. Jordan Nwora (15 pukntów, 8 zbiórek), Elijah Bryant (14 pkt) czy Tremont Waters (11 pkt).
- Po stronie Oklahoma City Thunder rzeczy miały się już nieco gorzej. Tylko trzech graczy było dziś w stanie uzyskać dwucyfrową zdobycz punktową. Najlepiej pod tym względem zaprezentował się Luguentz Dort, autor 19 punktów na solidnej skuteczności (7/11 z gry, 4/6 za trzy). Shai Gilgeous-Alexander dołożył 12 punktów i 6 asyst (5/10 z gry), z kolei wchodzący z ławki rezerwowych Ty Jerome zanotował 13 oczek, 4 zbiórki i 3 asysty. Josh Giddey – 6. wybór tegorocznego draftu – skompletował natomiast 9 punktów, 6 zbiórek i 6 asyst (3/9 z gry).
- Bucks odnoszą tym samym pierwsze zwycięstwo w tegorocznym presezonie. Przed nimi spotkania z Utah Jazz i Dallas Mavericks. Thunder czekają teraz dwa z rzędu pojedynki z Denver Nuggets.
Los Angeles Lakers – Phoenix Suns 94:123
- Czwarty mecz sezonu przygotowawczego i czwarta porażka Los Angeles Lakers. Osłabieni brakiem LeBrona Jamesa „Jeziorowcy” nie byli w stanie znaleźć odpowiedzi na Phoenix Suns pomimo obecności Anthony’ego Davisa i Russella Westbrooka, dla którego było to pierwsze domowe spotkanie w trykocie LAL. „Słońca” od początku spotkania były stroną przeważającą, ale pełnie swojej dominacji potwierdziły dopiero w trzeciej odsłonie wygranej 37:20. Jeszcze przed końcową syreną, kiedy to w grze znajdowały się drugie garnitury obu ekip, przewaga Phoenix wzrosła do 31 oczek (90:121).
- Po raz kolejny nie najlepiej zaprezentował się Russell Westbrook, który zakończył dzisiejsze spotkanie z dorobkiem 8 punktów, 5 asyst i aż 9 strat (3/12 z gry). Anthony Davis dołożył 19 punktów, 6 asyst i 3 przechwyty (5/12 z gry), ale jego wskaźnik +/- wskazywał przeciętne -13. Drugim najlepiej punktującym zawodnikiem Lakers był dziś Carmelo Anthony, który trafił 5 z 7 prób zza łuku (17 pkt). Spośród zawodników głębszej rezerwy nie wyróżnił się niemal nikt. Austin Reaves rzucił 8 punktów, tyle samo dołożył Chaundee Brown, ale trafił jedynie 2 z 7 rzutów z gry.
- Po stronie Suns pod nieobecność Devina Bookera błyszczał duet Chris Paul (15 punktów, 5 asyst, 3 zbiórki, 7/11 z gry) – Deandre Ayton (11 punktów, 9 zbiórek). Solidnie zaprezentował się też nowy nabytek Phoenix – Landry Shamet (13 pkt, 3/5 za trzy). Istotną rolę w 29-punktowym zwycięstwie nad Lakers odegrali też zmiennicy. JaVale McGee był bliski skompletowania double-double (12 punktów, 9 zbiórek). Identyczną zdobyczą popisał się 21-letni Jalen Smith. Cennie swoje minuty wykorzystali też Cameron Johnson (9 pkt) czy Abdel Nader (8 pkt). Cameron Payne dołożył 10 oczek i 7 asyst, ale trafił jedynie 4 z 15 rzutów z gry (0/5 za trzy).
- Kolejną szansę na przełamanie Lakers będą mieli w nocy z wtorku na środę, kiedy to ich rywalem ponownie będą Golden State Warriors. Suns z kolei po dwóch zwycięstwach nad „Jeziorowcami” zmierzą się z Portland Trail Blazers, czym zakończą swój presezon.