Radość była ogromna, ale wcale nas to nie dziwi, bowiem Spurs przerwali najdłuższą serię porażek w historii. Swoją historię również Jalen Brunson, który trafił wszystkie dziewięć rzutów za trzy i ustanowił nowy rekord kariery. Dillon Brooks wrócił do Memphis i pomógł Rockets pogrążyć Grizzlies. Wizards wygrali mecz po świetnym występie duetu Poole-Kuzma. Celtics pokonali Magic mimo absencji trzech wysokich, a 38 punktów Trae Younga pozwoliło Hawks zrewanżować się Raptors.
CHARLOTTE HORNETS – NEW ORLEANS PELICANS 107:112
- To trzecie zwycięstwo z rzędu zespołu prowadzonego przez Williego Greena. Najlepszym zawodnikiem na parkiecie był Jonas Valanciunas. Charlotte Hornets przez problemy zdrowotne grają w ostatnim czasie mocno okrojonym składem. Z powodu urazu pleców nie zagrał Mark Williams, dlatego właśnie New Orleans Pelicans postanowili rozgrywać swój atak poprzez Valanciunasa.
- To było sprytne zagranie ze strony trenera Greena i przyniosło oczekiwany efekt. Defensywa Hornets nie potrafiła sobie poradzić z zatrzymaniem Litwina. Hornets do przerwy przegrywali różnicą 11 punktów, ale seria w trzeciej kwarcie i punkty Terry’ego Roziera pozwoliły im na moment objąć prowadzenie. W czwartej kwarcie rytm złapał C.J. McCollum. Jego rzut za trzy przywrócił Pels na 6-punktowe prowadzenie.
- Ostatecznie mecz na linii rzutów wolnych zakończył Herbert Jones. Dla Pelicans 29 punktów (11/16 z gry, 2/4 za trzy), 13 zbiórek i cztery asysty Valanciunasa. Kolejne 21 oczek (9/16 z gry), 11 zbiórek i 4 asysty Ziona Williamsona. Dla Hornets 30 punktów (11/25 z gry, 4/11 za trzy), cztery zbiórki, sześć asyst i trzy przechwyty Roziera i 27 oczek (10/24 z gry), 10 zbiórek Milesa Bridgesa.
PHILADELPHIA 76ERS – DETROIT PISTONS 124:92
- 22 porażką z rzędu Pistons ustanowili nowy niechlubny rekord klubu. Dzisiejsze spotkanie nazwać można istną deklasacją. Drużyna z Motor City w trzeciej kwarcie traciła do rywali nawet 41 punktów. Wszystko to przy zaledwie 4 trójkach i 21 popełnionych stratach w całym meczu.
- Sixers swoich starterów na parkiecie trzymali do końca trzeciej kwarty. Liderem zespołu dziś Joel Embiid, który do 35 punktów dodał 13 zbiórek i 4 bloki. Popularny JoJo stał się pierwszym od 1965 roku zawodnikiem, który w pierwszych 20 meczach sezonu zanotował co najmniej 675 punktów i 200 zbiórek. 19 oczek do dorobku zespołu dodał dziś Tyrese Maxey, a 15 Marcus Morris.
- –To przygnębiające. Sytuacja jest taka, na jaką wygląda – komentował zdawkowo na pomeczowej konferencji trener Monte Williams. W szeregach Pistons 20 punktów i 13 zbiórek zanotował dziś James Wiseman, a 17 punktów padło łupem Bojana Bogdanovicia. Cade Cunningham w 24 minuty zdobył 4 punkty na skuteczności 2-9 z gry.
Maks Kaczmarek
WASHINGTON WIZARDS – INDIANA PACERS 137:123
- Serię porażek przerwali za to Wizards, którzy odnieśli zaledwie drugie zwycięstwo w 17 ostatnich spotkaniach. Czarodzieje kontrolowali wydarzenia na parkiecie dzięki wygranej 39-18 drugiej kwarcie i blisko 57-skuteczności z gry na przestrzeni całego spotkania.
- Z dobrej strony pokazał się dziś wreszcie duet typowany na liderów gospodarzy. 31 punktów zdobył Kyle Kuzma, a 30 oczek (12-18 z gry) padło łupem Jordana Poole’a. Drugą potrójną zdobycz w karierze zanotował Tyus Jones (13 punktów, 10 zbiórek, 11 asyst). –Gdy ktoś ma triple-double, zazwyczaj oznacza to, że wszyscy trafiają rzuty. JP miał osiem asyst. Piłka wpadała do kosza. Wszyscy jej dotykali i mieli okazje do zdobycia punktów – przyznał Kuzma.
- W szeregach Pacers do momentu zejścia z boiska z urazem lewego kolana 19 punktów i 11 asyst zanotował Tyrese Haliburton. Rick Carlisle przyznał, że status zawodnika na dzisiejszy mecz back-to-back nie jest jasny. 20 oczek i 13 zbiórek uzyskał Isaiah Jackson, a 16 punktów padło łupem Obiego Toppina.
Maks Kaczmarek
BOSTON CELTICS – ORLANDO MAGIC 128:111
- To mógł być mecz, który zakończy zwycięską domową serię Boston Celtics, ale Orlando Magic nie potrafili wykorzystać faktu, że rywal zagrał bez trzech wysokich ze swojej rotacji. Poza grą byli Kristaps Porzingis, Al Horford oraz Luke Kornet, co w teorii miało być dla C’s sporym wyzwaniem. Ostatecznie, na barkach Jaysona Tatuma, ekipa z Bean-Town odniosła trzynaste zwycięstwo w TD Garden.
- Po raz ostatni w sezonie regularnym Celtics przegrali na własnym parkiecie 5 marca. Gonią serię z 1957 roku, gdy legendarni C’s otworzyli rozgrywki 17 kolejnymi wygranymi na własnym parkiecie. W trzeciej kwarcie spotkania z Magic prowadzenie miejscowych urosło do 25 punktów i w C’s nie pozwolili ambitnej drużynie z Florydy na przypuszczenie szalonego ataku.
- Najlepiej punktującym graczem na parkiecie był Tatum, który skończył noc z dorobkiem 30 oczek (11/22 z gry, 2/9 za trzy), sześciu zbiórek i czterech asyst. Z ławki 21 oczek (6/7 za trzy) i pięć asyst Paytona Pritcharda. Dla Magic 19 punktów (7/12 z gry, 5/9 za trzy), cztery zbiórki Jalena Suggsa oraz 15 oczek (7/8 z gry), 11 zbiórek Gogi Bitadze.
TORONTO RAPTORS – ATLANTA HAWKS 104:125
- Tym zwycięstwem Atlanta Hawks przerwała serię pięciu kolejnych porażek. Pokonali rywala 24:3 w punktach z drugiej szansy. Wszystko dzięki dominacji na deskach. Trae Young co chwilę rozbijał defensywę rywala swoimi wjazdami, kreując przestrzeń dla siebie i kolegów. Do przerwy Hawks prowadzili 59:49. W trzeciej kwarcie Young zanotował 16 punktów, ale dopiero w czwartej goście zbudowali bezpieczne prowadzenie, które pozwoliło im myśleć o zwycięstwie.
- To był rewanż Hawks za porażkę w środowym meczu. Young skończył zawody z dorobkiem 38 punktów (15/29 z gry, 7/15 za trzy), 11 asyst oraz pięciu zbiórek. Z ławki 20 oczek (7/16 z gry, 3/7 za trzy), trzy zbiórki i sześć asyst Bogdana Bogdanovicia. Dla Raptors 23 punkty (9/15 z gry), cztery zbiórki, osiem asyst i dwa bloki Scottiego Barnesa i 15 oczek (5/11 z gry, 2/3 za trzy), pięć zbiórek, cztery asysty i dwa przechwyty Pascala Siakama.
SAN ANTONIO SPURS – LOS ANGELES LAKERS 129:115
- Dzięki tej wygranej San Antonio Spurs przerwali serię 18 porażek z rzędu. Lejce przejął Devin Vassell, który był najlepszym zawodnikiem na parkiecie. Z dobrej strony pokazał się także Jeremy Sochan. Spędził na parkiecie 27 minut i w tym czasie zanotował 11 punktów (5/10 z gry), osiem zbiórek, dwie asysty, przechwyt oraz blok. Podopieczni Gregga Popovicha chociaż na moment mogą odetchnąć z ulgą.
- Do gry dla Los Angeles Lakers wrócił LeBron James, który opuścił poprzedni mecz z powodu urazu stopy. To nie pomogło gościom zatrzymać rozpędzonych Spurs. Poza grą byli jednak Anthony Davis (biodro), D’Angelo Russell (migrena) i Cam Reddish (kolano). Ekipa z San Antonio wygrała pierwszy mecz od 2 listopada. To była najdłuższa seria porażek w historii klubu. Lakers z kolei grali trzeci mecz w czwartą noc.
- Już w drugiej kwarcie SAS prowadzili +25, ale pozwolili Lakers zejść do -4 przed przerwą. W drugiej połowie gościom zabrakło sił. 23 punkty (7/17 z gry, 7/10 za jeden), 14 asyst LeBrona Jamesa i 22 oczka (8/18 z gry, 4/10 za trzy), siedem zbiórek, cztery asysty Austina Reavesa. dla Spurs 36 punktów (12/19 z gry, 5/10 za trzy), sześć zbiórek i trzy asysty Vassella oraz 13 punktów (5/13 z gry), 15 zbiórek, pięć asyst, dwa przechwyty i dwa bloki Victora Wembanyamy.
MEMPHIS GRIZZLIES – HOUSTON ROCKETS 96:103
- Na początku spotkania Memphis Grizzlies udało się wypracować dwucyfrowe prowadzenie. W drugiej połowie odpalił się jednak Dillon Brooks, dla którego był to pierwszy mecz w Memphis jako zawodnika Houston Rockets. Brooks pomógł swojej drużynie odnieść piąte zwycięstwo z rzędu. W samej końcówce udało mu się także zanotować przechwyt, który przypieczętował zwycięstwo jego zespołu.
- Dla ekipy z Tennessee to bardzo trudny sezon. Przegrali 10 z 11 meczów rozgrywanych przed własną publicznością. Poprzedniej nocy prowadzili już różnicą 17 punktów, ale w drugiej połowie pozwolili rywalowi dojść do głosu i ten przejął inicjatywę. Na domiar złego Derrick Rose doznał kontuzji ścięgna podkolanowego i zszedł z parkietu. Na 40 sekund przed końcem Brooks trafił trójkę, która dała jego drużynie prowadzenie 99:94.
- We wtorek wrócić powinien Ja Morant i zobaczymy, jak to na Grizzlies wpłynie. Desmond Bane zanotował dla Grizz 28 punktów (11/25 z gry, 4/12 za trzy), 13 zbiórek, trzy asysty i dwa przechwyty. 22 oczka (8/23 z gry), trzy zbiórki i cztery bloki Jarena Jacksona Jr’a. Dla Rockets 26 punktów (10/20 z gry, 3/9 za trzy), siedem zbiórek Brooksa oraz 16 oczek (5/12 z gry), sześć zbiórek, osiem asyst, cztery przechwyty i dwa bloki Freda VanVleeta.
PHOENIX SUNS – NEW YORK KNICKS 122:139
- To była noc Jalena Brunsona. Ten pobił rekord swojej kariery i trafił wszystkie dziewięć rzutów za trzy punkty. Obrona Phoenix Suns nie miała żadnej odpowiedzi na lidera New York Knicks. Już w pierwszej kwarcie mecz musiał opuścić Bradley Beal, który doznał kontuzji kostki. Nie wiemy, jak długo potrwa jego kolejna przerwa. Suns przegrali sześć z ostatnich ośmiu meczów, chociaż jeszcze w trzeciej kwarcie prowadzili +10.
- Knicks udało się uciąć dużą część straty i czwartą kwartę ekipy rozpoczynały z wynikiem 99:97 dla Suns. Brunson zdobył w trakcie ostatnich 12 minut 19 punktów i to na jego barkach NYK zbudowali prowadzenie. Seria 13:4 pozwoliła im przejąć kontrolę nad wydarzeniami. Kibice w Phoenix nie nacieszyli się długo tercetem Beal-Booker-Durant. Uraz kostki może oznaczać dla Brada kilka meczów przerwy.
- Brunson był absolutnie zjawiskowy. W całym meczu zanotował 50 punktów (17/23 z gry, 9/9 za trzy), sześć zbiórek, dziewięć asyst oraz pięć przechwytów. Z dobrej strony zaprezentował się także Julius Randle zdobywając 23 punkty (10/16 z gry), osiem zbiórek i sześć asyst. Dla Suns 29 punktów (10/21 z gry, 4/9 za trzy), trzy zbiórki i sześć asyst Kevina Duranta oraz 28 oczek (11/26 z gry), dziewięć asyst Devina Bookera.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET
Wspieraj PROBASKET
