Siedem meczów rozegranych minionej nocy dostarczyło nam sporo emocji. W Cleveland do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka, w której Cavaliers okazali się lepsi od Dallas Mavericks. Wcześniej swój mecz w ramach NBA Mexico Game rozegrali San Antonio Spurs. Ekipa Jeremy’ego Sochana musiała uznać jednak wyższość rywala. Polak spędził w grze 16 minut i zdobył dwa punkty, cztery zbiórki oraz cztery asysty. Wielkie rzeczy działy się z kolei w Phoenix. Suns przegrywali z New Orleans Pelicans już 24 punktami, by ostatecznie pokonać rywala po wielkim występie Devina Bookera.


Los Angeles Clippers – Washington Wizards 102:93

Statystyki

  • Fatalna seria Washington Wizards wciąż trwa. Minionej nocy podopieczni Wesa Unselda Jr’a przegrali swój dziewiąty mecz z rzędu, a zarazem 12 w 13 ostatnich spotkaniach. Zaczęło się jednak nie najgorzej, bo w pierwszej kwarcie to Czarodzieje były stroną przeważającą, głównie za sprawą kiepskiej skuteczności Los Angeles Clippers (20:28). Kawhi Leonard, który tej nocy nie mógł liczyć na wsparcie Paula George’a, spudłował wszystkie cztery rzuty w pierwszej odsłonie.
  • To, czego nie trafił w pierwszej, Kawhi odrobił sobie w drugiej „ćwiartce”, kiedy to zdobył 12 punktów. LAC rzucali za trzy na wyjątkowej skuteczności 54,5%, ale niemal równie skuteczni byli Wizards, których grę napędzali przede wszystkim Kyle Kuzma, Monte Morris czy Will Barton. Gospodarzom nie udało się odrobić strat i na przerwę schodzili z 7-punktowym deficytem (50:57).
  • Druga połowa spotkania w wykonaniu Wizards to już katastrofa. Przyjezdni zaczęli pudłować na potęgę: Corey Kispert 0/3, Monte Morris 0/4, Jordan Goodwin 1/5, Deni Avdija 2/5. W trzeciej i czwartej kwarcie ekipa ze stolicy Stanów Zjednoczonych zdobyła po 18 punktów, co Clippers – pomimo wielu problemów w swojej grze – konsekwentnie wykorzystali. Najpierw zdołali zbliżyć się z wynikiem, a następnie trafienie Amira Coffeya i trójka Luke’a Kennarda wyprowadziły ich na prowadzenie (81:78), którego nie oddali aż do końcowej syreny.
  • Clippers do zwycięstwa poprowadził Kawhi Leonard, który w końcowym rozrachunku otarł się o podwójną zdobycz (31 punktów, 9 zbiórek). Świetny był również wchodzący z ławki Luke Kennard, który dorzucił 20 punktów. Kiepski mecz rozegrał John Wall, który trafił tylko dwa z dziesięciu rzutów z gry i odnotował 9 „oczek”.
  • Goście musieli radzić sobie bez Bradleya Beala, jednak żaden z zawodników nie zdołał w pełni przejąć jego obowiązków. Najwięcej punktów zdobył Kristaps Porzingis, autor 19 „oczek” i siedmiu zbiórek. Kyle Kuzma dołożył 17 punktów, a Will Barton 14. Double-double zdołał wypracować Deni Avdija (11 punktów, 10 zbiórek).
  • Wizards mają za sobą fatalną serię, która z bilansu 11-10 doprowadziła do stanu 11-19, co daje obecnie 12. miejsce w tabeli Konferencji Wschodniej. Kolejnym rywalem Washingtonu będą Los Angeles Lakers, co może okazać się dobrą okazją na przełamanie niechlubnej serii.

San Antonio Spurs – Miami Heat 101:111

Statystyki

  • San Antonio Spurs zmierzyli się z Miami Heat w ramach tegorocznego spotkania z serii NBA Mexico Games. Zanim jednak Jeremy Sochan i spółka wybiegli na parkiet, reprezentant Polski zaprezentował światu nowy kolor swoich włosów, który jak sam przyznaje ma nawiązywać do Meksyku.
  • Spurs zaliczyli solidny początek i po pierwszej kwarcie prowadzili 28:25, jednak nie można tego samego powiedzieć o występie Jeremy’ego. Skrzydłowy powrócił do wyjściowej piątki, jednak spudłował wszystkie trzy próby z gry, choć zebrał przy tym trzy piłki i rozdał jedną asystę. Na parkiet powrócił w drugiej odsłonie, by dołożyć dwie kolejne asysty, a jego zespół przez niemal cały czas utrzymywał się na prowadzeniu (55:52).
    Trzecia kwarta to ponownie regularna wymiana ciosów, dlatego przez pewien czas wydawało się, że o końcowym rezultacie zadecyduje końcówka. Heat wzięli jednak sprawy w swoje ręce. Kolejnymi przechwytami popisał się Victor Oladipo, serię trafień zaprezentowali Jimmy Butler, Tyler Herro oraz Bam Adebayo i choć w ostatnich dwóch minutach całkowicie brakowało im skuteczności, to zdołali dowieźć komfortową przewagę do ostatniej syreny.
  • Jeremy Sochan spędził ostatecznie na parkiecie 16 minut i w tym czasie zdobył dwa punkty, cztery zbiórki oraz cztery asysty, trafiając jeden z pięciu rzutów z gry. Jego wskaźnik +/- pozostawia nieco do życzenia (-17), ale niemal cała wyjściowa piątka Spurs wypadła pod tym względem blado.
  • Pomimo problemów ze skutecznością lepiej wypadł Keldon Johnson, autor 22 punktów. Devin Vassell również nie mógł odnleźć drogi do kosza (1/7 za trzy), ale skompletował 18 „oczek”. O double-double otarł się Tre Jones (9 punktów, 9 asyst).
  • Po stronie zwycięzców aż trzech zawodników przekroczyło barierę 20 „oczek”. Na triumf Heat zapracowali przede wszystkim Jimmy Butler (26 pkt), Bam Adebayo (22 punkty, 13 zbiórek) oraz Tyler Herro (21 punktów, 7 asyst). Ciekawy występ po bronionej stronie parkietu zaliczył Victor Oladipo, który do siedmiu „oczek” dołożył pięć przechwytów i trzy asysty.
  • Po niespodziewanej serii trzech zwycięstw z rzędu Spurs ponownie znaleźli się na przegranym szlaku. Dla podopiecznych Gregga Popovicha to druga porażka z rzędu. Ich kolejnym przeciwnikiem będzie rywal w walce o pierwszy wybór w przyszłorocznym drafcie – Houston Rockets.

Cleveland Cavaliers – Dallas Mavericks 100:99 (po dogrywce)

Statystyki

  • Mecz wyjątkowy pod kilkom względami. Dallas Mavericks musieli radzić sobie bez Luki Doncicia, za to w pierwszej piątce po raz pierwszy pojawił się Kemba Walker. Rozgrywający świetnie wszedł w mecz i po kilku minutach gry miał na swoim koncie dziewięć punktów. Duet Darius GarlandDonovan Mitchell stał jednak na straży, choć przez długi czas to jednak Cleveland Cavaliers musieli gonić wynik (27:29).
  • Walker nie zwalniał tempa i to przede wszystkim dzięki niemu Mavs cały czas liczyli się w tym spotkaniu. Wsparcie stanowił też Christian Wood, który doczekał się swojego drugiego występu w wyjściowej piątce w tym sezonie. Pomimo nieskuteczności Cavs zza łuku wynik stale oscylował w granicach remisu (47:49).
  • Problemy Mavs wynikały z kiepskiej gry rezerwowych, wobec czego przez zdecydowaną większość czasu na parkiecie przebywali gracze wyjściowej piątki. Manewr ten pozwolił na utrzymywanie przewagi (67:75), ale w ostatniej odsłonie Cavs zniwelowali straty i wrócili do gry.
  • Kluczowym momentem spotkania była świetna interwencja Reggie’ego Bullocka w defensywie, który zablokował próbę rywala (początkowo odgwizdaną jako goaltending), po czym jedno trafienie z linii zaliczył najpierw Christian Wood, a potem Kemba Walker (95:94). Po drugiej stronie parkietu raz z linii trafił również Jarrett Allen, który następnie dał się minąć Walkerowi. Rozgrywający doprowadził do remisu na 3,5 sekundy przed końcem. Szansę na zwycięski rzut miał jeszcze Mitchell, ale sędzia dopatrzył się u niego ofensywnego przewinienia.
  • Dogrywka nie obfitowała w ofensywne popisy, obie ekipy zdobyły łącznie bowiem tylko siedem punktów. Kluczowe okazało się zatem trafienie Jarreta Allena na 2 minuty przed końcem, które dało jego ekipie prowadzenie. Obie strony miały jeszcze kilka szans, których ostatecznie nie wykorzystały. Rzuty na zwycięstwo w ostatnich 13 sekundach spudłowali Walker i Wood.
  • Donovan Mitchell (25 pkt) i Darius Garland (18 punktów, 12 asyst, 4 przechwyty) zaliczyli fatalną noc pod względem skuteczności zza łuku (kolejno 1/9 i 1/6 za trzy). Kluczowe trafienia dołożył też Evan Mobley, autor 17 „oczek” i ośmiu zbiórek.
  • Po stronie Mavericks prym wiedli przede wszystkim Kemba Walker (32 punkty, 7 asyst, 5 zbiórek) oraz Christian Wood (26 punktów, 14 zbiórek). Reszta zespołu nie stanęła na wysokości zadania. Warto wspomnieć, że każdy z zawodników wyjściowej piątki Dallas pędził na parkiecie co najmniej 40 minut (najwięcej Bullock – 46).

Houston Rockets – Portland Trail Blazers 95:107

Statystyki

  • Od pierwszych minut brylował Anfernee Simons, który przy problemach ze skutecznością Damiana Lillarda wziął na siebie ciężar zdobywania punktów i przed przerwą skompletował ich 20. To przede wszystkim dzięki niemu Portland Trail Blazers przez większość czasu cieszyli się z prowadzenia, choć w drugiej kwarcie wyższy bieg wrzucili gracze Houston Rockets, którzy nie pozwolili rywalom na ucieczkę (51:57).
  • Trzecia kwarta zdecydowanie należała już do Blazers. Rakiety nie były w stanie znaleźć odpowiedzi na ataki wspomnianej dwójki, która otrzymywała również wsparcie po obu stronach parkietu od Jusufa Nurkicia czy Josha Harta. Portland rehabilituje się za porażkę z Mavericks, odnosząc szóste zwycięstwo w ośmiu ostatnich występch.
  • W końcowym rozrachunku Anfernee Simons zdobył 32 punkty. Po początkowych problem ze skutecznością „odpalił” też Damian Lillard, autor double-double w postaci 25 punktów i 10 asyst. Podwójną zdobyczą popisał się też Josh Hart, który skompletował 12 „oczek” i 13 zbiórek.
  • Po stronie Rakiet najwięcej punktów zdobył Jalen Green – 15. Po 13 „oczek” zaaplikowali rywalom Kevin Porter Jr., Kenyon Martin Jr., oraz Tari Eason. Bilans Houston to obecnie 9-20, czyli najgorszy (na równi z San Antonio Spurs) w Konferencji Zachodniej.

Milwaukee Bucks – Utah Jazz 123:97

Statystyki

  • W swoim ostatnim występie zawodnicy Milwaukee Bucks zaliczyli ogromną wtopę i przegrali z Memphis Grizzlies różnicą ponad 40 punktów. Starcie z Utah Jazz było zatem pierwszą okazją, by zmazać plamę po tamtym występie, choć w składzie Kozłów zabrakło Giannisa Antetokounmpo i Khrisa Middletona.
  • Świetny początek zaliczył Bobby Portis, który w pierwszej kwarcie zdobył 15 punktów i 4 zbiórki i to głównie dzięki niemu – pomimo odpowiedzi ze strony Kelly’ego Olynyka czy Jordana Clarksona – Bucks utrzymywali prowadzenie (27:22). W drugiej odsłonie skrzydłowy otrzymał wsparcie od m.in. Jrue Holidaya, dzięki czemu przewaga gospodarzy zaczęła się pogłębiać (56:47).
  • Po powrocie na parkiet solidne występy kontynuowali Holiday oraz Brook Lopez. Jazzmani poprawili nieco swoją skuteczność względem pierwszej połowy, ale cały czas musieli „oglądać plecy” rywala i próbować odrabiać straty, a do tego zostali całkowicie zdominowani na deskach (54-29 w zbiórkach dla Kozłów). Tempa nie zwalniał Malik Beasley, który dał kilka impulsów z ławki, ale seria 8:0 Bucks na początek czwartej kwarty (100:83) w dużej mierze przesądziła o losach spotkania.
  • Świetny mecz rozegrał Bobby Portis, autor double-double w postaci 22 punktów i 14 zbiórek. Jrue Holiday dorzucił 21 „oczek”, a wchodzący z ławki rezerwowych Marjon Beauchamp skompletował 18 punktów.
  • Po stronie Jazz trudno doszukać się większych pozytywów. Żaden z zawodników nie osiągnął granicy 20 punktów. Najwięcej zdobyli Lauri Markkanen oraz Malik Beasley (po 18). Nickeil Alexander-Walker dołożył 14, a Jordan Clarkson 13.

Oklahoma City Thunder – Memphis Grizzlies 115:109

Statystyki

  • Po przekonującym zwycięstwie z Milwaukee Bucks tym razem Memphis Grizzlies musieli się sporo namęczyć, żeby wywalczyć zwycięstwo z dużo niżej notowanym rywalem. Oklahoma City Thunder mieli na początku sporo problemów ze skutecznością, ale Niedźwiadki nie były w stanie tego wykorzystać. Świetnie pod nieobecność Shaia Gilgeous-Alexandra spisywał się Luguentz Dort i to głównie dzięki niemu gospodarze utrzymywali się na prowadzeniu (25:21).
  • Grzmoty rozpoczęły drugą odsłonę od serii 10:3. Sytuacja Grizzlies pogarszała się z minuty na minutę, podczas gdy ich skuteczność oscylowała w granicach kiepskich 25% (jedynie 3/19 zza łuku do przerwy). Przyjezdnym brakowało pomysłu na rozmontowanie defensywy Thunder, którzy mogli cieszyć się 21-punktową zaliczką przed drugą połową (64:43).
  • Zanim zawodnicy obu ekip udali się na przerwę, na parkiecie doszło do kuriozalnej sytuacji. Ja Morant wdał się w bardzo krótką dyskusję z – jak wskazywał sam rozgrywający i jego zespół – jednym z kibiców. Stojący obok sędzia zdecydował się wyrzucić go z gry (dwa przewinienia techniczne), co wprawiło w osłupienie nawet komentatorów spotkania. Nagranie z całym zajściem dostępne jest poniżej.
  • Pomimo nieobecności Moranta Grizzlies zdołali zmniejszyć stratę w trzeciej odsłonie. Przez moment wydawało się, że przyjezdni mogą pokusić się o powrót, ale Thunder byli tej nocy zbyt mocni i zdołali dowieźć prowadzenie do końca.
  • Luguentz Dort wcielił się w rolę lidera Thunder i zdobył ostatecznie 24 punkty i siedem zbiórek. Nieco mniej, bo 23 „oczka” dołożył Isaiah Joe. Świetny wpływ na grę z ławki rezerwowych mieli Aaron Wiggins (14 punktów, 7 zbiórek), Tre Mann (11 pkt) oraz Kenrich Williams (11 pkt).
  • Po stronie Memphis świetny występ zaliczył Dillon Brooks, autor 32 punktów. Brakowało mu jednak wsparcia ze strony aprtnerów. Jaren Jackson Jr. dołożył 16 punktów i osiem zbiórek, z kolei Tyus Jones zdobył 15 „oczek”. Przed wyrzuceniem z gry Ja Morant skompletował tylko sześć punktów i pięć zbiórek.

Phoenix Suns – New Orleans Pelicans 118:114

Statystyki

  • Phoenix Suns zaczęli dobrze i po kilku minutach gry prowadzili 18:11 za sprawą trafień Devina Bookera, Chrisa Paula i Mikala Bridgesa. Wówczas inicjatywę przejęli gracze New Orleans Pelicans i rolę diametralnie się odwróciły.
  • Przyjezdni dominowali niemal w każdym aspekcie gry, począwszy od skuteczności, poprzez dzielenie się piłką, do walki na tablicach. Fantastycznie prezentował się CJ McCollum, który do przerwy miał na swoim koncie 24 punkty, a jego zespół cieszył się komfortowym prowadzeniem (46:63).
  • Wydawało się, że Pelicans mają wszystko pod kontrolą. W pewnym momencie trzeciej kwarty podopieczni Willie’ego Greena prowadzili już różnicą 24 „oczek” (59:83). Wtedy jednak sprawy w swoje ręce wzięli Chris Paul i przede wszystkim Devin Booker, który zdobył 25 punktów z rzędu dla Słońc i niemal w pojedynkę zniwelował wszelkie straty (97:98). Gospodarze objęli prowadzenie i przez chwilę wynik oscylował w granicach remisu.
  • Trafienie za trzy Chrisa Paula na minutę przed końcem dało Suns pięciopunktowe prowadzenie, a do zwycięstwa przybliżyły ich następnie dwa celne rzuty osobiste Josha Okogie. Losy spotkania próbował odwrócić jeszcze Zion Williamson, ale po jednym trafieniu linii Bookera i Paula wystarczyło, by to Phoenix cieszyli się ostatecznie z wygranej.
  • Niesamowite zawody rozegrał Devin Booker, który zdobył ostatecznie 58 punktów, pięć asyst i sześć zbiórek (21/35 z gry, 6/12 za trzy). Wspierali go przede wszystkim Chris Paul (18 punktów, 8 asyst), Mikal Bridges (15 pkt) oraz zastępujący Deandre Aytona w wyjściowej piątce Bismack Biyombo (11 punktów, 6 zbiórek).
  • Po stronie Pelicans prym wiedli głównie Zion Williamson (30 punktów, 9 asyst) orz CJ McCollum (27 punktów, 8 asyst). Na dobrej skuteczności trafiali dodatkowo Jonas Valanciunas (12 punktów, 8 zbiórek; 6/9 z gry) oraz Herbert Jones (8 punktów; 3/4 z gry, 2/3 za trzy).
  • Było to już czwarte spotkanie obu ekip w tym sezonie. Bezpośrednia rywalizacja kończy się wynikiem 2-2.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments