Dziś jedynie trzema meczami uraczyła nas najlepsza liga świata. Utah Jazz pokonali bez większych problemów Philadephię 76ers, a Los Angeles Lakers, mimo jubileuszowego triple-double LeBrona Jamesa nie dali rady Memphis Grizzlies. Działo się także w San Antonio, gdzie Spurs pokonali Denver Nuggets.
Philadelphia 76ers – Utah Jazz 96:118
- Po na papierze najlepiej zapowiadającym się spotkaniu nocy mogliśmy spodziewać się zdecydowanie więcej. Wyrównana rywalizacja toczyła się jedynie do końcówki drugiej kwarty, kiedy to Jazz rozpoczęli budowanie przewagi, która w pewnym momencie wynosiła nawet 23 punkty. Kiepski dzień rzutowy mieli dziś 76ers, którzy na 33 oddane rzuty zza łuku trafili jedynie 6, co dało im mizerne 18%. Jazz nie pozostawili rywalom złudzeń także na tablicach, wygrywając zbiórkę 52-34.
- W szeregach ekipy z Utah aż 8 zawodników z dwucyfrową zdobyczą. Liderami okazali się Donovan Mitchell, który uzbierał na swoim koncie 22 punkty i 6 asyst oraz Rudy Gobert z 17 „oczkami” i 21 zbiórkami. Co ciekawe, żaden z graczy z Salt Lake City nie spędził dziś na boisku więcej niż 30 minut. – Gdy miewasz wzloty i upadki, czasami po prostu decydujesz się niebyć zmęczonym. Gra we właściwy sposób sprawia, że jest to łatwiejsze – przyznał trener Quin Snyder.
- Honoru Sixers próbowali bronić Joel Embiid i Seth Curry, którzy zgromadzili odpowiednio po 19 i 18 punktów. Kameruńczyk dorzucił do tego 9 zbiórek. Zawiedli zwłaszcza Danny Green (0 punktów, 0-5 z gry) i wchodzący z ławki Andre Drummond (0 „oczek” 3 zbiórki), który dał się zamieść pod dywan Hassanowi Whiteside’owi. – Kiedy grasz przeciwko takiemu zespołowi, naprawdę nie masz miejsca na błędy – przyznał Embiid.
Memphis Grizzlies – Los Angeles Lakers 108:95
- Z pewnością nie tak wyobrażali sobie to spotkanie goście. Lakers przegrali głównie z powodu ilości strat, jaką popełnili. 22 „zgubione” piłki pozwoliły Grizzlies na aż 18 obiorów, z czego 9 w drugiej kwarcie, czym ustanowili rekord klubu. – Nasza aktywność w defensywie była fantastyczna – powiedział trener Taylor Jenkins. – Lakers wyszli i narzucili swoją grę w pierwszej kwarcie, ale to my robiliśmy „zwycięskie zagrania” przez cały czas – dodał.
- Zarówno LeBron James, jak i Anthony Davis mieli przed tym spotkaniem status „day to day”. Ostatecznie obaj panowie pojawili się na parkiecie i byli liderami swojej drużyny, zdobywając odpowiednio 20 i 22 punkty. LBJ zakończył mecz z triple-double, dokładając do tego 11 asyst i 10 zbiórek. Była to dla niego już 100. potrójna zdobycz w karierze. Gwiazdorzy nie otrzymali jednak wystarczającego wsparcia od kolegów z drużyny. Kiepsko zagrał dziś miedzy innymi Russell Westbrook, który do 9 punktów, 7 asyst i 6 zbiórek dołożył aż 6 strat.
- Grizzlies grających nadal bez objętego protokołem zdrowotnym Ja Moranta ciągnął Jaren Jackson Jr. Silny skrzydłowy gospodarzy zdobył tej nocy 25 punktów, zanotował 5 zbiórek i 3 odbiory. Największe wsparcie otrzymał od Desmonda Bane’a, który uzbierał 23 „oczka”. – Jedno o czym widzieliśmy przed spotkaniem, to to, że będziemy walczyć, bez względu na wszystko. W szatni powiedziałem wszystkim, żeby się dobrze bawili. Po prostu roili to co potrafią i bawili się grą – przyznał Bane.
San Antonio Spurs – Denver Nuggets 123:111
- Nuggets mieli w tym spotkaniu wszystko w swoich rękach. Mimo że ani razu nie wyszli na prowadzenie, przez większość meczu utrzymywali jednocyfrowy kontakt z przeciwnikiem. Ponadto przez ostanie 2:24 decydującej kwarty nie pozwolili gospodarzom na zdobycie ani jednego punktu. Sami jednak nie wykorzystywali nadarzających się okazji i odnieśli 13 porażkę w sezonie w 25 meczach.
- –To była dobra, konkurencyjna noc – powiedział trener Gregg Popovich. – Wielu chłopaków zagrało skutecznie. Mieliśmy jeden krótki okres, w którym byliśmy trochę niechlujni. Trzy lub cztery przewinienia, pięć lub sześć posiadań, przez krótki okres czasu, ale obrona trzymała się i to pozwoliło nam kontynuować dobrą grę – przyznał. Liderem w szeregach Spurs był dziś autor 23 punktów, 4 asyst i 6 zbiórek – Derrick White. Swoje zrobili także Dejounte Murray (20 „oczek”) oraz wchodzący z ławki Lonnie Walker IV (21 punktów).
- –Deptaliśmy im po piętach – powiedział Michael Malone. – Człowieku, to najgorsze uczucie na świecie. Zanotowaliśmy kilka runów, aby spróbować wrócić do gry, ale po prostu nie byliśmy w stanie ich dojść. Zdecydowanie na parkiecie wyróżniał się tej nocy Aaron Gordon, który zgromadził na swoim koncie 25 punktów. Główne skrzypce grał jednak jak zwykle Nikola Jokić, kończąc spotkanie z triple-double. Jego 22 punkty, 13 zbiórek i 10 asyst przez długi czas utrzymywały Nuggets w grze, jednakże w decydującym momencie zabrakło ekipie z Denver paliwa w baku.
Nie widzieliście jeszcze najnowszego podcastu PROBASKET LIVE? Tu możecie nadrobić zaległości!