Duet James Harden – Clint Capela poprowadził Houston Rockets do dziesiątego kolejnego zwycięstwa. Pozbawieni Kyrie Irvinga, Boston Celtics ulegli na wyjeździe Chicago Bulls. Dla Byków to trzecia wygrana z rzędu. Ponownie zawiedli koszykarze Oklahomy City Thunder, którzy we własnej hali nie dali rady Szerszeniom z Charlotte. Borykający się z problemami Memphis Grizzlies nie mieli wiele do powiedzenia w starciu z Miami Heat. W ostatnich dwóch meczach minionej nocy obyło się bez niespodzianek – Golden State Warriors, pomimo absencji Stepha Curry’ego i Draymonda Greena, pokonali Portland Trail Blazers, a Los Angeles Clippers okazali się lepsi od Toronto Raptors.
HOUSTON ROCKETS – NEW ORLEANS PELICANS 130:123
– Po tym jak w ostatnim meczu rzucił 28 oczek, dziś James Harden skończył z 26 punktami. Wyrównał on jednak swój najlepszy wynik w karierze pod względem asyst, rozdając ich aż 17. Głównym adresatem jego podań był Clint Capela, który trafiając 28 punktów, ustanowił swój rekord osobisty rekord.
– Pelicans wchodzili w ostatnią kwartę z siedmiopunktowym zapasem i niespodzianka wisiała w powietrzu. Wtedy właśnie sprawy w swoje ręce wziął Harden, trafiając kluczowe rzuty oraz aż czterokrotnie zabierając piłkę swoim rywalom. Rzucił on 12 kolejnych punktów swojej ekipy, niszcząc jakiekolwiek nadzieje Pels na końcowy triumf.
– Goście grali bez Anthony’ego Davisa, którego z gry wyeliminował uraz pachwiny. Podczas jego nieobecności najlepiej spisali się Jrue Holiday oraz E’Twaun Moore – obaj rzucili po 36 punktów. Dla Moora jest to najlepszy wynik w karierze, a jego sześć trójek pomogło Pelikanom w ustanowieniu rekordu trafień zza łuku w jednym spotkaniu – 18.
https://www.youtube.com/watch?v=4rMJLQOeSC8
OKLAHOMA CITY THUNDER – CHARLOTTE HORNETS 103:116
– Dwight Howard rzucił 23 punkty oraz miał siedem zbiórek, a jego Hornets wygrali pierwszy wyjazdowy mecz od 30 października i pojedynku z Memphis Grizzlies. Swoje trzy grosze, a konkretnie 19 oczek i dziewięć asyst dołożył Kemba Walker. Hornets przegrali serię siedmiu kolejnych porażek.
– Hornets trafili na 53% skuteczności z gry, wliczając w to 13/25 prób zza łuku. – Graliśmy bardzo dobrze jako zespół, sprawnie operowaliśmy piłką, świetnie reagowaliśmy w defensywie. Kiedy potrzebowaliśmy skutecznej akcji, tak się działo – komplementował swój zespół, tymczasowy trener ekipy z Północnej Karoliny, Stephen Silas.
– Russel Westbrook miał 30 punktów i siedem asyst, a wracający po kontuzji Paul George dołożył od siebie 20 oczek. Kolejny słabszy mecz rozegrał Carmelo Anthony, który skończył zawody z 11 oczkami. Gdy Melo był na parkiecie, Thunder byli od swoich rywali o 21 punktów gorsi.
– Popełnialiśmy głupie błędy. Daliśmy im rzucać za trzy i to wykorzystywali. Straciliśmy 40 punktów w jednej kwarcie, to nie może mieć miejsca – podsumował Westbrook.
GOLDEN STATE WARRIORS – PORTLAND TRAIL BLAZERS 111:104
– Pod nieobecność Stehpena Curry’ego oraz Draymonda Greena, cała odpowiedzialność za wynik spadła na barki Kevina Duranta, który poradził sobie z nią bez większych zarzutów. Skrzydłowy rzucił 28 punktów, zebrał dziewięć piłek, miał pięć asyst oraz trzy bloki. Jest to siódme z rzędu zwycięstwo Warriors.
– Damian Lillard pobił swój rekord sezonu, ale jego 39 punktów na niewiele się zdały. W sukurs próbował mu iść C.J. McCollum, dodając od siebie 21 oczek. Blazers zagrali bez swojego centra i brak Jusufa Nurkicia był zdecydowanie odczuwalny.
– Aż sześciu Wojowników rzuciło dwucyfrowy wynik punktowy. Oprócz wspomnianego już Duranta, 24 oczka zdobył Klay Thompson, 11 Jordan Bell i Omri Casspi oraz dwójka rezerwowych – David West 10, a Nick Young 12.
LOS ANGELES CLIPPERS – TORONTO RAPTORS 96:91
– Kluczem do sukcesu Clippers okazała się bardzo dobra postawa rezerwowych, którzy okazali się lepsi od swoich odpowiedników z Kanady o 33 punkty (50-17). Koszykarze z Los Angeles objęli prowadzenie na trzy i pól minuty przed końcem i już go nie oddali, skończyli jednocześnie serię sześciu zwycięstw z rzędu ekipy z Toronto.
– Niezły powrót do składu Clips, po 22 spotkaniach, zaliczył Milos Teodosić. Serb rzucił 12 punktów i miał siedem zbiórek. Trafił on również trójkę w kluczowym momencie, dając swojej ekipie czteropunktowe prowadzenie (91-87). Oprócz rozgrywajacego, na wyróżnienie zasługują DeAndre Jordan oraz Montrezl Harrell.
– Raptors prowadzili na początku ostatniej odsłony 81-74 i wydawało się, że dowiozą oni ten wynik do końca. Dobry występ w barwach Dinozaurów zaliczył Jonas Valanciunas, kończąc starcie z 23 punktami i 15 zbiórkami.
https://www.youtube.com/watch?v=Hq_QlSCKTKI
MEMPHIS GRIZZLIES – MIAMI HEAT 82:107
– Heat trafili 56% swoich prób i aż siedmiu ich zawodników zakończyło mecz z dwucyfrową zdobyczą punktową. Goran Dragić miał 19, Josh Richardson 17, a rezerwowi Tyler Johnson i Bam Adebayo po 14 punktów. O wyniku przesądziła świetnie zagrana druga połowa przez podopiecznych Erica Spoelstry.
– W przeszłości mieliśmy problemy z trzecimi kwartami, teraz zaczynamy znajdować na to odpowiednie rozwiązania. Jeśli będziemy kontynuować taką grę, wygramy sporo meczów – stwierdził Dragić.
– Dla Grizzlies byłą to 15 porażka w ostatnich 16 starciach. – Musimy coś wymyślić. Dawniej, gdy nie wchodziły nam rzuty, potrafiliśmy wygrywać obroną. Teraz jest inaczej – powiedział Marc Gasol, którzy skończył mecz z 19 punktami i sześcioma zbiórkami. – Nie daliśmy z siebie zbyt wiele. Kibice zasłużyli na coś zdecydowanie lepszego – ganił swój zespół J.B. Bickerstaff.
https://www.youtube.com/watch?v=nCV1xe2v7q8
CHICAGO BULLS – BOSTON CELTICS 108:85
[social title=”Obserwuj autora” subtitle=”” link=”https://twitter.com/DominikKoldziej” icon=”fa-twitter”]
[social title=”Obserwuj PROBASKET” subtitle=”” link=”https://twitter.com/probasketpl” icon=”fa-twitter”]