Kyle Kuzma rzucił 24 punkty, ale jego Washington Wizards przegrali we własnej hali z Toronto Raptors. W drugim meczu minionej nocy Los Angeles Lakers, z Russellem Westbrookiem, LeBronem Jamesem i Anthonym Davisem w składzie, przegrali z Golden State Warriors.
Washington Wizards – Toronto Raptors 108:113
- Wizards wciąż czekają na swoją pierwszą wygraną w tegorocznym preseason. Przed rozpoczęciem sezonu regularnego zagrają już jednak tylko jedno spotkanie. Dzisiaj wygraną Raptors zapewnili sobie dzięki znakomitej czwartej kwarcie, w której okazali się lepsi od rywali o 13 punktów. Taka postawa nie może napawać optymizmem kibiców w stolicy, szczególnie gdy wziąć pod uwagę, że Raptors grali dzień wcześniej, a Wizards mieli kilka dni wolnego.
- Wizards prowadzili w pierwszej połowie już różnicą 13 punktów, ale ostatecznie do przerwy na tablicy z wynikami widniał remis. Daniel Gafford osiem z 14 punktów zdobył w pierwszej połowie. Bradley Beal w pierwszych dwóch kwartach zanotował zaledwie cztery punkty, a ostatecznie skończył mecz z 11 oczkami, trafiając 1 z 11 rzutów z gry.
- Goran Dragic i Scottie Barnes trzymali wynik dla Raptors, gdy ich przeciwnicy byli blisko, aby wywalczyć sobie bezpieczną przewagę. W drugiej połowie stery w Waszyngtonie przejął Kyle Kuzma, ostatecznie kończąc zawody z 24 punktami na koncie. Jeszcze na początku czwartej kwarty Wizards prowadzili ośmioma punktami, ale w ostatniej części meczu Sam Dekker (18 PKT) i Malachi Flynn (22 PKT) sprawili, że Raptors byli w stanie odrobić straty i wygrać mecz.
Los Angeles Lakers – Golden State Warriors 99:111
- Kibice w Staples Center mogli pierwszy raz zobaczyć razem w akcji Russella Westbrooka, Anthony’ego Davisa i LeBrona Jamesa. Nie był to jednak debiut do zapamiętania, a Lakers wciąż czekają na swoją pierwszą wygraną w tegorocznym preseason. Rzucanie rozpoczął Carmelo Anthony, który był faulowany przy próbie rzutu za trzy. Warriors szybko odpowiedzieli i wyszli na prowadzenie.
- Lakers byli w stanie odpowiedzieć po celnych probach LBJ-a i Davisa. AD wszedł na swoje normalne obroty jeszcze w pierwszej kwarcie i wyglądało to naprawdę solidnie. Wysoki LAL dominował zarówno po atakowanej, jak i bronionej stronie parkietu, nie pozwalając Warriors na zbyt wiele. Lakers dość wyraźnie prowadzili po pierwszych 12 minutach. Jednak sytuacja zmieniła się diametralnie już w drugiej kwarcie. Warriors zaliczyli serię punktową 18:4 i do przerwy tracili już tylko dwa oczka.
- Jeziorowcy ponownie dobrze zaczęli grę w trzeciej kwarcie. LeBron trafiał rzuty, a także znalazł Kenta Bazemore’a i Lakers znów prowadzili dwucyfrową różnicą punktów. Warriors nie powiedzieli jednak ostatniego słowa. 10 punktów z rzędu rzucił Jordan Poole i w Staples Center znów było gorąco. Przed ostatnią kwartą na prowadzenie wyszli Warriors. Końcowe fragmenty spotkania rozegrała ławka rezerwowych Lakers, która nie była w stanie przeciwstawić się rozpędzonym Warriors.
- Warriors zagrali dzisiaj m.in. bez Stepha Curryego, Draymonda Greena, Jonathana Kumingi i Jamesa Wisemana.