Poprzednia noc z NBA najlepsze zostawiła nam na koniec. Los Angeles Lakers i Boston Celtics toczyli zacięty bój, który przeciągnął się na dogrywkę. Ostatecznie gracze Joe Mazzulli byli w stanie przerwać ostatnią gorszą serię. Wcześniej Joel Embiid poprowadził Sixers do wygranej z Kings, a Warriors musieli uznać wyższość Bucks przegrywając swój dwunasty mecz na wyjeździe w tym sezonie. Na ławkę trenerską Rockets wrócił trener Stephen Silas i jego zespół pokonał mających olbrzymie problemy Suns. Na siedmiu zatrzymała się seria zwycięstw Pelicans i Ziona Williamsona.
PHILADELPHIA 76ERS – SACRAMENTO KINGS 123:103
– Philadelphia 76ers zdobyła 80 punktów w pierwszej połowie spotkania i Sacramento Kings w drugiej połowie nie byli w stanie nic na przewagę gospodarzy poradzić. To trzecia wygrana z rzędu Szóstek.
– Joel Embiid zanotował 31 punktów (10/16 z gry, 11/13 z linii rzutów wolnych), siedem zbiórek, dwie asysty, przechwyt i blok. 21 oczek (7/13 z gry i 4/7 za trzy), 15 asyst, siedem zbiórek i pięć przechwytów Jamesa Hardena.
MILWAUKEE BUCKS – GOLDEN STATE WARRIORS 128:111
– W jednym z najciekawiej zapowiadających się meczów poprzedniej nocy oglądaliśmy blow-out. Golden State Warriors zabrakło energii, by poradzić sobie z jedną z najmocniejszych ekip Wschodniej Konferencji i ostatecznie Stephen Curry i spółka musieli uznać wyższość Giannisa Antetokounmpo. Grek prowadzi Bucks do kolejnej walki o mistrzostwo NBA. Takie zwycięstwo dobrze wpłyną na morale Milwaukee Bucks.
– Warriors są już 2-12 w meczach wyjazdowych. W całym meczu Bucks trafiali na 54% skuteczności z gry i wyraźnie chcieli się odkuć za porażkę w starciu z Houston Rockets. Otworzyli mecz runem 16:6 i do przerwy prowadzili 64:52. W trzeciej kwarcie Khris Middleton trafił trójkę, która dała jego drużynie 21-punktową przewagę. Na tym etapie było już w miarę jasne, że GSW się nie podniosą.
– Giannis Antetokounmpo skończył mecz z dorobkiem 30 punktów (9/26 z gry i 11/17 z linii rzutów wolnych), 12 zbiórek oraz pięciu asyst. Z ławki 25 oczek (11/15 z gry), 11 zbiórek i blok Bobby’ego Portisa i kolejne 20 punktów (6/13 z gry i 3/7 za trzy), cztery zbiórki i 3 asysty Middletona. Dla Warriors 20 punktów (6/17 z gry i 3/10 za trzy), sześć zbiórek Stephena Curry’ego i 19 oczek (6/10 z gry i 3/5 za trzy), trzy asysty Jonathana Kumingi.
HOUSTON ROCKETS – PHOENIX SUNS 111:97
– Na żadnym etapie tego meczu Houston Rockets nie musieli rywala gonić. Na ławkę trenerską swojego zespołu wrócił już Stephen Silas – syn Paula Silasa, niedawno zmarłego byłego zawodnika i trenera NBA. Drużynie bardzo zależało, by ten mecz zadedykować swojemu trenerowi. Ostatecznie zagrali dobre zawody i przyczynili się do piątej porażki z rzędu Phoenix Suns, którzy zaczynają spadać w tabeli Zachodniej Konferencji.
– Rockets objęli prowadzenie w pierwszej kwarcie meczu i na żadnym jego etapie nie musieli Suns gonić. W pewnym momencie prowadzenie gospodarzy urosło już do 23 punktów. – Cieszę się, że znów zobaczyłem chłopaków. Chciałem, żeby ten mecz jak najszybciej się skończył, bo teraz czuję, że zaczynam wracać do normalności – mówił po wszystkim trener Silas.
– Suns grali bez kontuzjowanego Devina Bookera (ścięgno udowe). W połowie meczu stracili DeAndre Aytona (lewa kostka) i Camerona Payne’a (prawa kostka). Sytuacja jest więc trudna. 18 punktów (4/24 z gry i 2/10 za trzy), trzy zbiórki, trzy asysty i dwa przechwyty Mikala Bridgesa oraz 16 oczek (5/17 z gry i 2/10 za trzy), sześć zbiórek, 7 asyst i dwa przechwyty Chrisa Paula. Dla Rockets 26 punktów (7/17 z gry i 11/12 z linii rzutów wolnych), siedem zbiórek i 4 asysty Jalena Greena. Poza tym 18 oczek (6/16 z gry i 2/8 za trzy), pięć zbiórek, cztery asysty i dwa przechwyty Kevina Portera Jr’a.
UTAH JAZZ – NEW ORLEANS PELICANS 121:100
– New Orleans Pelicans zatrzymali serię zwycięstw na siedmiu meczach. Poprzedniej nocy udało się ich zatrzymać Utah Jazz, dla których do gry po trzymeczowej absencji wrócił Lauri Markkanen.
– Jazz zdobyli ostatnich osiem punktów trzeciej kwarty i wyszli na prowadzenie 91:71, którego nie oddali do końca spotkania. Na pewnym etapie prowadzili różnicą 27 oczek.
– 26 punktów (10/16 z gry), dziewięć zbiórek, pięć asyst i dwa przechwyty Ziona Williamsona, a po stronie Jazz 21 oczek (8/19 z gry i 5/12 za trzy), 2 zbiórki i cztery asysty Malika Beasleya.
LOS ANGELES LAKERS – BOSTON CELTICS 118:122 OT
– Ekipy z Bostonu i Los Angeles jako jedyne poprzedniej nocy zapewniły kibicom interesującą końcówkę spotkania. Dla Boston Celtics była to szansa na odkucie się po dwóch porażkach z rzędu, z kolei dla Los Angeles Lakers szansa na drugie zwycięstwo po serii trzech porażek. W trzeciej kwarcie wiele wskazywało na to, że nie będzie w tym starciu wielu emocji, bo Celtics wyszli na 20-punktowe prowadzenie.
– Jednak w końcówce tej kwarty zawodnicy trener Darvina Hama przypuścili run 22:0, który przeciągnął się na czwartą kwartę. Na 4:25 przed końcem ostatnich 12 minut po rzutach LeBrona Jamesa prowadzenie Lakers urosło do 13 oczek. C’s wrócili jednak do gry i rzut Jaysona Tatuma dał im remis 110:110, z którym ekipy rozpoczęły dogrywkę. Wcześniej LBJ nie wykorzystał szansy pudłując rzut na zwycięstwo. Dogrywkę Celtics wygrali 12:8. Na dwie minuty przed końcem Tatum dał swojej ekipie pięciopunktowe prowadzenie (119:114), którego już goście nie oddali.
– Tatum skończył noc z dorobkiem 44 punktów (15/29 z gry, 5/10 za trzy i 9/10 z linii rzutów wolnych), dziewięciu zbiórek oraz sześciu asyst. Kolejne 25 oczek (10/21 z gry, 3/7 za trzy), 15 zbiórek, pięć asyst i trzy przechwyty Jaylena Browna. Po stronie Lakers 37 punktów (13/24 z gry i 11/15 z linii rzutów wolnych), 12 zbiórek i trzy asysty Anthony’ego Davisa oraz 33 oczka (14/25 z gry i 3/11 za trzy), dziewięć zbiórek oraz dziewięć asyst LeBrona Jamesa. Z ławki 20 punktów (7/19 z gry), 14 zbiórek i pięć asyst Russella Westbrooka.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET