Klay Thompson długo na ten mecz czekał. Nie potrafił zbudować swojej formy od razu po powrocie, ale pozostaje cierpliwy i poprzedniej nocy poprowadził Warriors do wygranej z mistrzami NBA. Nowy rekord dla gracza z ławki Jazz ustanowił Jordan Clarkson, którego występ zapewnił ekipie z Utah przewagę w starciu z Kings. Do gry wrócił Alex Caruso i pomógł pokonać Cavs. Natomiast Heat pozbawieni wsparcia Jimmy’ego Butlera musieli uznać wyższość nacierających Wolves.
MIAMI HEAT – MINNESOTA TIMBERWOLVES 104:113
- Minnesota Timberwolves nie przestaje nacierać. Poprzedniej nocy zespół Chrisa Fincha wygrał siódmy mecz z ostatnich ośmiu pokonując lidera wschodniej konferencji. T-Wolves złapali naprawdę dobrą formę i wszystko wskazuje na to, że nie odpuszczą walki o miejsce zapewniające bezpośredni awans do fazy play-off.
- Miami Heat wygrali drugą kwartę 42:25 i na przerwę schodzili z 12-punktowym prowadzeniem. W drugiej połowie bardzo dobrze zaczęła funkcjonować defensywa Wolves i w trzeciej kwarcie goście zatrzymali rywala na 19 punktach, a w kolejnej na 18, co pozwoliło im zbudować przewagę. Na 3:53 przed końcem Karl-Anthony Towns trafił punkty, które dały jego drużynie prowadzenie 102:100.
- Na to gracze Erika Spoelstry nie mieli już żadnej odpowiedzi. W rotacji Heat zabrakło Jimmy’ego Butlera (uraz palca). 19 punktów, 12 zbiórek, 4 asysty i 3 przechwyty zanotował Bam Adebayo. Z ławki 30 punktów (8/19 FG, 6/10 3PT) Tylera Herro. Aż ośmiu graczy Wolves miało dwucyfrowe wyniki. 15 oczek, 10 zbiórek Townsa i 15 oczek, 8 zbiórek, 5 asyst i 3 przechwyty Anthony’ego Edwardsa.
CHICAGO BULLS – CLEVELAND CAVALIERS 101:91
- Po zaciętej pierwszej kwarcie, drugą Chicago Bulls wygrali 29:20 i zbudowali przewagę, której pilnowali do samego końca spotkania. Najważniejszą informacją dnia była dla Bulls ta dotycząca Alexa Caruso. Zawodnik wrócił do gry i znów był tym samym nieznośnym gościem, który robił różnicę aktywnością po obu stronach parkietu.
- Caruso wrócił po 22-meczowej absencji spowodowanej pęknięciem kości w nadgarstku. Był to efekt twardego faulu Graysona Allena (Milwaukee Bucks). Co ciekawe – Bulls zatrzymali rywala poniżej 100 punktów po raz pierwszy od kontuzji Caruso. W rotacji ekipy z Chicago zabrakło Zacha LaVine’a, który stara się uporać z problematycznym lewym kolanem.
- Dla Byków to druga wygrana z rzędu po serii pięciu porażek. Najlepiej punktującym graczem Bulls był DeMar DeRozan z 25 punktami, 4 zbiórkami i 6 asystami. Kolejnych 20 oczek i 14 zbiórek zanotował Nikola Vucević. Z kolei dla Cleveland Cavaliers 25 punktów, 7 zbiórek i 7 asyst Dariusa Garlanda oraz 17 oczek i 7 zbiórek Evana Mobleya.
SAN ANTONIO SPURS – INDIANA PACERS 108:119
GOLDEN STATE WARRIORS – MILWAUKEE BUCKS 122:109
- Klay Thompson potrzebował takiego meczu, by znów poczuć, że jest w stanie zrobić dla swojej drużyny realną różnicę. Zawodnik Golden State Warriors w ostatnim czasie próbował odbudować swoją dyspozycję, ale na jego twarzy było widać rozczarowanie rezultatami. Poprzedniej nocy poprowadził drużynę do zwycięstwa w rywalizacji z mistrzami NBA.
- – Gorsza forma w środku sezonu nie wpłynie na moje ego. Nadal wyjdę na parkiet i będę rywalizował – tłumaczył wyraźnie zadowolony ze swojej postawy Thompson. GSW przerwali serię sześciu zwycięstw z rzędu Milwaukee Bucks, głównie za sprawą swojej dobrej defensywy. Trzecią kwartę gospodarze otworzyli runem 11:0 i zbudowali prowadzenie 78:58.
- Z tego podopieczni Mike’a Budenholzera się już nie podnieśli. Giannis Antetokounmpo zanotował 31 punktów, 8 zbiórek i 3 asysty. Kolejnych 18 oczek, 4 zbiórki, 6 asyst i 3 przechwyty Khrisa Middletona. Klay ostatecznie zanotował na swoje konto 38 punktów (15/24 FG, 8/14 3PT), 6 zbiórek i 5 asyst. Kolejnych 30 oczek, 6 zbiórek i 5 asyst Jordana Poole’a, który wrócił do wyjściowego składu. Tylko 8 punktów i 7 rzutów Stephena Curry’ego.
DENVER NUGGETS – TORONTO RAPTORS 115:127
- Kluczowa dla losów tego meczu była czwarta kwarta, którą Toronto Raptors wygrali 34:16. W finałowym fragmencie spotkania podopieczni Nicka Nurse’a wrzucili drugi bieg budując dystans, z jakim sobie Denver Nuggets już nie poradzili. Dla zespołu z Kanady to trzecie zwycięstwo z rzędu. Trener Nurse szczególnie chwalił postawę swoich rezerwowych.
- – Zagrali na dużej intensywności, zagrali twardo i wygrali dla nas mecz – mówił. Nuggets przegrali na tablicach, pozwalając rywalowi na 23 zbiórki w ataku. Z tego Raps zrobili aż 30 punktów z drugiej szansy. Jeszcze pod koniec trzeciej kwarty podopieczni Michaela Malone’a prowadzili 99:93. Jednak run 10:2 na niespełna 4 minuty przed końcem dał gościom prowadzenie, którego już nie oddali.
- Najlepszym graczem na parkiecie był Pascal Siakam. Wysoki Raptors zanotował 33 punkty, 5 zbiórek, 7 asyst oraz 2 przechwyty. Kolejne 25 oczek, 8 zbiórek i 10 asyst Scottiego Barnesa i z ławki 21 punktów, 13 zbiórek Chrisa Bouchera. Dla Nuggets 26 punktów, 10 zbiórek i 7 asyst Nikoli Jokicia i 17 oczek, 3 zbiórki oraz 7 asyst z ławki Bonesa Hylanda.
UTAH JAZZ – SACRAMENTO KINGS 134:125
- Jordan Clarkson rozegrał prawdopodobnie najlepszy mecz w karierze i poprowadził swój zespół do domowego zwycięstwa. Utah Jazz wyszli na parkiet bez wsparcia Rudy’ego Goberta i Mike’a Conleya, więc duża część zadań spoczęła właśnie na zawodnikach ławki rezerwowych. Clarkson poczuł się odpowiedzialny za drużynę i przejął lejce.
- Po punktach Jordana z linii rzutów wolnych, Jazz wyszli na prowadzenie 111:95. Jednak Sacramento Kings nie chcieli się tak łatwo poddać i odpowiedzieli runem 11:0. Jednak zamiast ciekawej końcówki, mieliśmy kolejne trafienia Clarksona i Donovana Mitchella. Jazz udało się zabezpieczyć przewagę i odnieść zwycięstwo. Gracze Quina Snydera wygrali na własnym parkiecie po raz dziewiąty z rzędu.
- Z kolei dla Kings to czwarta porażka z rzędu. De’Aaron Fox zanotował 41 punktów i 11 asyst, ale nie był w stanie zatrzymać Clarksona. Kolejnych 18 oczek zapewnił od siebie Harrison Barnes. Natomiast dla Jazz 45 punktów (15/21 FG, 7/13 3PT) Clarksona oraz 26 oczek Bogdana Bogdanovicia, 12 punktów, 21 zbiórek Hassana Whiteside’a i 25 oczek, 6 asyst Donovana Mitchella.