Los Angeles Lakers przerwali serię pięciu porażek z rzędu pokonując na wyjeździe Houston Rockets. LeBron James i Russell Westbrook skończyli ten mecz z triple-double. Natomiast w meczu Philadelphii 76ers z Toronto Raptors swoje pierwsze triple-double w karierze zanotował Tobias Harris. Niestety smutne obrazki oglądaliśmy w końcówce meczu Cleveland Cavaliers z New Orleans Pelicans. Ricky Rubio doznał kontuzji kolana i w Ohio obawiają się, że to poważny uraz. Stephen Curry dobił do 3 tys. trafionych trójek jako pierwszy gracz w historii, ale meczu z Denver Nuggets nie będzie wspominał najlepiej.
ORLANDO MAGIC – MILWAUKEE BUCKS 110:127
MIAMI HEAT – WASHINGTON WIZARDS 119:112
- Ekipa z Florydy miała ośmiu graczy zdolnych do gry. Jednego stracili zaraz po tym, gdy ukończył rozgrzewkę. Z kolei Washington Wizards mieli w rotacji zawodników, którzy na pół godziny przed meczem poznawali dopiero taktykę. To nie była łatwa noc dla żadnej z tych ekip, ostatecznie przyniosła więcej dobrego Miami Heat, choć wygląda to tak, jakbyśmy grali pre-season.
- W trzeciej kwarcie strata Wizards urosła już do 28 punktów. W samej końcówce meczu byli w stanie uciąć stratę do 4 punktów i poważnie Miam Heat zagrozić. Gospodarze na własne życzenie mogli ten mecz przegrać. Ostatecznie dopisało im odrobinę szczęścia. Trener Wes Unseld Jr podziękował swojej “zredukowanej” drużynie za włożony w ten mecz wysiłek. To musiało być dla niego dziwne doświadczenie, bo niektórych nawet dobrze nie znał.
- Wizards mieli ciągnąć Kyle Kuzma czy Spencer Dinwiddie. Ten pierwszy zanotował 22 punkty, 7 zbiórek i 3 asysty, z kolei drugi 24 oczka, 7 zbiórek i 11 asyst. Z double-double 16 oczek, 11 zbiórek mecz skończył Daniel Gafford. Po stronie Heat 32 oczka i 5/7 za trzy z ławki Tylera Herro. 25 oczek, 8 zbiórek, 15 asyst i skręcona kostka Jimmy’ego Butlera (nie wiadomo, czy zagra w kolejnym meczu). Do tego 26 oczek i 8/16 za trzy Duncana Robinsona.
TORONTO RAPTORS – PHILADELPHIA 76ERS 109:114
- To nie było ładne zwycięstwo, ale musi Philadelphii 76ers wystarczyć. Tobias Harris po raz pierwszy w karierze zanotował triple-double i po raz pierwszy w karierze miał dwucyfrową liczbę asyst. Był zdecydowanie najaktywniejszym zawodnikiem na parkiecie i wziął na siebie najwięcej odpowiedzialności, co jest dobrym sygnałem wysłanym do trenera Doca Riversa.
- Toronto Raptors byli w podobnej sytuacji, co Washington Wizards – pozbawieni kilku kluczowych zawodników. Grę próbował ciągnąć Chris Boucher i momentami Raptors ambitnie podejmowali wyzwanie. Na szczęście wrócili już Pascal Siakam, Gary Trent Jr. oraz Malachi Flynn. Po trójce Svi Mykhailiuka Raptors pod koniec trzeciej kwarty objęli prowadzenie 78:76. Sixers odpowiedzieli na to runem 19:5.
- Raptors nie powiedzieli ostatniego słowa i na minutę przed końcem ponownie objęli prowadzenie (107:106) po trójce Trenta. Na 21 sekund przed końcem Harris trafił dwa rzuty z linii wolnych zaraz po tym, gdy rywal faulował go, gdy zebrał piłkę po pudle Trenta. Dał Raps prowadzenie 112:109. W ostatnim posiadaniu Raptors nawet nie oddali rzutu, bo Trent zanotował stratę.
- Harris trafił tylko 3/12 z gry, ale był 13/14 z linii rzutów wolnych. Do 19 punktów dołożył 12 zbiórek oraz 10 asyst. Dobrze wyglądał Joel Embiid z 36 oczkami, 11 zbiórkami i 4 asystami. Z ławki 19 oczek i 5/8 za trzy Georgesa Nianga. Po stronie gospodarzy 28 punktów i 19 zbiórek Bouchera oraz kolejne 28 oczek, 6 zbiórek i 8 asysta Siakama. 19 oczek, ale tylko 6/24 z gry Trenta Jr’a.
HOUSTON ROCKETS – LOS ANGELES LAKERS 123:132
- Ważne zwycięstwo dla poturbowanych ostatnio Los Angeles Lakers. Zespół z Miasta Aniołów otrzymuje wiele ciosów z każdej strony i trudno mu w takiej atmosferze budować coś dobrego. LeBron James i Russell Westbrook pozostają partnerami, którzy budzą sporo wątpliwości, ale poprzedniej nocy dwójka liderów zanotowała triple-double i wyglądała znacznie lepiej.
- Houston Rockets przez cały mecz trzymali się rywala blisko, próbując wykorzystać jego słabszy moment. Jednak w kluczowym momencie to LBJ wrzucił drugi bieg i pomógł swojej drużynie uciec. na 2,5 minuty przed końcem Lakers prowadzili jednym punktem i poprosili o challenge przy tzw. “goaltendingu” LeBrona. Sędziowie po obejrzeniu powtórki zmienili decyzję i zaraz trójkę trafił Carmelo Anthony powiększając prowadzenie swojego zespołu do 4 oczek.
- Dzięki wygranej ekipa z LA przerwała serię pięciu porażek z rzędu. W samej końcówce spotkanie odłożył na półkę LBJ trafiając cztery rzuty wolne. Skończył mecz z 32 punktami, 11 zbiórkami oraz 11 asystami. Westbrook dołożył 24 oczka, 12 zbiórek i 10 asyst. Z ławki 24 oczka i 9 zbiórek Melo. Po stronie Rockets 22 punkty, 5 zbiórek i 9 asyst Kevina Portera Jr’a, 24 oczka Jalena Greena i 22 punkty i 8/12 z gry Christiana Wooda.
MINNESOTA TIMBERWOLVES – NEW YORK KNICKS 88:96
NEW ORLEANS PELICANS – CLEVELAND CAVALIERS 108:104
- Złe wieści dla Cleveland Cavaliers są takie, że Ricky Rubio doznał urazu, a był to jeden z graczy, którzy mieli największy wpływ na osiągane przez Cavs w tym sezonie wyniki. I to właśnie po stracie swojego rozgrywającego goście z Ohio zaczęli tracić przewagę i ostatecznie pozwolili się zwycięstwu wyślizgnąć z rąk. W drużynie z Nowego Orleanu oglądaliśmy przebłysk talentu.
- Już w pierwszej kwarcie Cavs udało się wyjść na 23-punktowe prowadzenie. W kolejnych kwartach inicjatywa jednak zaczęła przechodzić na stronę New Orleans Pelicans, podrażnionych przez rywala. Na 2:20 przed końcem Rubio doznał kontuzji kolana bez kontaktu z rywalem. Opuszczał parkiet w asyście kolegów z drużyny, więc obawy o jego zdrowie są uzasadnione. W międzyczasie Garrett Temple trafił cztery trójki w niespełna 4 minuty i pomógł Pels objąć prowadzenie.
- Cavs po urazie Rubio byli wybici z rytmu. Zwycięstwo Pels przypieczętował na linii rzutów wolnych Jonas Valanciunas. Temple skończył mecz z 17 punktami i skutecznością 5/6 za trzy. Dobrze spisał się pierwszoroczniak Herb Jones z 26 oczkami, 7 zbiórkami i 3 asystami. Po stronie gospodarzy 27 oczek, 13 zbiórek i 9 asyst Rubio, kolejne 22 oczka i 7 zbiórek Evana Mobleya i z ławki 24 punkty i 7/12 za trzy Kevina Love’a.
GOLDEN STATE WARRIORS – DENVER NUGGETS 86:89
- To nie był mecz, który w San Francisco będą szczególnie wspominać, choć… była to noc z kolejnym wielkim osiągnięciem Stephena Curry’ego. Lider Golden State Warriors jest pierwszym graczem w historii, który dobił do 3 tys. trafionych rzutów za trzy punkty. Rodzi się pytanie – czy przed końcem kariery uda mu się dobić do 4 tys.?
- Ten mecz dobrze pokazał, jak wiele dla tego zespołu znaczy Draymond Green. Nikola Jokić i spółka zaczęli bardzo mocno, bo już po pierwszej kwarcie prowadzili 31:16. W trakcie kolejnych 12 minut zbudowali prowadzenie dokładając do niego kolejnych 9 oczek. Warriors sprawiali wrażenie zdezorientowanych. Opamiętali się dopiero po powrocie z szatni. Wygrali pozostałe dwie kwarty różnicą 21 oczek, ale to nie wystarczyło, by przechylić szalę na swoją stronę.
- Ostatecznie GSW po prostu zabrakło “wykończenia”, bo na minutę przed końcem Gary Payton II doprowadził do remisu 84:84. Kolejne cztery punkty zdobył jednak Will Barton korzystając z pudła Curry’ego. Przy stanie 89:86 dla Denver Nuggets, Warrios na 2,5 sekundy przed końcem mieli posiadanie, którym mogli doprowadzić do dogrywki, ale rzut za trzy spudłował Andre Iguodala.
- Zatem trzecia porażka w domu stała się dla podopiecznych Steve’a Kerra faktem. Curry skończył z 23 punktami, 4 zbiórkami i 4 asystami. 21 punktów i 8 zbiórek zapewnił wracający po kwarantannie Andrew Wiggins. Po stronie Nuggets 22 punkty, 18 zbiórek, 5 asyst i 4 przechwyty Nikoli Jokicia i 21 oczek, 4 zbiórki i 4 asysty wspomnianego Bartona.