Denver Nuggets wygrali 119:108 z Los Angeles Lakers w trzecim meczu finałów Konferencji Zachodniej. Dzięki temu ekipie z Kolorado brakuje już tylko jednej wygranej do awansu do wielkiego finału NBA. Goście najpierw wyszli na duże prowadzenie, by jeszcze w czwartej kwarcie dać się dogonić Lakers. Jednak ostatecznie powtarzalność i spokój sprawiły, że Nuggets stoją przed szansą na historyczny sukces.
Los Angeles Lakers – Denver Nuggets 108:119 (0:3 w serii)
- Jamal Murray rzucił 37 punktów (30 w pierwszej połowie), Nikola Jokić dołożył 24 oczka i osiem asyst, a Nuggets wygrali na wyjeździe i prowadzą w serii do czterech zwycięstw już 3:0. Kentavious Caldwell-Pope zdobył przeciwko byłemu zespołowi 17 punktów (12 w drugiej połowie), a zespół z Kolorado jeszcze nigdy nie był tak blisko awansu do wielkiego finału NBA i walki o pierwsze mistrzostwo w historii klubu. – Uczę się bardzo dużo o tej drużynie za każdym razem, kiedy gramy. Mamy taką mentalność, że niezależnie od wyniku będziemy walczyć i grać swoją koszykówkę i robić to na wysokim poziomie. Będziemy to robić także w pozostałych meczach – zapewnił KCP.
- Nuggets wypuścili dzisiaj z rąk 14-punktowe prowadzenie, ale przeprowadzili w czwartej kwarcie decydującą serię 13:0, która pozwoliła im na przerwanie serii zwycięstw Lakers we własnej hali, trwającej od 26 marca. – To grupa jest w stanie robić wielkie rzeczy i też w to wierzą. Wiara to bardzo silna rzecz – stwierdził trener gości Michael Malone.
- Jeszcze żaden zespół w historii nie był w stanie wygrać serii, w której przygrywał już 0:3. – Zrobią wszystko, by wrócić i na własnym parkiecie powalczyć o wygraną. Wiemy, że to się zbliża, więc musimy pozostać skoncentrowani na celu i wiedzieć, co mamy do zrobienia – stwierdził Murray, który po świetnej pierwszej połowie, w drugiej nieco przygasł. Bruce Brown miał 15 punktów, trafił też kluczową trójkę na 3 minuty i 17 sekund przed końcem.
- Dla Lakers 28 punktów i 18 zbiórek miał Anthony Davis, ale jego zespół przegrał trzeci raz z rzędu po raz pierwszy od lutego. Końcówka sezonu regularnego i pierwsze dwie rundy play-offów były zagrane przez Lakers w bardzo dobrym stylu. Jednak wiele wskazuje na to, że Nuggets są dla nich za mocni. LeBron James miał 23 punkty, 12 asyst i siedem zbiórek, a Austin Reaves dołożył 23 oczka i siedem zbiórek. Ostatnim zawodnikiem Lakers, który osiągnął dwucyfrową zdobycz punktową był Rui Hahimura, autor 13 punktów. Reaves zapewnia, że Lakers od kilku miesięcy byli w sytuacji bez wyjścia i z takim nastawieniem wyjdą też na kolejny mecz – będą chcieli walczyć o pozostanie w tej serii.
- Grający z kontuzją stopy James spędził na parkiecie 43 minuty, a Lakers robili wszystko, by wrócić do rywalizacji, ale Nuggets do początku spotkania wyglądali jak zespół chcący zakończyć serię jak najszybciej. Gospodarze potrafili jednak wrócić do gry, a trójka Hachimury na początku czwartej kwarty dała im pierwsze prowadzenie od początkowych minut meczu. Jednak Nuggets byli w stanie się otrząsnąć o konsekwentną grą odrobili straty i ponownie zbudowali sobie bezpieczną przewagę. Dla Lakers był to pierwszy mecz we własnej hali w finałach Konferencji Zachodniej od 2010 r. (w 2020 r. byli w tej samej fazie rozgrywek, ale play-offy rozgrywano w bańce w Orlando).
***