Pod nieobecność LeBrona Jamesa i Anthony’ego Davisa ciężar gry na swoje barki wzięli Caldwell-Pope, Drummond i Schroder, ale Lakers nie dali rady dobrze dysponowanym Miami Heat. Druga ekipa z Miasta Aniołów – Los Angeles Clippers – pokonała Phoenix Suns, choć nie obyło się bez problemów. Chicago Bulls wywożą z Tampy zwycięstwo, mimo że skrzydłowy Raptors, Chris Boucher zaliczył niesamowity występ. Mavericks pokonali w Dallas Milwaukee Bucks po kapitalnej czwartej kwarcie, wygranej różnicą 19 punktów. Z Sacramento zwycięstwo niespodziewanie wywożą Detroit Pistons, z kolei Utah Jazz pewnie pokonują Portland Trail Blazers.
MIAMI HEAT – LOS ANGELES LAKERS 110:104
- Pomimo dalszej nieobecności swoich największych gwiazd w osobach LeBrona Jamesa i Anthony’ego Davisa, Los Angeles Lakers byli w stanie postawić się walczącym o pierwszą szóstkę wschodu Miami Heat. Choć po 12 minutach gry gospodarze prowadzili pięcioma punktami, to do przerwy to „Jeziorowcy” byli lepsi o dwa „oczka”.
- Po przerwie sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Heat odskakiwali z wynikiem, lecz Lakers skutecznie odpowiadali, głównie za sprawą Andre Drummonda, Kentaviousa Caldwella-Pope’a i Dennisa Schrodera. Miami ma jednak w swoich szeregach Victora Oladipo i Jimmy’ego Butlera, co ostatecznie zaważyło o ich zwycięstwie.
- Wspomniany Oladipo opuścił parkiet w czwartej kwarcie po bezkontaktowej akcji podkoszowej. Wszystko wskazuje na to, że 28-latek nabawił się urazu prawego kolana. Obrońca nie powrócił już do gry.
- Prym w szeregach Heat po raz kolejny w tym sezonie wiódł Jimmy Butler, autor 28 punktów, 5 asyst i 7 zbiórek (8/11 z gry). Dobrze spisywał się także Oladipo, który przed opuszczeniem parkietu dołożył 18 „oczek”. Bam Adebayo zdobył 13 punktów i 7 zbiórek, Tyler Herro 15 punktów, a Duncan Robinson 11.
- Po stronie Lakres liderem był dziś Kentavious Caldwell-Pope. Obrońca „Jeziorowców” zdobył 28 punktów, trafiając 6 z 11 rzutów zza łuku. Efektowne double-double dorzucili Andre Drummond (15 punktów, 12 zbiórek) i Dennis Schroder (10 punktów, 14 asyst). Wesley Matthews dołożył 14 „oczek”, natomiast debiutujący w barwach LAL Ben McLemore tylko 6 (1/4 z gry, 0/3 za trzy).
- Lakers zajmują obecnie 5. pozycję w tabeli konferencji zachodniej. Wcześniej ich miejsce w czołowej czwórce zajęli Denver Nuggets. Za ich plecami czają się Portland Trail Blazers. Heat z kolei umacniają się na 6. miejscu na wschodzie.
TORONTO RAPTORS – CHICAGO BULLS 113:122
- Koszykarze Chicago Bulls bez większych problemów pokonali ekipę z Kanady. Zawodników klubu z Toronto było stać jeszcze na zryw w czwartej kwarcie, którą wygrali dziewięcioma punktami (34:25), ale to nie wystarczyło, aby minionej nocy wygrać z klubem ze stanu Illinois.
- Chicagowskich Byków do zwycięstwa nad Raptors poprowadzili ich liderzy – Nikola Vucevic i Zach Lavine. Nowy środkowy klubu z Chicago zdobył 22 punkty i 7 zbiórek, zaś ich najlepszy strzelec uzyskał double-double (22 punkty, 6 zbiórek i 13 asyst). 18 oczek dołożył Lauri Markkanen, który zagrał przez zaledwie 18 minut. 15 punktów zapisał na swoje konto Coby White. Podwójną zdobycz w postaci 14 punktów i 10 zbiórek zanotował Daniel Theis.
- Łącznie aż 7 zawodników Bulls uzyskało dwucyfrowy wynik punktowy. Podopieczni Billy’ego Donovana skutecznie trafiali zza łuku (12/30, 40%), a także wyraźnie wygrali walkę na tablicach (49:41). Warto również wspomnieć o asystach, Bulls uzyskali ich aż 35.
- Najwięcej punktów dla Raptors uzyskał Chris Boucher, który osiągnął double-double (39 punktów i 19 zbiórek). Dla Kanadyjczyja rodem z wyspy Saint Lucia jest to rekord kariery, zarówno w punktach, jak i zbiórkach. 27 oczek i 8 zbiórek dołożył Pascal Siakam. 13 punktów i 6 asyst zapisał na swoje konto OG Anunoby.
- Dla Chicago Bulls (22-28) była to trzecia wygrana z rzędu. Podopieczni Billy’ego Donovana zajmują 10. pozycję w konferencji wschodniej. Kolejnym rywalem Byków będą Atlanta Hawks. Z kolei Raptors przegrali drugi mecz z rzędu, z bilansem 20-32 zajmują 11. miejsce na Wschodzie.
Relacja: Mateusz Malinowski
OKLAHOMA CITY THUNDER – CLEVELAND CAVALIERS 102:129
- Choć przyszłość Oklahomy zapowiada się w jasnych barwach, to kilka ostatnich dni w wykonaniu podopiecznych Marka Daigneaulta z pewnością nie można zaliczyć do najbardziej udanych. Thunder odnoszą piątą z rzędu porażkę, w tym czwartą, w której tracą co najmniej 129 punktów (średnia straconych punktów w pięciu ostatnich potyczkach – 129,4). Biorąc jednak pod uwagę priorytety zespołu – rozwój młodzieży i walka o wysoki wybór w drafcie – wszystko idzie po myśli „Grzmotów”.
- Pomimo rezultatu sugerującego jednostronny pojedynek, zaczęło się od wyrównanej rywalizacji. W pierwszej kwarcie gospodarze odskoczyli na osiem punktów, ale już w drugiej to oni musieli gonić wynik. Po przerwie obraz gry uległ całkowitej zmianie. Thunder byli bezradni, trafili jedynie 6 z 20 rzutów w tej części, co Cavaliers konsekwentnie wykorzystali, prowadząc po chwili różnicą 18 „oczek” (85:67). Do końcowej syreny przewaga przyjezdnych systematycznie się pogłębiała.
- W szeregach Thunder pod dalszą nieobecność Shaia Gilgeousa-Alexandra ponownie zabrakło niekwestionowanego lidera. Najwięcej punktów zdobył wchodzący z ławki rezerwowych Ty Jerome (23 pkt). Wśród graczy wyjściowej piątki najbogatszy dorobek punktowy skompletował Theo Maldeon (14 pkt). Efektownymi występami popisali się natomiast Moses Brown (13 punktów, 11 zbiórek) i Kenrich Williams (12 punktów, 9 asyst, 7 zbiórek). Nieco gorzej zaprezentował się Aleksej Pokuševski (10 punktów, 6 zbiórek, 2 bloki; 3/12 z gry, 2/8 zza łuku), który miał problemy ze skutecznością.
- Prym w ekipie z Ohio wiódł tej nocy Collin Sexton, autor 27 punktów (9/17 z gry). 21 „oczek” dołożył od siebie Darius Garland. Do formy wraca również Kevin Love, dla którego 18 punktów i 11 zbiórek było najprawdopodobniej najlepszym wynikiem w okraszonym kontuzjami sezonem. Nie sposób pominąć Taureana Prince’a, który wchodząc z ławki dorzucił 22 punkty i 6 asyst.
- Kolejna porażka sprawia, że Oklahoma umacnia się na 13. pozycji w tabeli konferencji zachodniej z bilansem 20-32. Cavaliers zajmują obecnie 12. miejsce na wschodzie (19-32), lecz wciąż zachowują szanse i nadzieje na udział w turnieju play-in.
DALLAS MAVERICKS – MILWAUKEE BUCKS 116:101
- Gracze Mavs wykorzystali nieobecność Giannisa Antetokounmpo, który zmaga się z problemami z kolanem, pewnie zwyciężając u siebie 15 punktami. Kluczowa dla losów spotkania okazała się ostatnia odsłona meczu, którą gospodarze wygrali aż 19 punktami (36:17).
- Bohaterami spotkania zostali Luka Doncić i Kristaps Porizngis. Słoweński gwiazdor był bliski triple-double, uzyskując 27 punktów, 9 zbiórek i 9 asyst. Z kolei łotewski center zanotował pokaźne double-double w postaci 26 oczek i 17 zebranych piłek. Trzecim najlepszym wynikiem punktowym popisał się Josh Richardson, autor 14 punktów i 5 zbiórek. 12 oczek dołożył Tim Hardaway Junior oraz Maxi Kleber.
- Po stronie Bucks najwięcej punktów zdobył Donte DiVincenzo (22). Obrońca Koziołków wyrasta na jednego z najlepszych strzelców trzypunkowych podopiecznych Mike’a Budenholzera. DiVincenzo trafił 6 z 10 rzutów zza łuku. Double-double (20 punktów i 14 zbiórek) uzyskał Bobby Portis. 16 punktów dorzucił Brook Lopez. Słabsze spotkanie rozegrał drugi najlepszy punktujący klubu z Wisconsin, Khris Middleton. Skrzydłowy Bucks zdobył 14 punktów i 8 zbiórek, lecz trafił zaledwie 6 z 27 oddanych rzutów z gry (22%).
- Mavs w ostatnich siedmiu meczach zwyciężyli sześciokrotnie. Podopieczni Ricka Carlisle’a pną się coraz wyżej w tabeli konferencji zachodniej, zajmując już siódme miejsce. Następnym rywalem klubu z Teksasu będą San Antonio Spurs. Z kolei dla Bucks była to druga porażka z rzędu. Zawodnicy Mike’a Budenholzera nadal pozostają na trzecim miejscu na Wschodzie. Kolejnym przeciwnikiem ekipy ze stanu Wisconsin będą Charlotte Hornets.
Autor: Mateusz Malinowski
LOS ANGELES CLIPPERS – PHOENIX SUNS 113:103
- Starcie dwóch faworytów do czołowych pozycji w konferencji zachodniej. Clippers nieco lepiej weszli w ten mecz i po kilkuminutowej wymianie ciosów objęli 8-punktowe prowadzenie. Świetnie dysponowany wówczas Paul George w drugiej odsłonie również nie zwolnił tempa, ale Clippers nie byli w stanie wykorzystać błędów Suns i odskoczyć z wynikiem. Kiedy 30-latek opuścił w końcu parkiet, trafienia Devina Bookera i Mikala Bridgesa przy słabej skuteczności gospodarzy wyprowadziły Phoenix na prowadzenie.
- Po przerwie przebudził się Kawhi Leonard, który odciążył nieco George’a, ale wciąż to Suns przez dłuższy czas utrzymywali skromną przewagę. Wraz z upływem czasu sytuacja się zmieniła i to Clippers przejęli inicjatywę. „Trójka” Rajona Rondo powiększyła przewagę LAC do 10 punktów (93:83). W czwartej kwarcie po faulu na Chrisie Paulu z parkietu wyrzucony został Patrick Beverley, ale mimo kilku lepszych fragmentów „Słońc” gospodarze dowieźli zwycięstwo do końca.
- Duet Paul Geroge (33 punkty, 7 zbiórek) – Kawhi Leonard (27 punktów, 5 asyst, 5 zbiórek) zdobył dziś łącznie 60 punktów, co w znacznym stopniu przyczyniło się do wygranej Clips. Wchodzący z ławki Rajon Rondo otarł się o double-double z dorobkiem 15 punktów i 9 asyst. Po 8 „oczek” dorzucili Marcus Morris, Nicolas Batum i Reggie Jackson.
- Po drugiej stronie najlepiej zaprezentowali się Devin Booker, autor 24 punktów i Deandre Ayton, zdobywca double-double w postaci 18 punktów i 10 zbiórek. Imponujący występ zaliczył także Mikal Bridges (20 punktów, 5 zbiórek, 3/6 zza łuku). Generał parkietu, Chris Paul dołożył od siebie 13 punktów i 7 zbiórek. Dla podopiecznych Monty’ego Williamsa jest to pierwsza porażka po siedmiu kolejnych zwycięstwach.
SACRAMENTO KINGS – DETROIT PISTONS 101:113
- Wyżej notowani Kings byli faworytem tego pojedynku, mimo że do spotkania podchodzili po serii czterech kolejnych porażek. Podopieczni Luke’a Waltona ponownie nie zagrali jednak na miarę oczekiwań i po pierwszej połowie przegrywali 44:62. Po przerwie obraz gry nie uległ większej zmianie, choć w końcówce zrobiło się gorąco. Gospodarze zdołali zniwelować straty do jedynie 7 punktów, ale dwa szybkie ciosy zadane przez Cory’ego Josepha przesądziły ostatecznie o końcowym rezultacie.
- To właśnie Joseph był dziś najlepszym punktującym po stronie Pistons. 29-latek zdobył 24 punkty i dorzucił do tego 7 asyst. Imponujące double-double w postaci 16 punktów i 13 zbiórek dołożył Isaiah Stewart. Solidne występy zaliczyli także Saddiq Bey (12 pkt), Killian Hayes (11 pkt), Jahlil Okafor (11 pkt), Josh Jackson (10 pkt) i Hamidou Diallo (10 pkt).
- Po drugiej stronie parkietu o triple-double otarł się De’Aaron Fox (23 punkty, 7 asyst, 9 zbiórek). Oprócz 23-latka żaden z graczy Kings nie był w stanie przekroczyć bariery 20 „oczek”. Po 15 rzucili Buddy Hield i Richaun Holmes. 13 punktów dołożył od siebie Harrison Barnes.
- Pistons są obecnie na fali wznoszącej. Ekipa z Detroit wygrała 4 z 7 ostatnich spotkań i choć wciąż plasuje się na ostatnim miejscu wschodu, to strata do Orlando Magic jest już zdecydowanie mniejsza. Oba zespoły mają nadzieje na wysoki wybór w tegorocznym drafcie.
UTAH JAZZ – PORTLAND TRAIL BLAZERS 122:103
- Faworyzowani Utah Jazz mieli na początku meczu spore problemy. Na trafienia świetnie dysponowanego Donovana Mitchella (do przerwy 20 punktów) nieustannie odpowiadali Damian Lillard i CJ McCollum. Do przerwy to właśnie Trail Blazers prowadzili różnicą trzech „oczek” (56:53).
- Druga połowa gry zaczęła się podobnie, ale w pewnym momencie zdecydowaną inicjatywę przejęli gospodarze. Dzięki serii punktowej 21:2 Jazzmani wypracowali sobie wystarczająco bezpieczną przewagę (93:72), by bez większych problemów dowieźć zwycięstwo do końcowej syreny. W dalszym ciągu kapitalne zawody rozgrywał Mitchell, który był dziś głównym architektem triumfu Utah.
- Mitchell zakończył spotkanie z dorobkiem 37 punktów, choć trafił zaledwie 1 z 8 prób zza łuku. Efektownym double-double popisał się Rudy Gobert (18 punktów, 21 zbiórek). Cenne trafienia dołożyli również Joe Ingles (13 pkt), Mike Conley (11 pkt), Bojan Bogdanović (11 pkt), i Georges Niang (10 pkt).
- Po drugiej stronie parkietu najsolidniej prezentował się Damian Lillard, autor 23 „oczek” i 6 asyst. Wspierał go CJ McCollum (19 pkt), lecz w najważniejszym momencie spotkania obaj gracze zawiedli. Na przełomie całego spotkania duet Portland trafił 6 z 22 prób zza łuku (27,3% skuteczności). Norman Powell dołożył 13 punktów i 5 zbiórek, natomiast Jusuf Nurkic 10 punktów i 6 zbiórek.
- Dla Blazers jest to już trzecia porażka na przełomie czterech ostatnich spotkań, choć każdy z przeciwników był zdecydowanie wyżej notowany (Bucks, Clippers, Jazz). Ekipa z Salt Lake City odnosi z kolei pierwsze zwycięstwo od trzech meczów, umacniając się tym samym na 1. miejscu w tabeli konferencji zachodniej.
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Zaskakujący pomysł D’Angelo Russella! Chce reprezentować… Litwę?!
- NBA: Kyrie zostanie wolnym agentem. Wiemy co stanie się potem
- Kurtki, bluzy i buty Nike za połowę ceny! 3000 produktów! Nowa, wielka wyprzedaż
- NBA: Mecz Gwiazd ustalony? To będzie zupełnie nowe doświadczenie
- Wyniki NBA: Lakers przegrali wygrany mecz, sensacja w Toronto, błysk duetu Miller-Ball
- NBA: Doncic kolejną gwiazdą która odpocznie przez kontuzję
- NBA: Suns szykują fortunę dla Duranta. Gigantyczna inwestycja z nadzieją na mistrzostwo
- NBA: George z kolejną kontuzją, Embiid gasi pożar benzyną
- NBA: Khris Middleton jest gotowy. Dlaczego więc nie wraca?
- NBA: Bane chciał być jak Morant. Szkoda, że nie w pozytywnym sensie