Poprzedniej nocy odbył się tylko jeden mecz na ligowych parkietach. W Los Angeles miejscowi Lakers podejmowali Chicago Bulls. Nie był to zatem pojedynek na szczycie, ale ostatecznie ciekawych historii nie zabrakło, bo ekipy walczyły do ostatniej minuty czwartej kwarty.
CHICAGO BULLS – LOS ANGELES LAKERS 94:103
– W pierwszej połowie Los Angeles Lakers przegrywali już różnicą 19 punktów. Agresywna obrona Chicago Bulls i dobra gra z ławki pierwszoroczniaka Antonio Blakeney (15 punktów, 6/12 FG), zapewniły gościom warunki do ucieczki.
– Ale w drugiej połowie, zaraz po wyjściu z szatni, zespół Luke’a Waltona zaczął odrabiać straty. Przed startem czwartej kwarty było 75:72 dla Byków i rywalizacja przeciągnęła się do ostatniej minuty. Kluczowe wsparcie zapewnił Kentavious Caldwell-Pope, który w czwartej kwarcie zdobył 11 ze swoich 21 oczek.
– Lay-up KCP na 3 minuty przed końcem czwartej 12-stki, dał Jeziorowcom pierwsze prowadzenie od kwarty otwierającej mecz. W kolejnej akcji zawodnik dołożył rzut za trzy i tego prowadzenia Lakers już nie wypuścili. Najlepiej punktującym gospodarzy był Kyle Kuzma kończąc z dorobkiem 22 oczek (7/15 FG, 4/7 3PT), 3 zbiórek i 5 asyst. Po stronie Bulls 17 punktów (5/7 3PT) i 9 zbiórek Denzela Valentine’a.
– Ekipa Freda Hoiberga na kolejny mecz jedzie do Salt Lake City. Lakers zagrają w Sacramento z miejscowymi Kings.
[ot-video][/ot-video]
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET