Luka Doncić zakończył spotkanie z Chicago Bulls z historycznym triple-double. W klasyfikacji potrójnych zdobyczy wyprzedził samego Michaela Jordana. Knicks rozgromili Cetlów na ich własnym parkiecie. Pojedynek Jazz oraz Nuggets przyniósł kibicom wiele emocji do samego końca. Pelicans przełamali serię porażek, a Los Angeles Clippers bardzo pewnie wygrali z Indianą Pacers. Niestety nie wszystkie spotkania odbyły się zgodnie z terminarzem. Artykuł aktualizowany na bieżąco.
NEW YORK KNICKS – BOSTON CELTICS 105:75
- Koszykarze NYK przerwali serię pięciu porażek z rzędu, w wielkim stylu zwyciężając z Boston Celtics. Nowojorczycy zmiażdżyli ekipę ze stanu Massachusetts, kontrolując wydarzenia na parkiecie już od pierwszej kwarty. Z każdą kolejną minutą spotkania ekipa z Nowego Jorku coraz bardziej powiększała przewagę.
- Na 3:53 przed końcem spotkania podopieczni Toma Thibodeau osiągnęli najwyższe tym meczu, 37 punktowe prowadzenie (101:64). Bardzo dobre spotkanie rozegrał lider nowojorczyków – Julius Randle – notując double-double (20 punktów i 12 zbiórek). Podwójną zdobycz osiągnął również RJ Barrett (19 punktów i 11 zbiórek). Kolejne dobry mecz rozegrał Immanuel Quickley, który zdobył 17 punktów i 8 asyst.
- Najwięcej punktów po stronie Celtics zdobył Jaylen Brown (25), który jako jedyny z Celtów wyszedł w tym spotkaniu z twarzą. Cała reszta poza Marcusem Smartem (10 punktów, 4/15 z gry, 27%) nie przekroczyła granicy dziesięciu punktów. Słabiutkie spotkanie rozegrał powracający po kontuzji Kemba Walker. W swoim pierwszym spotkaniu w tym sezonie rozgrywający Celtów trafił zaledwie 3 z 13 rzutów z gry (23%), w tym 1 na 8 w rzutach za trzy punkty. Walker zanotował też 5 strat. Celtics zaliczyli katastrofalne 7/46 w rzutach z zza łuku, co daje 15% skuteczności w tym aspekcie gry.
- Następne spotkanie koszykarze Knicks rozegrają w poniedziałek. Przeciwnikami będą Orlando Magic. Natomiast Celtics podejmą 76ers, mecz odbędzie się w nocy ze środy na czwartek.
autor: Mateusz Malinowski
DALLAS MAVERICKS – CHICAGO BULLS 101:117
- Koszykarze Chicago Bulls zakończyli serię porażek na czterech meczach. Tym razem fantastycznie dysponowani zawodnicy Billy’ego Donovana bez większych problemów pokonali faworyzowanych Mavericks.
- Bulls już w pierwszej połowie pokazali swoją formę, prowadząc do przerwy 15 punktami (67:52). Mimo znakomitej dyspozycji Luki Doncicia (30 punktów w pierwszej połowie), pozostałym graczom Mavs udało się zgromadzić zaledwie 22 punkty w tej części spotkania.
- Po przerwie goście kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Na 4:34 po celnym rzucie Porzingisa przed końcem trzeciej kwarty, graczom Mavs tylko raz udało się zbliżyć na mniej niż 10 punktów (79:70). Bulls bezpiecznie dowieźli zwycięstwo do końca, ostatecznie wygrywając 16 punktami (117:101).
- Swój najlepszy mecz w tym sezonie rozegrał Lauri Markkanen, który zanotował double-double (29 punktów i 10 zbiórek). Fiński skrzydłowy zagrał na znakomitej skuteczności z gry (10/19, 53%). Bardzo dobre spotkanie w wykonaniu Garretta Temple (21 punktów, 9/15 z gry, 60%). 15 punktów (7/10 gry) padło łupem Thaddeusa Younga, z kolei 14 punktów (7/10 z gry) i 9 zbiórek dołożył Otto Porter.
- Słabszy mecz rozegrał Zach LaVine, który zdobył co prawda double-double (10 punktów i 10 asyst), ale trafił zaledwie 1 z 8 rzutów z gry (13%), w tym 0/5 za trzy. To samo tyczy się innego ważnego strzelca Bulls – Coby’ego White’a, który nie zdobył żadnego punktu, a jego skuteczność z gry wynosiła 0/5.
- Potężne triple-double zanotował Luka Doncic (36 punktów, 16 zbiórek i 15 asyst). Dla Słoweńca była to 29. potrójna zdobycz w karierze. Tym samym Doncić przeskoczył w klasyfikacji wszech czasów Michaela Jordana, którego wynik to 28 triple-doubles. Drugim najlepszym zdobywcą punktów okazał się Kristaps Porzingis, który zdobył 20 punktów i 8 zbiórek. Łotysz spudłował wszystkie z siedmiu prób za trzy punkty. W meczu z Bulls zdecydowanie zawiodła ławka Mavs. Rezerwowi Ricka Calrlisle’a zdobyli zaledwie 22 punkty.
autor: Mateusz Malinowski
OKLAHOMA CITY THUNDER – PHILADELPHIA 76ERS – spotkanie przełożone
DENVER NUGGETS – UTAH JAZZ 105:109
- Mimo słabszej formy Nuggets w pierwszej fazie nowego sezonu mecz z Utah Jazz zapowiadał się bardzo ciekawie. Tak również było, a całe spotkanie było niezwykle wyrównane. Ostatecznie to Nuggets z Jokiciem na czele ulegli Jazz, którzy wskoczyli do czołowej trójki na Zachodzie.
- Świetny występ zanotował wspomniany wcześniej Niklola Jokić, który otarł się o triple-double. Mecz zakończył z dorobkiem 35 punktów, 14 zbiórek oraz 9 asysty. Skutecznie pomagał mu drugi z liderów zespołu, Jamal Murray, zdobywając w tym spotkaniu 30 punktów.
- Całe starcie było bardzo wyrównane. W pierwszej kwarcie Jazz uzyskali najwyższe prowadzenie w meczu (10 punktów), co świadczy o zaciętej walce. Na przerwę to Nuggets schodzili w nieco lepszych nastrojach, ponieważ wygrywali nieznacznie 58:53. Jednak pod koniec trzeciej odsłony meczu, uległa zmiana na prowadzeniu, która utrzymała się do końca. Denver Nuggets byli blisko w ostatnich sekundach, gdy Murray trafiał za trzy punkty, lecz ostatecznie to Jazz okazali się lepsi.
- W szeregach Jazz najlepiej spisał się zdecydowanie Jordan Clarkson, rzucając w tym spotkaniu 23 „oczka”. Zdobywał również bardzo ważne punkty zza łuku. 18 dołożył Mitchell, 17 Bogdanović, a 15 Gobert, który zdobył ostatnie punkty w meczu.
SACRAMENTO KINGS – NEW ORLEANS PELICANS 123:128
- Na pierwszy rzut oka niepozorne starcie drużyn z drugiej części tabeli Konferencji Zachodniej. Jednak całe spotkanie okazało się bardzo emocjonujące i zacięte. Pelicans byli na prowadzeniu przez większość czasu, lecz Kings bardzo skutecznie napierali, nie pozwalając rywalom na jakiekolwiek rozluźnienie. Po tym zwycięstwie zespołu z Nowego Orleanu ich bilans wynosi 5-7. Natomiast Kings aktualnie po rozegraniu 14 spotkań również wygrali 5, lecz aż 9 razy ulegli rywalom.
- Pierwsza kwarta nie zwiastowała tak naprawdę tego, co wydarzy się w dalszej części spotkania. Po pierwszych 12 minutach Pelicans prowadzili z 9 punktami zapasu, co skutecznie utrzymywali w drugiej kwarcie i z taką samą przewagą zeszli na przerwę po pierwszej połowie. Już w trzeciej odsłonie Kings wzięli się mocno za odrabianie strat i na koniec kwarty przegrywali jedynie trzema punktami. Ostatnia kwarta to zacięta walka o wyrównanie, lecz to Pelicans skutecznie utrzymali prowadzenie do końca.
- Najlepiej po stronie zwycięzców spisali się: Zion Williamson (30 punktów), Brandon Ingram (22 punkty). 23 „oczka” dołożył również Eric Bledsoe.
- Świetny występ zaliczył jeden z liderów Kings, De’Aaron Fox. Ostatecznie zakończył spotkanie ze zdobyczą 43 punktów, do czego dołożył aż 13 asyst. Bardzo pomagał mu Marvin Bagley III, który rzucił 30 punktów i 10 razy zbierał piłkę spod kosza.
LOS ANGELES CLIPPERS – INDIANA PACERS 129:96
- Spotkanie dwóch drużyn z bardzo dobrym bilansem przed tym spotkaniem Clippers (9-4), Pacers (8-5). Mimo ciekawie zapowiadającego się starcia, fani NBA nie otrzymali za wiele emocji w tym spotkaniu. Podopieczni Lue przez większość spotkania kontrolowali jego przebieg i wygrali dużą przewagą.
- Pierwsza kwarta była jedyną wyrównaną odsłoną, gdzie Pacers mogli liczyć się w walce. Przewaga kilku punktów utrzymywała się przez trzy kwarty. Wtedy różnica nie była zbyt wielka, co pozwalało na powrót do spotkania gościom. Jednak w końcówce trzeciej odsłony przewaga znacznie wzrosła i utrzymała się do samego końca.
- W szeregach gospodarzy nie było tak naprawdę jednego lidera, który zdobyłby dużą ilość punktów. Paul George dołożył od siebie 20 punktów, a 17 samo dorzucił Kawhi Leonard. Z dobrej strony pokazał się Luke Kennard, który zakończył spotkanie z dorobkiem 22 „oczek”.
- Goście nie mieli za wiele do powiedzenia w tym starciu, lecz pozytywnie zaprezentował się Doug Mcdermott, zdobywając 23 punkty. Double-double zaliczył Domantas Sabonis (19 punktów, 14 zbiórek).