Los Angeles Lakers rozgromili Golden State Warriors, awansując tym samym do finału Konferencji. Heat po ciekawym spotkaniu wyeliminowali Knicks. Nowojorczykom nie pomógł nawet fantastyczny występ Jalena Brunsona, który zdobył 41 punktów.
Miami Heat – New York Knicks 96:92 (4-2)
- New York knicks zdeterminowani, by doprowadzić do siódmego meczu dobrze weszli w to spotkanie. Podopieczni Toma Thibodeau dość szybko zbudowali dwucyfrowe prowadzenie (34-24 na początku drugiej kwarty). Druga ćwiartka należała jednak do Miami Heat, którzy sukcesywnie odrabiali straty, a w ostatnich sekundach wyszli na prowadzenie (51-50 po pierwszej połowie).
- Po przerwie Heat kontynuowali dobrą grę, ale nie potrafili zbudować większej przewagi. W czwartej kwarcie Knicks wciąż byli w grze, tracąc do rywali ledwie kilka punktów. Na pięć minut przed końcem Heat prowadzili czterema punktami (85-81). W ostatnich minutach wynik był na styku, ale gospodarze cały czas utrzymywali niewielkie prowadzenie.
- Przy wyniku 92-90 dla Miami, Nowojorczycy mogli doprowadzić do remisu, ale Jalen Brunson pod presją obrony popełnił stratę. Chwilę później zwycięstwo i awans Heat przypieczętował Jimmy Butler, który trafił dwa rzuty wolne. Knicks zdobyli dziś 18 punktów mniej z pomalowanego (20 do 38) i popełnili 12 strat, czyli pięć więcej niż rywale. Heat ponadto grali bardziej zespołowo, zaliczając 25 asyst (Knicks tylko 13).
- –Trzeba ich docenić. Wcale nie grali jak zespół z ósmego miejsca, byli niewiarygodni. Wielki szacunek dla nich i całej organizacji. Podobało mi się, że walczyliśmy do końca– mówił po meczu Jalen Brunson.
- Brunson zagrał kolejne znakomite spotkanie w tych playoffach. To dzięki świetnej dyspozycji rozgrywającego Knicks tak długo utrzymywali się w grze. Brunson zdobył 41 punktów na bardzo dobrej skuteczności (63 proc. z gry). Julius Randle dołożył 15 punktów i 11 zbiórek. W Heat błyszczeli Jimmy Butler i Bam Adebayo. Butler zanotował 24 punkty, 8 zbiórek i 4 asysty, a Adebayo miał 23 punkty i 9 zbiórek.
Los Angeles Lakers – Golden State Warriors 122:101 (4-2)
- Los Angeles Lakers zaczęli od mocnego uderzenia. Po kilku minutach gry gospodarze prowadzili aż 27-10. Golden State Warrios szybko jednak odrobili większą część strat. W drugiej kwarcie przewaga Lakers oscylowała wokół 10 punktów. Pod koniec drugiej ćwiartki Austin Reaves trafił buzzer beater z własnej połowy, dzięki czemu Lakers odzyskali dwucyfrowe prowadzenie (56-46 po pierwszej połowie).
- Jeziorowcy otworzyli trzecią kwartę runem 14-7 i mieli 17 punktów przewagi (70-53). Podopieczni Darvina Hama mieli spotkanie pod kontrolą, utrzymując wysokie prowadzenie. Przed decydującą czwartą kwartą Lakers prowadzili 91-77. Warriors przystąpili do czwartej ćwiartki z nożem na gardle. Mistrzowie potrzebowali efektownego comebacku by wrócić do gry i powalczyć o siódmy mecz przed własną publicznością.
- Lakers zaczęli kwartę z większą energią i po chwili zawodnicy z Miasta Aniołów prowadzili już 22 punktami (102-80). Na trzy minuty przed końcową syreną Steve Kerr rzucił ręcznik i wprowadził do gry rezerwowych. Lakers wysoko pokonali przyjezdnych z San Francisco i awansowali do finału Konferencji, w którym zmierzą się z Denver Nuggets. Warriors mieli dziś duże problemy ze skutecznością (38 proc. z gry i 27 proc. za trzy) i nie potrafili powstrzymać ofensywy Lakers. Jeziorowcy zdobyli 22 punkty po kontrach i często stawali na linii rzutów wolnych (trafili 31 z 42 rzutów).
- LeBron James otarł się o triple-double, zaliczając 30 punktów, 9 zbiórek i 9 asyst. Austin Reaves miał 23 punkty i 6 asyst, a Anthony Davis dodał 17 punktów i 20 zbiórek. W Warriors Stephen Curry zanotował 32 punkty (ale tylko 4/14 za trzy), 6 zbiórek i 5 asyst. Donte DiVincenzo dołożył 16 punktów.