Pod nieobecność kontuzjowanego LeBrona Jamesa Los Angeles Lakers po raz drugi w tym sezonie przegrali z dużo niżej notowanymi Oklahoma City Thunder. Wpadkę zaliczyli również Miami Heat, którzy po katastrofalnej drugiej kwarcie musieli uznać wyższość Boston Celtics. Niepowodzenie ekipy z Florydy wykorzystali Philadelphia 76ers, którzy po zwycięstwie nad Detroit Pistons wskoczyli na fotel lidera konferencji wschodniej.


Detroit Pistons – Philadelphia 76ers 98:109

Statystyki na PROBASKET

  • Philadelphia 76ers mieli sporo problemów z pokonaniem dużo niżej notowanych Detroit Pistons. Do przerwy podopieczni Doca Riversa przegrywali różnicą trzech punktów (66:63). Po stronie „Tłoków” świetnie radził sobie wówczas Jerami Grant, który w niespełna 19 minut skompletował 22 „oczka”. „Szóstki” odpowiedziały trafieniami Setha Curry’ego (18 pkt) i Shake’a Miltona (12 pkt), ale kiepska skuteczność Joela Embiida (1/6), Matisse Thybulle’a (1/4) i Georgesa Nianga (1/4) sprawiły, że to wciąż gospodarze minimalnie przeważali.
  • W drugiej połowie gra Sixers wciąż nie powalała, ale dużo gorzej prezentowali się Pistons. Gospodarze zaczęli pudłować na potęgę zza łuku, trafiając tylko 2 z 17 prób. Skuteczności brakowało im też z gry, co przyjezdni wykorzystali, wygrywając dwie kolejne odsłony 23:16. Kluczowe okazały się dwie serie punktowe Philly z czwartej „ćwiartki”, które pozwoliły odskoczyć na kolejno 15 (82:97) i 16 (89:105) punktów, przesądzając tym samym o losach pojedynku.
  • Sixers wykorzystują potknięcie Miami Heat i obejmują prowadzenie w tabeli konferencji wschodniej z bilansem 7-2. Pistons z kolei w dalszym ciągu mają na koncie jedno zwycięstwo i zamykają zestawienie (1-7).
  • Po raz trzeci z rzędu Seth Curry był najlepiej punktującym zawodnikiem Philadelphii. Dziś 31-latek skompletował 23 punkty. Bliscy double-double byli Joel Embiid (19 punktów, 9 zbiórek; 6/15 z gry) i Shake Milton (16 punktów, 8 zbiórek, 5 asyst, 2 przechwyty), z kolei Tyrexe Maxey, który spędził na parkiecie aż 45 minut, zdobył 20 punków, 5 asyst i 4 zbiórki (8/12 z gry). Cenne minuty z ławki dołożyli Georges Niang (14 punktów, 7 zbiórek) i Andre Drummond (8 punktów, 10 zbiórek, 3 asysty). Doc Rivers skorzystał dziś z usług zaledwie ośmiu graczy.
  • Po stronie Pistons najlepiej wypadł Jerami Grant, autor 27 „oczek”, 6 zbiórek i 4 asyst. Do pewnego stopnia przełamanie zaliczył pierwszy wybór tegorocznego draftu – Cade Cunnigham, który skompletował double-double w postaci 18 punktów i 10 zbiórek. Rozgrywający ponownie miał jednak spore problemy ze skutecznością (4/17 z gry; 1/7 za trzy). Killian Hayes dorzucił 10 punktów, a Kelly Olynyk 11.

Atlanta Hawks – Utah Jazz 98:116

Statystyki na PROBASKET

  • Do trzeciej kwarty to Atlanta Hawks przez dłuższy czas utrzymywali się na prowadzeniu. Do przerwy (40:39) dobrze prezentował się m.in. De’Andre Hunter, swoje dorzucił też John Collins, choć „Jastrzębie” trafiły łącznie tylko 2 z 16 prób za trzy. Nieco lepiej wyglądało to po stronie „Jazzmanów”, gdzie trzy „trójki” zdobył Joe Ingles.
  • Po przerwie problemy ze skutecznością miał w dalszym ciągu Trae Young. Rozgrywający nie mógł wstrzelić się w mecz i tylko w trzeciej odsłonie spudłował 5 z 6 rzutów. Goście wykorzystali moment słabości Hawks i po raz pierwszy tej nocy objęli co najmniej 4-punktowe prowadzenie (65:69). Kluczowa okazała się jednak ostatnia odsłona, kiedy to defensywa Atlanty całkowicie się posypała. Goście zaczęli trafiać na potęgę i momentalnie odskoczyli z wynikiem (80:91), stale pogłębiając przy tym swoją przewagę (88:105).
  • Pod nieobecność Donovana Mitchella kapitalne zawody rozegrał wchodzący z ławki rezerwowych Jordan Clarkson, autor 30 punktów (z czego 15 w trzeciej kwarcie) i 4 trafień za trzy (4/10). Bojan Bogdanović dorzucił 23 „oczka”, natomiast double-double zanotowali Rudy Gobert (13 punktów, 15 zbiórek) i Mike Conley (13 punktów, 11 asyst). Świetnie radzący sobie dziś z dystansu Joe Ingles dołożył 19 punktów (5/6 za trzy).
  • Po stronie Hawks tylko Trae Young zdołał przekroczyć barierę 20 „oczek” (21 punktów, 7 asyst). Lider „Jastrzębi” ponownie miał jednak problemy ze skutecznością zza łuku, pudłując wszystkie cztery próby. Clint Capela wywalczył double-double w postaci 13 punktów i 10 zbiórek. Tyle samo punktów rzucił John Collins, z kolei De’Andre Hunter dołożył ich 14.
  • Utah Jazz umacniają się tym samym na pozycji lidera konferencji zachodniej, potwierdzając tym samym dobrą dyspozycję z poprzedniego sezonu. Hawks spadli natomiast na 12. miejsce wschodu (4-5).

Miami Heat – Boston Celtics 78:95

Statystyki na PROBASKET

  • Miami Heat nieco lepiej weszli w to spotkanie i dzięki dobrej dyspozycji Duncana Robinsona (9 pkt) i Jimmy’ego Butlera (6 pkt) prowadzili po pierwszej kwarcie różnicą 6 „oczek” (24:18). Jednocześnie po drugiej stronie problem z odnalezieniem strzeleckiego rytmu mieli od początku Jayson Tatum (0/3), Marcus Smart (0/3) i Al Horford (1/4).
  • Druga „ćwiartka” to już jednak całkowity popis Boston Celtics. Choć Tatum w dalszym ciągu nie był w stanie trafić nawet jednego rzutu, to przyjezdni wygrali tę część gry 33:9, całkowicie ustawiając pod siebie pozostałą część spotkania. Ogromny wpływ na serię punktową 18:2 mieli m.in. Dennis Schroder (7 pkt), Aaron Nesmith (6 pkt), Romeo Langford (5 pkt) czy wspomniany Smart (6 pkt). Heat trafili jedynie 3 z 13 rzutów i do przerwy przegrywali różnicą 18 „oczek” (33:51).
  • W połowie trzeciej kwarty wydawało się, że podopieczni Erika Spoelstry będą w stanie nawiązać jeszcze walkę. Kolejne trafienia Bama Adebayo i Jimmy’ego Butlera pozwoliły bowiem gospodarzom na znaczące zniwelowanie strat sprzed przerwy (56:64). Wyższy bieg wrzucił jednak Schroder i Celtowie ponownie odskoczyli (57:75).
  • W czwartej „ćwiartce” przełamał się Tatum, który zdobył wówczas swoje pierwsze punkty tej nocy. Heat nie byli w stanie wykorzystać słabej dyspozycji lidera Bostonu i w dalszym ciągu rzucali na przeciętnej skuteczności. Całkowicie poniżej oczekiwań spisał się przede wszystkim Tyler Herro, którego wskaźnik +/- wyniósł fatalne -32. Zespół z Florydy odnosi pierwszą porażkę przed własną publicznością w tym sezonie i traci pozycję lidera konferencji wschodniej na rzecz Philadelphii 76ers.
  • Kluczem do zwycięstwa Celtics okazali się dziś zmiennicy. Dennis Schoder zdobył 14 punktów i 6 asyst (wskaźnik +/- na poziomie +26), Aaron Nesmith 13 punktów (+15), a Romeo Langford 12 (+25). Jayson Tatum, który przez całą noc miał problemy z odnalezieniem optymalnego rytmu, zdobył 10 punktów i 8 zbiórek (3/13 z gry). Nieco lepiej wypadł Jaylen Brown, autor 17 „oczek” i 5 zbiórek (3/5 za trzy).
  • Heat o dzisiejszej nocy będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Jimmy Butler zdobył 20 punktów oraz 4 zbiórki i był najlepiej dysponowanym zawodnikiem Miami. Duncan Robinson zdołał zaaplikować rywalom 16 „oczek”, ale spudłował aż 12 rzutów za trzy (5/17). Tyler Herro przypominał raczej zeszłorocznego siebie i trafił jedynie 3 z 11 prób z gry (0/4 zza łuku). Kiepsko wyglądał również Kyle Lowry, który do 6 punktów, 7 zbiórek, 5 asyst i 3 przechwytów dołożył aż 6 strat.

Phoenix Suns – Houston Rockets 123:111

Statystyki na PROBASKET

  • Phoenix Suns wracają na optymalne tory. Zwycięstwo z niżej notowanymi Houston Rockets to już ich trzeci triumf z rzędu. Nie obyło się jednak bez problemów. Po stosunkowo dobrym początku gospodarzy „Rakiety” odpowiedziały w drugiej kwarcie za sprawą Jae’Seana Tate’a czy Davida Nwaby (56:61). Kluczowa okazała się jednak trzecia odsłona, w której 16 punktów zdobył Devin Booker. „Słońca” zdołały nie tylko dorobić straty, ale i momentalnie odskoczyć z wynikiem (93:83).
  • W ostatniej „ćwiartce” kilka razy znowu było gorąco. Kolejne trafienia Kevina Portera Jr’a., Jalena Greena i Jae’Seana Tate’a pozwoliły podopiecznym Stephena Silasa zbliżyć się z wynikiem na zaledwie 7 punktów (110:103). Pomimo niedogodności, kilku niecelnych rzutów i głupich strat Suns kontrolowali mecz, raz jeszcze uciekli na bezpieczny dystans i dowieźli zwycięstwo do końcowej syreny.
  • Devin Booker był dziś najlepiej punktującym zawodnikiem Suns z dorobkiem 27 punktów, 9 zbiórek i 5 asyst. Double-double dorzucił DeAndre Ayton, autor 16 „oczek” i 11 zbiórek. O podwójną zdobycz otarł się jedynie Chris Paul (9 punktów, 13 asyst, 5 przechwytów, 5 zbiórek), u którego szwankowała dziś skuteczność (3/10 z gry; 1/5 za trzy). Mikal Bridges dołożył 16 punktów, Landry Shamet 9, a Cam Johnson 12.
  • Kilku zawodników Houston Rockets również zasłużyło na wyróżnienie. Pomimo problemów zza łuku Kevin Porter Jr. skompletował 20 punktów i 6 zbiórek. Efektowne double-double w postaci 18 punktów i aż 15 zbiórek dołożył Christian Wood. Drugi wybór tegorocznego draftu – Jalen Green – zdobył co prawda 16 „oczek”, ale trafił jedynie 3 z 14 rzutów z gry.

Los Angeles Lakers – Oklahoma City Thunder 104:107

Statystyki na PROBASKET

  • Wczoraj wieczorem informowaliśmy, że LeBron James nabawił się urazu mięśnia brzucha i wypadnie tym samym z gry na co najmniej tydzień. Los Angeles Lakers mieli jednak do dyspozycji Russella Westbrooka oraz Anthony’ego Davisa i wciąż byli zdecydowanym faworytem tego starcia.
  • Mecz rozpoczął się po myśli „Jeziorowców”, którzy po trafieniach wspomnianego duetu Davis (12 pkt) – Westbrook (5 pkt) szybko odskoczyli z wynikiem (19:8). W drugiej kwarcie wydawało się, że będziemy świadkami całkowicie jednostronnego pojedynku już do końcowej syreny. Przewaga Lakers pogłębiła się, osiągając pułap nawet 19 „oczek” (44:25). Oklahoma City Thunder konsekwentnie grali jednak swoje i seria punktowa 20:6 pozwoliła im na zniwelowanie strat do zaledwie 4 punktów przed przerwą (52:48).
  • W jednej z ostatnich akcji pierwszej połowy urazu dłoni nabawił się Anthony Davis. Skrzydłowy nie dokończył kwarty, ale po przerwie wrócił do gry.
  • Druga połowa za wyjątkiem kilku lepszych fragmentów Lakers stała pod znakiem wymiany ciosów. Wszystko sprowadziło się jednak do ostatnich minut. Przy skromnym prowadzeniu Thunder (95:98) na wysokości zadania stanął Shai Gilgeous-Alexander, który „trójką” z logo LAL pozwolił OKC odskoczyć na sześć „oczek”. Po drugiej stronie odpowiedział Austin Reaves (98:101), po czym dwa razy zza łuku trafił również Carmelo Anthony (104:105). Luguentz Dort skutecznie wykorzystywał jednak rzuty wolne, a przy ostatnim posiadaniu za trzy na równi z syreną spudłował Westbrook.
  • Dla Oklahomy jest to dopiero drugie zwycięstwo w tym sezonie (2-6). Pierwsze odnieśli kilka dni temu w meczu przeciwko… Los Angeles Lakers.
  • Pod nieobecność LeBrona Jamesa ciężar gry na swoje barki zgodnie z oczekiwaniami wzięli Anthony Davis (29 punktów, 18 zbiórek, 5 asyst; 11/20 z gry) i Russell Westbrook (27 punktów, 5 asyst, 6 zbiórek; 10/23 z gry, 3/6 za trzy). Świetnie dysponowany był również Carmelo Anthony, który trafił tej nocy pięć „trójek” i skompletował 21 punktów oraz 6 zbiórek, cenne trafienia dołożyli Avery Bradley (9 pkt) i Austin Reaves (8 pkt), ale reszta zespołu nie stanęła na wysokości zadania.
  • Thunder do zwycięstwa poprowadził przede wszystkim Shai Gilgeous-Alexander, autor 28 punktów i 6 asyst (9/17 z gry; 4/7 za trzy). Mimo problemów ze skutecznością dobrą linijkę statystyczną zanotował również Luguentz Dort (17 punktów; 4/14 z gry, 3/11 zza łuku). Ty Jerome dołożył 14 punktów, a Kenrich Williams otarł się o double-double (13 punktów, 8 zbiórek). Podwójną zdobycz wywalczył z kolei Derrick Favors (10 punktów, 11 zbiórek; 5/5 z gry).
  • O problemach Los Angeles Lakers i kontuzji LeBrona Jamesa Krzysztof Sendecki i Michał Pacuda rozmawiali w najnowszym Podkaście PROBASKET Live.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    7 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments