New York Knicks pokonali San Antonio Spurs po niezwykle wyrównanym pojedynku. Fantastyczne zawody rozegrał Victor Wembanyama, ale w końcówce na wysokości zdania stanął Mikal Bridges. To właśnie jego trafienia przesądziły o zwycięstwie ekipy z Wielkiego Jabłka. Podobnie duże emocje były w Dallas, choć jeszcze przed czwartą kwartą nic na to nie wskazywało. Joel Embiid otrząsnął się po przedmeczowym upadku, a jego Philadelphia 76ers wygrali po emocjonującym spotkaniu z Boston Celtics. Austin Reaves na sekundę przed końcem wjechał na kosz, zapewniając Los Angeles Lakers zwycięstwo nad Golden State Warriors. W ostatnim spotkaniu Christmas Day Phoenix Suns dość pewnie pokonali Denver Nuggets.
New York Knicks – San Antonio Spurs 117:114
- Od samego początku Jeremy Sochan odpowiadał w defensywie za powstrzymywanie Jalena Brunsona. Polak skutecznie odciął rozgrywającego od gry, ale na wysokości zadania stanął Mikal Bridges, który wykorzystał swoje pierwsze cztery rzuty z gry i w znaczący sposób przyczynił się do szybkiego prowadzenia New York Knicks (9:2).
- San Antonio Spurs w porę wzięli się jednak za odrabianie strat, a po ofensywnej zbiórce i dobitce Sochana zdołali w końcu objąć prowadzenie. Chwilę później 21-latek złapał w powietrzu podanie Victora Wembanyamy i powiększył przewagę Ostróg (13:16).
- Dobrych zawodów na początku nie rozgrywał z kolei Victor Wembanyama, który pudłował próbę za próbą (0/4 zza łuku), a w obronie wyręczał go m.in. Devin Vassell, który zablokował rzut OG Anunoby’ego, który mógł dać NYK prowadzenie. Przerwa na żądanie nowojorczyków przyniosła już oczekiwane efekty i po kilku minutach gry gospodarze odzyskali prowadzenie.
- W dalszym ciągu nie wychodziły im jednak rzuty za trzy. W pierwszej kwarcie Knicks trafili zza łuku tylko raz przy 11 próbach. Na początku przeciętnie pod tym względem wyglądali również Spurs, ale niemoc strzelecką przełamał w porę Wembanyama, który utrzymywał wówczas Ostrogi w grze (28:27).
- W krótkim wywiadzie przed rozpoczęciem drugiej kwarty Sochan podkreślał znaczenie zbiórek ofensywnych i punktów drugiej szansy. Knicks radzili sobie w tych aspektach zdecydowanie lepiej, ale po trójkach Wemby’ego i Chrisa Paula, a następnie trafieniu Keldona Johnsona Ostrogi zaliczyły serię punktową 10:0 i objęły dziewięciopunktowe prowadzenie. Niemoc ofensywną NYK przerwał Miles McBride, co dało gospodarzom impuls do odrabiania strat (46:45).
- Sochan odgrywał przez chwilę rolę środkowego, choć po bronionej stronie parkietu wciąż skupiał się na Brunsonie, który do przerwy miał na koncie dziewięć punktów. Do gry wrócił jednak Wemby, który zauważył nabiegającego w kierunku kosza Jeremy’ego i ten ponownie wsadził piłkę do kosza (49:49). Chwilę później reprezentant Polski w podobny sposób wykorzystał podanie Stephona Castle’a. Spurs wykorzystali chwilę słabości rywala i na przerwę schodzili z przewagą siedmiu oczek (51:58), za co w dużej mierze odpowiadał Wemby (24 punkty, 11 zbiórek do przerwy).
- Po powrocie na parkiet ofensywa San Antonio potrzebowała kilka minut, by wrócić do optymalnego rytmu. Na pierwsze trafienie z gry sympatycy Ostróg czekali ponad cztery minuty, ale do tego czasu Knicks — głównie za sprawą Karla-Anthony’ego Townsa — zredukowali wszelkie straty. Marazm w ataku Spurs przerwał trafieniem za trzy Jeremy Sochan, który po chwili dorzucił dwa rzuty osobiste i przyjezdni znów prowadzili (61:64).
- Strony wymieniały się ciosami i wynik oscylował następnie w granicach remisu. Sochan trafił w międzyczasie drugą trójkę, ale Knicks zamknęli trzecią kwartę serią punktową 10:0 i Ostrogi znów musiały gonić wynik. Sprawy w swoje ręce po raz kolejny wziął jednak fantastyczny tej nocy Victor Wembanyama. Środkowy zdobył 11 punktów w nieco ponad cztery minuty i to przede wszystkim dzięki niemu Ostrogi znów mogły cieszyć się przewagą (102:100). Wówczas ponownie rozpoczęła się wymiana ciosów, w której uczestniczył również Sochan, a atmosfera w Madison Square Garden zrobiła się wyjątkowo gorąca.
- Chris Paul zdołał odpowiedzieć swoją trójką, ale wówczas na 38 sekund przed ostatnią syreną piłka była w posiadaniu Knicks. Gospodarze nie wykorzystali swojej szansy, ale ofensywną zbiórką popisał się Josh Hart. Kolejna próba, tym razem OG Anunoby’ego, również nie odnalazła drogi do kosza. Spurs raz jeszcze jednak nie byli w stanie zebrać piłki i stracili tym samym szansę na ostatni rzut.
- Fantastyczne spotkanie zaliczył Victor Wembanyama, który odnotował 42 punkty, 18 zbiórek, cztery asysty oraz cztery bloki (6/16 za trzy). – Nie wygrali z nami dlatego, że grali lepszą koszykówkę – mówił po meczu Wemby. Jeremy Sochan zapisał na swoim koncie 21 oczek, dziewięć zbiórek, ale też pięć strat (8/10 z gry, 3/3 za trzy, 2/2 z linii). Chris Paul skończył ostatecznie z 13 punktami, siedmioma asystami i sześcioma zbiórkami.
- Prym po stronie Knicks wiedli przede wszystkim Mikal Bridges (41 punktów, 4 asysty, 6/9 zza łuku), Karl-Anthony Towns (21 punktów, 9 zbiórek) oraz Jalen Brunson (20 punktów, 9 asyst, 7 zbiórek).
Dallas Mavericks – Minnesota Timberwolves 99:105
- Luka Doncić zanotował 14 punktów, pięć zbiórek i dwie asysty, ale na parkiecie spędził zaledwie 16 minut. Jeszcze przed przerwą w trakcie próby wejścia na kosz poczuł ukłucie w łydce i utykając, udał się do szatni. Na parkiecie już się nie pojawił, a jego koledzy początkowo nie mogli sobie poradzić bez swojego lidera.
- Timberwolves już w pierwszej połowie byli w stanie zarysować znaczącą przewagę. Wyszli na kilkunastopunktowe prowadzenie, które po zmianie stron jedynie powiększali. W pewnym momencie trzeciej kwarty różnica wynosiła już 28 punktów, a kibice w Dallas zaczęli godzić się z tym, że ich ulubieńcy nie poprawią im świątecznego humoru. Gospodarze nie zamierzali jednak tak szybko rezygnować.
- Sygnał do odrabiania strat dał Kyrie Irving, który skończył zawody z 39 punktami, czterema zbiórkami i dwoma asystami. Jednocześnie Mavs zaczęli zdecydowanie lepiej bronić, a Timberwolves nie byli w stanie długimi fragmentami regularnie przedzierać się przez ich zasieki. Na nieco mniej niż sześć minut przed końcową syreną strata Mavs zmalała już do jednocyfrowej wartości. Gospodarze nie odpuszczali, a w pewnym momencie dzieliły ich od rywali już tylko dwa punkty.
- Na mniej niż minutę przed końcem Irving nie trafił rzutu za trzy, który dałby Mavs jednopunktowe prowadzenie. W kolejnych akcjach Timberwolves byli w stanie utrzymać minimalne prowadzenie. Dla gości 26 punktów, osiem zbiórek i pięć asyst zanotował Anthony Edwards, Julius Randle dołożył 23 oczka, 10 zbiórek i osiem asyst. Rudy Gobert miał 14 punktów i 10 zbiórek.
Boston Celtics – Philadelphia 76ers 114:118
- Jeszcze przed startem spotkania wydawało się, że Joel Embiid nie zagra. W trakcie rozgrzewki niefortunnie zahaczył o taśmę rozłożoną wokół parkietu i z lekko podkręconą kostką upadł na boisko. Ostatecznie nic poważnego się mu nie stało i wyszedł w pierwszej piątce Sixeres.
- Występ w dzisiejszym spotkaniu wyszedł mu tylko na dobre, a Sixers od samego początku spotkania starali się pokazać, że nie przyjechali do Bostonu jedynie po to, by wypełnić terminarzowy obowiązek. Trójka Embiid, Tyrese Maxey i Paul George nie miała okazji częstego grania za sobą, ale w Bostonie pokazała, że drzemie w niej ogromny potencjał. Problem leży po stronie zdrowotnej i będzie trudny do przeskoczenia.
- Ostatecznie Embiid, który w tym meczu wystąpił z czarną maską na twarzy, rzucił 27 punktów i zanotował dziewięć zbiórek. Zachował zimną krew na trzy sekundy przed końcem, trafiając dwa rzuty wolne, które przypieczętowały sukces Sixers. Maxey dołożył 33 oczka i 12 asyst, kolejny raz udowadniając, że jest drugim obok Embiida najważniejszym graczem ekipy z Filadelfii. Tylko w czwartej kwarcie Maxey zanotował 13 punktów, ciągnąć na swoich barkach Sixers do zwycięstwa.
- Dla Celtics 32 punkty i 15 zbiórek zdobył Jayson Tatum, Jaylen Brown dołożył 23 oczka, siedem zbiórek i cztery asysty, a Derrick White 21 punktów, cztery asysty i trzy zbiórki. Kristaps Porzingis wyszedł w pierwszej piątce i spędził na parkiecie 13 minut. Na drugą połowę jednak nie wyszedł ze względu na kontuzję.
Golden State Warriors – Los Angeles Lakers 113:115
- Austin Reaves na kilka sekund przed końcem dostał piłkę na linii wyznaczającej miejsce rzutów za trzy. Miał jasne zadanie – zapewnić Lakers zwycięstwo po tym, jak trójka Stephena Curry’ego wyrównała stan rywalizacji. Wcześniej Reaves dwukrotnie trafił z linii osobistych. Tym razem dłoń także mu nie zadrżała – wbił pod kosz i wykończył akcję dwutaktem. Manewr zakończył na sekundę przed końcem, a desperacka próba Curry’ego z własnej połowy nie znalazła drogi do kosza.
- Wcześniej jednak Curry niemal w heroiczny sposób przywrócił wiarę kibiców Warriors w zwycięstwo. Jeszcze na nieco ponad półtorej minuty przed końcem wydawało się, że sprawa jest przegrana – Lakers mieli bezpieczną, dziewięciopunktową przewagę. Wówczas jednak spod kosza trafił Jonathan Kuminga, a kilka sekund później zza łuku przymierzył Dennis Schroeder. Na 25 sekund przed końcową syreną Curry zmniejszył straty do dwóch oczek.
- Max Christie (16 punktów) nie pomylił się z linii rzutów wolnych, ale Curry odpowiedział celną trójką. Później na linii stanął Reaves, który także trafił dwa razy. Po przerwie na żądanie dobrze po zasłonach przebił się Curry, który z dalekiego dystansu umieścił piłkę w obręczy. Ostatnie słowo należało jednak do Reavesa, który skończył to spotkanie z triple-double – 26 punktów, 10 zbiórek i 10 asyst.
- LeBron James zagrał w 19. świątecznym meczu w karierze, notując 31 punktów i 10 asyst. Anthony Davis zszedł z parkietu w końcówce pierwszej kwarty ze skręconą kostką. Dalton Knecht dołożył z ławki 13 oczek.
- Dla Warriors 38 punktów zanotował Curry, 21 oczek i 12 zbiórek dołożył Andrew Wiggins, a Kuminga skończył mecz z 14 oczkami, sześcioma zbiórkami i sześcioma asystami.
Phoenix Suns – Denver Nuggets 110:100
- Kevin Durant i Bradley Beal rzucili po 27 punktów, prowadząc Suns do przekonującej wygranej. Tyus Jones dołożył 17 oczek i cztery asysty, a Jusuf Nurkić osiem punktów, 13 zbiórek i sześć asyst. Tym samym gospodarze zrewanżowali się Nuggets za dotkliwą porażkę sprzed kilku dni, w której Suns na koniec przegrali aż różnicą 27 punktów. Suns nie mogli dzisiaj skorzystać z Devina Bookera i Graysona Allena.
- Dla Nuggets 25 punktów i 15 zbiórek zanotował Nikola Jokić, Michael Porter Jr. miał 22 oczka, a Jamal Murray 13 punktów, sześć asyst i sześć zbiórek. Z ławki 17 oczek, sześć zbiórek i dwie asysty dorzucił Russell Westbrook.
- Przed startem czwartej kwarty Suns prowadzili siedmioma punktami, a w połowie ostatniej ćwiartki udało im się powiększyć przewagę do 15 punktów. Nuggets nie byli im już w stanie zagrozić, a gospodarze przerwali serię trzech kolejnych porażek.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!