Noc obfitowała w aż 11 meczów NBA i kilka z nich zaprosiło kibiców na szczególnie interesujące widowisko. Bucks pomimo 43 punktów Giannisa Antetokounmpo nie poradzili sobie z Celtics i zanotowali ósmą porażkę w sezonie. Pacers po znakomitej czwartej kwarcie ograli u siebie Knicks. Sixers w dogrywce pokonali Hornets i to ich drugie zwycięstwo w sezonie. Zespół cały czas czeka na powrót Joeala Embiida. Nikola Jović pomógł Heat ograć Wolves dzięki trafieniu w końcówce. Stephen Curry był świetny w wygranym starciu z Thunder, ale jeszcze lepszy był Nikola Jokić, który przejął lejce w wygranym meczu Nuggets z Mavericks. Suns pozbawieni wsparcia Kevina Duranta ulegli po dogrywce Kings. Na koniec dnia Lakers ograli Raptors, ale stracili przez uraz Anthony’ego Davisa.
DETROIT PISTONS – HOUSTON ROCKETS 99:101
- Piąte zwycięstwo w siedmiu ostatnich spotkaniach drużyny z Houston. Rockets przetrwali tragiczną rzutowo pierwszą połowę, gdzie trafili zaledwie trzy z 16 rzutów zza łuku, mocno prezentując się na atakowanej desce. W końcówce spotkania Detroit Pistons mieli swoje szanse na doprowadzenie do dogrywki. Na sześć sekund do syreny rzut osobisty z premedytacją chybił Cade Cunningham. Piłkę zebrał Jaden Ivey, który nie trafił własnej próby, jednak przy walce o zbiórkę sfaulowany został Tobias Harris. Ten minął się jednak z celem przy obu próbach z linii.
- Dla zwycięzców 27 “oczek” wraz z 10 zbiórkami zanotował Alperen Sengun. Tari Eason 10 ze swoich 18 punktów rzucił w czwartej odsłonie, a Jalen Green dodał do dorobku drużyny 14 punktów. Po stronie drużyny z Motor City 26 “oczek” zdobył wspomniany już Cade Cunningham, który rozdał również dziewięć asyst i zebrał z tablic osiem piłek.
Maksymilian Kaczmarek
MILWAUKEE BUCKS – BOSTON CELTICS 107:113
- Milwaukee Bucks próbowali zdominować mistrzów NBA od początku spotkania, szybko wychodząc na dwucyfrowe prowadzenie. W drugiej kwarcie przewaga gospodarzy dochodziła do 16 “oczek”, jednak nawet rekordowa w tym sezonie dla klubu zdobycz 69 punktów w pierwszej połowie nie wystarczyła na drużynę z Bostonu. Z początkiem trzeciej odsłony, Celtics szybko doprowadzili do kontaktu z przeciwnikami serią 12:0. Od połowy czwartej kwarty goście utrzymywali kilkupunktową przewagę nie dając przełamać przeciwnikom swojej własnej akcji.
- Do gry powrócił dziś Jaylen Brown, który opuścił cztery poprzednie spotkania z powodu problemów z biodrem. Skrzydłowy rzucił tej nocy 14 punktów i zebrał pięć piłek. 31 “oczek”, 12 zbiórek i sześć asyst zanotował Jayson Tatum, a 18 punktów padło łupem Paytona Pritcharda. Bucks nie pomógł nawet 43-punktowy występ Giannisa Antetokounmpo, który do dorobku dołożył 13 zbiórek oraz pięć asyst.
Maksymilian Kaczmarek
INDIANA PACERS – NEW YORK KNICKS 132:121
- Obrona New York Knicks nie miała pojęcia, jak ma sobie poradzić z duetem Bennedict Mathurin – Tyrese Haliburton. Panowie rozdawali tej nocy karty i to oni przesądzili o efektownym zwycięstwie Indiany Pacers przed własną publicznością. Ekipa Ricka Carlisle’a trafiła najlepsze w sezonie 21 trójek i w punktach zza łuku wygrała 63:21. W czwartej kwarcie Pacers byli 8/13 z dystansu.
- Do przerwy podopieczni Toma Thibodeau prowadzili 61:58. Jeszcze rozpoczynając czwartą kwartę mieli wynik na swoją korzyść (94:92). Wtedy jednak do głosu doszła wyraźnie zdeterminowana ofensywna gospodarzy i finałowe 12 minut Pacers wygrali 40:27. Jeszcze na siedem minut przed końcem, po punktach Karla-Anthony’ego Townsa Knicks byli tylko -2. Wtedy Pacers zdobyli punkty w czterech kolejnych posiadaniach, budując przewagę, której już nie oddali.
- Przed meczem Pacers poinformowali, że Aaron Nesmith z powodu skręcenia lewej kostki wróci dopiero w okolicach początku grudnia. 38 punktów (13/18 z gry, 7/9 za trzy), osiem zbiórek i dwie asysty Mathurina oraz 35 oczek (11/18 z gry, 4/10 za trzy) i 14 asyst Haliburtona. Dla New York Knicks 33 punkty (11/17 z gry), 10 asyst i sześć zbiórek Jalena Brunsona oraz 30 oczek (11/19 z gry), dziewięć zbiórek KAT-a.
ORLANDO MAGIC – WASHINGTON WIZARDS 121:94
- Niepokonani jak dotąd przed własną publicznością Orlando Magic stanęli w szranki z nieco niżej notowanymi Washington Wizards. Gospodarze potrzebowali zwycięstwa, by zachować czołowe miejsce w Konferencji Wschodniej i z tego obowiązku się wywiązali.
- Po względnie wyrównanej pierwszej połowie o losach spotkaniach przesądziła w dużej mierze trzecia kwarta. Obie ekipy trafiały wówczas z identyczną skutecznością (41,7%), jednak Magic zdecydowanie częściej dochodzili do pozycji strzeleckich, co pozwoliło im na zbudowanie komfortowego prowadzenia (91:72). W ostatniej części gry zwycięstwo Orlando przypieczętowali Cole Anthony oraz Jeff Howard i ich 5/5 za trzy.
- Franz Wagner zdobył 23 punkty, z kolei wchodzący z ławki rezerwowych Moritz Wagner oraz Cole Anthony dorzucili ich po 16. Double-double w postaci 10 oczek i 12 zbiórek popisał się Goga Bitadze. — Będziemy cały czas to mówić. Nasza defensywa poprowadzi naszą ofensywę — podkreślał na pomeczowej konferencji trener Jamahl Mosley.
- Ofensywę Wizards napędzali przede wszystkim Jordan Poole (24 punkty, 4 zbiórki; 3/10 za trzy) oraz drugoroczniak Bilal Coulibaly (20 punktów, 6 asyst, 6 zbiórek). „Dwójka” tegorocznego draftu, Alex Sarr, zapisała na swoim koncie 11 oczek i cztery asysty.
Krzysztof Dziadek
PHILADELPHIA 76ERS – CHARLOTTE HORNETS 107:105 OT
- Mało brakowało, a wyjątkowo kiepski początek sezonu w wykonaniu Philadelphia 76ers przerodziłby się w tragiczny. Minionej nocy podopieczni Nicka Nurse’a dali Charlote Horrnets kilka okazji, by całkowicie przejąć kontrolę nad spotkaniem. Pierwsza nastąpiła już w pierwszej kwarcie, w której to Szóstki zdobyły zaledwie 16 punktów. Jaka była jednak odpowiedź Szerszeni? 15 punktów.
- Można powiedzieć, że prawdziwe granie zaczęło się w drugiej odsłonie, która stała pod znakiem wymiany ciosów (46:45). Po przerwie Sixers byli w stanie zbudować sobie dwucyfrową przewagę, którą utracili jednak w czwartej „ćwiartce”. O końcowym rezultacie miała przesądzić zatem ścisła końcówka.
- Na 10 sekund przed końcową syreną przy dwóch oczkach przewagi Philly na linii rzutów wolnych trafił Kyle Lowry, który mógł wówczas przesądzić o losach pojedynku. Rozgrywający skutecznie wyegzekwował jednak tylko jedną z prób, co dało Hornets szansę. Tę wykorzystał LaMelo Ball, który trafieniem zza łuku doprowadził do dogrywki. W niej nieznacznie lepsi okazali się gospodarze.
- To był wielki mecz rezerwowych 76ers. Debiutujący na ligowych parkietach Jared McCain zdobył 27 punktów, z kolei Guerschon Yabusele zapisał na swoim koncie 20 oczek i osiem zbiórek. Skutecznością nie błysnął Paul George (15 punktów, 9 asyst; 1/9 za trzy). Double-double odnotował Andre Drummond (13 punktów, 10 zbiórek).
- Po stronie Hornets prym wiódł LaMelo Ball, który zaaplikował rywalom aż 38 oczek, do czego dołożył osiem asyst i cztery zbiórki (13/30 z gry, 6/18 za trzy). Wspierali go przede wszystkim Brandon Miller (22 punkty, 7 zbiórek) oraz Grant Williams (17 punktów, 3 bloki).
Krzysztof Dziadek
MINNESOTA TIMBERWOLVES – MIAMI HEAT 94:95
- Koszykarze „Żaru z Miami” przerwali serię trzech porażek z rzędu. Podopieczni Erika Spoelstry pokonali Leśne Wilki, a bohaterem spotkania został Tyler Herro. 24-latek zdobył 26 punktów, 6 zbiórek, ale też osiem strat. Rzucający obrońca Miami Heat trafił 9 z 15 rzutów (60%), w tym 4/8 za trzy. 11 punktów dodał Terry Rozier, a 9 oczek, siedem zbiórek i siedem asyst wpadło na konto Bama Adebayo.
- Swój pierwszy mecz w tym sezonie rozegrał Kevin Love. 36-letni weteran zdobył 6 punktów i 6 zbiórek w 13 minut. 15 punktów i 7 zbiórek z ławki dodał Nikola Jovic. To jego lay-up w ostatnich sekundach spotkania przesądził o wygranej drużyny z Florydy. Zawodnik był jeszcze faulowany i trafił jedną próbę dając Heat prowadzenie, na które Wolves już nie odpowiedzieli.
- W szeregach Wolves wyróżniał się Anthony Edwards. Lider Wilków zdobył 22 punkty, sześć asyst, ale też sześć strat. 17 punktów, sześć zbiórek i sześć asyst dołożył Julius Randle. 15 punktów zaliczył Naz Reid. Natomiast siedem punktów i 13 zbiórek zgarnął Rudy Gobert.
Mateusz Malinowski
OKLAHOMA CITY THUNDER – GOLDEN STATE WARRIORS 116:127
- Wojownicy odkuli się po fatalnej porażce z Cleveland Cavaliers. Podopieczni Steve’a Kerra wygrali z czołową drużyną ligi ostatnich lat, ale największym zmartwieniem Oklahomy City Thunder była kontuzja, jakiej nabawił się Chet Holmgren. Młody gracz w pierwszej kwarcie doznał kontuzji biodra i nie powrócił już więcej gry.
- Bohaterem spotkania został Stephen Curry, autor 36 punktów (13/23 z gry), pięciu zbiórek i siedmiu asyst. Gwiazdor Golden State Warriors trafił siedem trójek. Double-double zaliczył De’Anthony Melton (19 punktów, 10 zbiórek). 18 punktów, osiem zbiórek, pięć asyst i trzy przechwyty zanotował Andrew Wiggins. Świetnym wsparciem z ławki okazał się Jonathan Kuminga, zdobywca 20 punktów i pięć zbiórek.
- Dla Thunder najlepiej zagrał Shai Gilgeous-Alexander. Obrońca Grzmotów uzyskał 24 punkty, pięć zbiórek i cztery asysty. 20 punktów dołożył Jalen Williams (9/15 z gry, 60%). Po 16 oczek dodali Luguentz Dort (sześć zbiórek) i Cason Wallace.
Mateusz Malinowski
DENVER NUGGETS – DALLAS MAVERICKS 122:120
- Podopieczni Michaela Malone’a odnieśli piąte zwycięstwo z rzędu, pokonując ekipę z Dallas. Kluczem do sukcesu okazało się zwycięskie trafienie Michaela Portera Jr’a. Skrzydłowy Denver Nuggets trafił za dwa punkty na siedem sekund przed końcem spotkania. Największym bohaterem klubu z Kolorado był jednak Nikola Jokic.
- 29-letni serbski gwiazdor zdobył 37 punktów (13/21 z gry, 62%), 18 zbiórek i 15 asyst. Drugi najlepszy wynik to „zaledwie” 18 oczek Jamala Murraya (sześć asyst). 17 punktów, siedem zbiórek i cztery asysty uzyskał wspomniany wcześniej Porter Jr. 16 punktów i pięć zbiórek dołożył Peyton Watson.
- W szeregach Dallas Mavericks brylował Kyrie Irving, zdobywca 43 punktów (rekord sezonu 32 latka), pięć zbiórek i pięć asyst. Gwiazdor Mavs trafił 17 z 22 rzutów (77%) i sześć z ośmiu trójek (75%). Bliski triple-double był Luka Doncic, autor 24 punktów, dziewięciu zbiórek i dziewięciu asyst. 16 punktów i siedem zbiórek dodał Daniel Gafford. Dla podopiecznych Jasona Kidda była to druga porażka z rzędu.
Mateusz Malinowski
PHOENIX SUNS – SACRAMENTO KINGS 118:127 OT
- Phoenix Suns podeszli do tego spotkania bez kontuzjowanego Kevina Duranta, który po fantastycznym początku sezonu będzie musiał teraz przez co najmniej dwa tygodnie odpocząć od koszykówki. Jego nieobecność wykorzystali Sacramento Kings, którzy potrzebowali jednak dogrywki, by zatrzymać serię siedmiu kolejnych zwycięstw Słońc.
- W pierwszej połowie przez długi czas na skromnym prowadzeniu utrzymywali się przyjezdni, którzy nie byli jednak w stanie zbudować sobie większej przewagi (53:60). Po powrocie na trzecią kwartę wyższy bieg wrzucili Suns, którzy wykorzystali problemy ze skutecznością rywala (30,4% z gry) i zniwelowali wówczas wszelkie straty (82:79).
- W ostatniej części gry Kings wrócili do meczu, a trafienie Keegana Murraya na cztery sekundy przed końcową syreną niemal przesądziło o ich zwycięstwie (110:111). Chwilę później po drugiej stronie parkietu sędziowie gwizdnęli jednak faul przed wznowieniem gry, co oznaczało, że Phoenix otrzymali jeden rzut wolny, który na punkt zamienił Devin Booker. Akcja gospodarzy okazała się następnie nieskuteczna, co oznaczało dogrywkę.
- W dodatkowych pięciu minutach nie do zatrzymania byli DeMar DeRozan i De’Aaron Fox. Obaj zdobyli po osiem punktów (więcej niż Suns — siedem) i zapewnili tym samym zwycięstwo gości. — DeRozan i Fox zaliczyli pod koniec sporo akcji. Próbowaliśmy kilku rzeczy, z których wyciągniemy wnioski i staniemy się lepsi — komentował popis duetu rywala trener Mike Budenholzer.
- Świetnym występem popisał się DeMar DeRozan, dla którego 34 punkty to najlepsza jak dotąd zdobycz w barwach Kings. Oprócz tego double-double popisało się aż trzech zawodników: De’Aaron Fox (21 punktów, 11 zbiórek, osiem asyst), Domantas Sabonis (20 punktów, 12 zbiórek, pięć asyst) oraz Keegan Murray (14 punktów, 14 zbiórek).
- Po stronie Phoenix dobre zawody rozegrał Bradley Beal, autor 28 oczek i ośmiu zbiórek. Skutecznością zza łuku (6/10) błysnął Tyus Jones, który dorzucił 22 punkty i rozdał cztery asysty. Dobrze wyglądał też Devin Booker, który zapisał na swoim koncie podwójną zdobycz, choć jego skuteczność mogła prezentować się nieco lepiej (23 punkty, 12 asyst; 9/22 z gry).
Krzysztof Dziadek
PORTLAND TRAIL BLAZERS – MEMPHIS GRIZZLIES 89:134
LOS ANGELES LAKERS – TORONTO RAPTORS 123:103
- LeBron James zanotował drugie z rzędu triple-double prowadząc Los Angeles Lakers do zwycięstwa. Niestety parkiet w trzeciej kwarcie opuścił Anthony Davis. Skrzydłowy nabawił się kontuzji oka. Zdarzenie miało miejsce na pięć minut przed końcem trzeciej odsłony, gdy Jakob Poeltl uderzył Davisa w oko podczas próby wsadu. Brak zawodnika nie przeszkodził Lakers w odniesieniu szóstego zwycięstwa w sezonie.
- Los Angeles Lakers są 5-0 w meczach rozgrywanych w Crypto.com Arenie. Dla Toronto Raptors to czwarta porażka z rzędu i ósma w ostatnich dziewięciu meczach. Zespół utknął na etapie przebudowy, a w ostatnim czasie mierzył się także z kilkoma urazami. Tymczasem Lakers po raz pierwszy od czterech sezonów mają dodatni bilans po dziesięciu meczach rozgrywek. Seria 16:5 pod koniec czwartej kwarty pozwoliła gospodarzom przejąć inicjatywę.
- Trójka Daltona Knechta w czwartej kwarcie była momentem, w którym Lakers potwierdzili swoją przewagę i nie pozwolili rywalowi na więcej. 19 punktów, 10 zbiórek i 16 asyst LBJ-a. Weteran nie ma zamiaru się zatrzymywać. 27 oczek (10/17 z gry, 3/9 za trzy), sześć asyst Austina Reavesa. Dla Raptors 18 punktów (5/15 z gry), siedem zbiórek i cztery asysty R.J.-a Barretta i 18 oczek (6/9 z gry), pięć zbiórek, trzy asysty z ławki Chris Bouchera.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET